Szokująca porażka i wyciągnięte konsekwencje. IV-ligowy lider z nowym trenerem!

30.04.2021

Gdy na początku kwietnia trener Arkadiusz Tracz omawiał na naszych łamach dobry start rundy wiosennej w wykonaniu Odry Wodzisław, zapewne nikt się nie spodziewał, że jego misja przy Bogumińskiej zaledwie kilka tygodni później dobiegnie końca. Po porażce w wręcz szokujących rozmiarach z rezerwami Podbeskidzia, opiekun Odry pożegnał się z posadą, a wczoraj włodarze IV-ligowego lidera ogłosili nazwisko nowego trenera.

Piotr Porębski

- Drużyna niewątpliwie ma swoją moc i zawodnicy są tego świadomi. Nikt z nas nie chce tego zepsuć i poprzez wynik sportowy chcemy pokazać, że zasługujemy na wsparcie. Zespół w stoi w ważnych momentach na wysokości zadania. Zresztą powiedzieliśmy sobie w szatni, że mamy 12 tygodni, które mogą być dla nas świetną przygodą, ale może to również pójść w drugą stronę. Cieszę się zatem, że zespół obrał ten odpowiedni kierunek - tak jeszcze kilka tygodni temu wypowiadał się w rozmowie z naszym portalem trener Arkadiusz Tracz, przed którym postawiona została misja wywalczenia z klubem awansu na czwarty poziom rozgrywkowy. 

Pod koniec lutego szkoleniowiec „na dorobku” niespodziewanie musiał przejąć schedę po Adamie Burku (który zrezygnował z posady z powodów, mających podłoże organizacyjno-finansowe), ale jak pokazał start rundy wiosennej, zawodnicy z Bogumińskiej wcale nie stracili z dotychczasowego impetu. Pod wodzą byłego asystenta wspomnianego wcześniej Burka, Odra tylko umacniała się w fotelu IV-ligowego lidera, notując przy okazji efektowne zwycięstwa z Unią Książenice (5:0) czy Drzewiarzem Jasienica (5:1). Bojowych nastrojów w obozie niedawnego ekstraklasowicza nie zmąciła nawet strata punktów z usilnie goniącą ścisłą czołówkę Spójnią Landek, czy też finał okręgowego Pucharu Polski na szczeblu Rybnik z ROW-em 1964, który zakończył się porażką „niebiesko-czerwonych”, mimo wcześniejszego prowadzenia 2:0. Jak jednak pokazał czas, wyniki oraz przebieg tych spotkań można było potraktować jako pewien sygnał alarmowy. 

Wodzisławianie wciąż posiadają sporą przewagę nad goniącym go peletonem i wydaje się, że nic i nikt nie odbierze im już pierwszego miejsca w drugiej grupie na koniec sezonu. Handicap jedenastu punktów i jednego zaległego spotkania nad wiceliderem z Bełku jest nie do wypuszczenia, nawet pomimo pewnych organizacyjnych braków, o których zresztą włodarze Odry wspominali w niektórych wypowiedziach. – W mojej opinii, klub nie jest jeszcze gotowy organizacyjnie na awans do trzeciej ligi, sportowo wygląda to lepiej, ale przed nami dużo pracy. Mamy jeszcze pół roku, żeby poprawić się w obu tych aspektach - tak w marcowym Q&A, opublikowanym na oficjalnej stronie klubu, wypowiadał się dyrektor zarządzający spółki - Damian Wróbel.

Zapewne jednak nikt, nawet w najczarniejszych snach, nie mógł spodziewać się wydarzeń z minionej soboty. Wodzisławianie przegrali bowiem w Bielsku-Białej z rezerwami Podbeskidzia i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie jej wręcz szokujące rozmiary. Oczywiście, zespół trenera Dariusza Kołodzieja był wzmocniony kilkoma graczami pierwszego zespołu (na czele z Maksymilianem Sitkiem czy Dominikiem Frelkiem). Oczywiście, przebieg samego spotkania też mógłby wyglądać inaczej, gdyby sędzia już w drugiej minucie uznał zdobytą bramkę przez Damiana Tarkę. Niemniej w ostatecznym rozrachunku dla porażki 0:8 z drużyną, która najprawdopodobniej zakończy sezon 2020/2021 w spokojnym środku tabeli, nie da się znaleźć absolutnie żadnego usprawiedliwienia. 

