Szołtysek traci cierpliwość

11.08.2008
Cel na ten sezon był w Rybniku jeden: awans do czołowej czwórki I ligi. Wyniki ostatniej kolejki sezonu zasadniczego sprawiły jednak, że Rekinom pozostały starty w grupie drużyn walczących o utrzymanie. Nastroje w klubie są teraz minorowe.
- Spadek nam nie grozi. Nawet gdybyśmy wszystko przegrali, to Rawicz nas i tak nie wyprzedzi. Nie da się natomiast wykluczyć udziału w barażach. A tam może być różnie - niepokoi się prezes RKM-u Aleksander Szołtysek. - Nie ma pewności na kogo wpadniemy. Niech się tak stanie, że trafimy na nieobliczalny Miszkolc albo na ukraiński Speedway Równe [z byłymi zawodnikami RKM-u: Rafałem Szombierskim oraz Zbigniewem Czerwińskim - przyp. red.]. Wolałbym tego uniknąć - twierdzi Szołtysek, który po sezonie ma zamiar zrezygnować z pełnionej funkcji.

- Jestem już tym wszystkim zmęczony. Rybnickie piekiełko dało mi nieźle popalić. Kiedyś jeszcze siłą rozpędu jakoś to ciągnąłem, ale moja cierpliwość się skończyła - uzasadnia Szołtysek. Prezes niechętnie podejmuje się oceny pracy trenera Mirosława Korbela. - Nie czas na to. Powiem tylko, że nie uniknął błędów - mówi Szołtysek.
źródło: Gazeta Wyborcza

Przeczytaj również