Szaleństwo przy Okrzei. Piast wciąż w grze o mistrzostwo

12.05.2019

Nieprawdopodobny przebieg miała końcówka spotkania Piasta Gliwice z Jagiellonią Białystok. W ciągu kilku minut podopieczni Waldemara Fornalika zdołali stracić gola z rzutu karnego, ponownie wyjść na prowadzenie oraz obronić drugą jedenastkę, wykonywaną w ostatnich sekundach spotkania. Ostatecznie gliwiczanie pokonali swojego przeciwnika 2:1 i przynajmniej na chwilę wskoczyli na pozycję lidera w Ekstraklasie. 

Rafał Rusek/PressFocus

W niedzielę na boiskach Lotto Ekstraklasy można było spodziewać się ogromnej ilości emocji. W tym dniu swoje mecze mieli bowiem rozegrać wszyscy kandydaci do mistrzostwa, a na pierwszy ogień ruszyli piłkarze Piasta, będący w ostatnim czasie w znakomitej formie. Aktualnie podopieczni Waldemara Fornalika mają na swoim koncie passę pięciu zwycięstw w rzędu, a w rozegranych w grupie mistrzowskiej spotkaniach stracili zaledwie jednego gola. 

Wszystkie serie mogły zostać podtrzymane po meczu z Jagiellonią Białystok, która jednak wciąż ma o co grać. Finaliści Pucharu Polski aktualnie znajdują się na czwartym miejscu w tabeli i muszą odpierać ataki „grupy pościgowej”, by nie stracić miejsca, premiowanego udziałem w eliminacjach do Ligi Europy. Co ciekawe, podopieczni Ireneusza Mamrota są ostatnim zespołem w tym sezonie, któremu udało się wywieźć punkty z Okrzei. W rozegranym pod koniec grudnia meczu Jagiellonia zremisowała na wyjeździe z Piastem 1:1 i od tego momentu gliwiczanie wygrywają na swoim stadionie wszystko co się da.

Po pierwszej połowie wiele wskazywało na to, że gliwiczanie wygrają ósmy mecz z rzędu u siebie i przynajmniej na chwilę wskoczą na pozycje lidera. Tuż przed zejściem obu drużyn na przerwę, gospodarzom udało się otworzyć wynik rywalizacji – dynamiczną akcję lewą stroną przeprowadził Gerard Badia i po wbiegnięciu w pole karne, zgrał piłkę w Joela Valencii. Ekwadorczyk od razu zdecydował się na uderzenie, a Bodvar Bodvarsson zaliczył dość spóźnioną interwencję i wybił futbolówkę już zza linii bramkowej. Początkowo sędzia Przybył nie uznał prawidłowo zdobytego gola, ale po konsultacji z wozem VAR ostatecznie zmienił swoją decyzję. 

Zdobyty gol był właściwie jedynym pozytywnym aspektem pierwszych 45 minut. Do pewnego momentu obie drużyny miały spory problem z tworzeniem sytuacji bramkowych, w ich poczynaniach brakowało konkretów, a tempo spotkania było zaskakująco niskie. Po zmianie stron Piast postanowił żwawiej ruszyć do ataku i w pewnym momencie naprawdę mocno przycisnął swojego przeciwnika. Z dominacji gospodarzy niewiele jednak wynikało, a ciekawie pod bramką Sandomierskiego zrobiło się głównie po akcji Badii z Jodłowcem. Hiszpan zaliczył dobre dośrodkowanie ze stałego fragmentu gry, a strzał głową byłego reprezentanta Polski sprawił bramkarzowi sporo problemów. 

Gdy wielu kibicom wydawało się, że pojedynek Piasta z Jagą zakończy się jednobramkowym zwycięstwem, nadeszła końcówka spotkania, która swoją dramaturgią mogłaby obdzielić kilkanaście innych spotkań. Wszystko zaczęło się od 89. minuty i zupełnie niepotrzebnego faulu Aleksandara Sedlara w polu karnym. Do słusznie podyktowanej jedenastki podszedł Jesus Imaz i choć Jakub Szmatuła (który wskoczył do podstawowego składu w miejsce kontuzjowanego Frantiska Placha) wyczuł intencje strzelającego, nie zdołał dosięgnąć piłki. 

Zawodnicy Jagiellonii nie mieli jednak okazji długo cieszyć się z wyrównania, bo w 91. minucie Piast ponownie wyszedł na jednobramkowe prowadzenie. Cała akcja rozpoczęła się od wyłożenia piłki Jorge Felixowi, ale wprowadzony z ławki skrzydłowy trafił prosto w Sandomierskiego. Do odbitej piłki udało się dobiec Tomaszowi Jodłowcowi, który popisał się bardzo mocnym i efektownym wolejem. Wydawało się, że gol ten definitywnie zamknie mecz, ale nic z tych rzeczy – jeszcze przed końcowym gwizdkiem Jagiellonia otrzymała drugi rzut karny, sprokurowany przez… Aleksandara Sedlara. Tym samym Jesus Imaz postanowił zmienić róg, co go zgubiło – tym razem uderzenie Hiszpana było słabe, a golkiper Piasta zdołał uratować swój zespół przed utratą bramki.

Ostatecznie Piast utrzymał prowadzenie i odniósł piąte zwycięstwo w grupie mistrzowskiej. Wygrana zapewniła podopiecznym Waldemara Fornalika awans na pozycje lidera i obecnie pozostaje im tylko czekać, jak na ich zwycięstwo odpowiedzą rywale z Warszawy i Gdańska. 

Piast Gliwice – Jagiellonia Białystok 2:1 (1:0)
1:0 – Joel Valencia 45+4’ 
1:1 – Jesus Imaz 89’ (k.)
2:1 – Tomasz Jodłowiec 90+1’

Składy:
Piast: Szmatuła – Kirkeskov, Sedlar, Czerwiński, Pietrowski – Jodłowiec, Dziczek – Badia (65’ Felix), Valencia, Konczkowski (83’ Sokołowski) – Parzyszek. Trener: Waldemar Fornalik
Jagiellonia: Sandomierski – Bodvarsson (76’ Kostal), Arsenić, Runje, Kadlec – Poletanović, Adamec (60’ Romanczuk) – Novikovas, Pospisil, Wójcicki (60’ Guilherme) – Imaz. Trener: Ireneusz Mamrot

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)
Żółte kartki: Sedlar (Piast)

Widzów: 9028

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również