Z tego samego założenia wyszli również włodarze Odry, którzy niespełna kilka godzin po zaistniałym blamażu, opublikowali na fanpage’u drużyny oświadczenie. - W imieniu swoim, wszystkich zawodników oraz trenerów chciałbym przeprosić wszystkich kibiców naszej drużyny za kompromitujący wynik dzisiejszego spotkania. Rozumiem rozgoryczenie kibiców. Na pewno będą wyciągnięte konsekwencje, jednak z całą stanowczością chcę stanąć w obronie drużyny - nikt nie odpuścił celowo - po prostu przydarzył się mecz katastrofa. Już w następną sobotę pokażemy wszyscy razem, że idziemy w jednym kierunku. Jako Odra Wodzisław wygrywamy i jako Odra Wodzisław przegrywamy razem - przyznał wówczas dyrektor Damian Wróbel. 

W tym miejscu warto przyklasnąć kibicom „niebiesko-czerwonych”, bo komentarze pod wspomnianym postem były naprawdę pozytywne czy budujące. W końcu w dużej mierze opierały się one na stwierdzeniach o konieczności wyciągnięcia wniosków i udowodnienia swojej siły w kolejnych kolejkach oraz słusznej racji, że lepiej ponieść jedną porażkę w stosunku 8:0, niż osiem razy przegrać 1:0. W rozbitej drużynie konieczne było jednak dokonanie wstrząsu, dlatego kilka dni przed prestiżowo zapowiadającym się pojedynkiem z Unią Turza Śląska, w obozie IV-ligowca doszło do już drugiej w tym sezonie zmiany trenera. 

Zgodnie z wcześniejszymi doniesieniami katowickiego „Sportu”, w czwartkowe popołudnie klub z Wodzisławia Śląskiego postanowił zatrudnić Damiana Nowaka, którego z Arkadiuszem Traczem z pewnością łączy jedno. Praca przy Bogumińskiej będzie dla niego chyba największym wyzwaniem w dotychczasowej karierze i z pewnością może ją uznać za spory trenerski awans. Do tej pory Nowak był bowiem kojarzony z pracą w Victorii Częstochowa, Polonii Poraj czy MKS-ie Myszków, z którym jednak musiał się pożegnać pod koniec poprzedniego miesiąca. 

Odejście 32-latka z pewnością było pokłosiem słabego startu IV-ligowej wiosny, bo pomimo znaczących wzmocnień i pozyskaniu do klubu m.in. Emmanuela Sarkiego, Jacka Jarnota czy Marcina Mączki z Rekordu Bielsko-Biała, Myszków nie zdołał na dobre odskoczyć od dołu tabeli. Po zaledwie jednym zdobytym punkcie w trzech spotkaniach i zanotowaniu wysokiej porażki u siebie ze Śląskiem Świętochłowice, Nowak musiał ustąpić miejsca Marcinowi Domagale. Teraz na młodego szkoleniowca czekać będzie walka nie o utrzymanie, a o baraż o awans na czwarty poziom rozgrywkowy. 

Czy zatrudniony trener rozpocznie swój pobyt w Wodzisławiu od zwycięstwa? Jak zespół Odry odreaguje ostatnią klęskę pod Klimczokiem? Pytań jest wiele, ale z pewnością na część z nich poznamy odpowiedź już jutro. Na stadion przy Bogumińskiej przyjedzie bowiem podrażniona Unia Turza Śląska, która co prawda nie ustaje w walce o zakończenie sezonu na podium, ale w miniony weekend zanotowała domową porażkę w hitowym starciu z LKS-em Bełk. 

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również