Szarańcza wypróbowana

12.08.2008
Zawodnicy Polonii Bytom szybko podchwycili filozofię nowego trenera. – Dla inteligentnych ludzi nie jest ona skomplikowana, a za głupiego się nie uważam – mówi Jacek Trzeciak.
Dziś zamknięto w Bytomiu rozdział zatytułowany „Wisła Kraków 0-1”. Nowy szkoleniowiec Marek Motyka podzielił się z piłkarzami swoimi ostatnimi spostrzeżeniami na temat meczu z soboty. Paradoksalnie, porażka wzmocniła mentalność Polonii, bo okazało się, że szargany problemami klub jest w stanie nawiązać walkę nawet z mistrzem Polski. – Przez 89 minut graliśmy perfekcyjnie taktycznie. Minuta dekoncentracji w ferworze walki sprawiła, że nie zdobyliśmy choćby punktu – twierdzi Jacek Trzeciak.

37-letni zawodnik ma okazję przyjrzeć się już któremuś z kolei warsztatowi trenerskiemu. Co sądzi na temat myśli Marka Motyki? – Nowy trener zaprezentował nam swoją filozofię. Dla inteligentnego piłkarza nie jest ona skomplikowana. A za głupiego się nie uważam. Można ją sobie szybko przyswoić. Każdy wie o co w niej chodzi po okresie przygotowawczym – uważa pomocnik bytomskiej drużyny.

Akurat Trzeciak nie bierze udziału w najsłynniejszym elemencie taktyki Marka Motyki. Mowa oczywiście o słynnej „szarańczy”. – Nazwa to mój pomysł. Samą zagrywkę zaczerpnąłem jednak z ligi hiszpańskiej – zdradza szkoleniowiec Polonii. „Szarańcza” jest przyjmowana w środowisku z przymrużeniem oka, ale Motyki wcale to nie zraża. – Nazwa jest nieistotna, niech się śmieją. Najważniejsze, że dochodzimy po tym zagraniu do pozycji strzeleckich. Dwa razy zastosowaliśmy w Krakowie „szarańcze” i było naprawdę blisko – zauważa Trzeciak.
autor: Krzysztof Kubicki

Przeczytaj również