Świeża krew na rekordowej ławce. „Chcę wynieść klub na możliwie najwyższy poziom.”

17.12.2019

Pod koniec listopada „Rekordziści” zakończyli rundę jesienną meczem z Polonią Bytom, przegranym przed własną publicznością za sprawą gola straconego w końcówce spotkania. Jak się później okazało, był to ostatni pojedynek trzecioligowców stoczony pod egidą Piotra Jaroszka, który już w październiku przymierzał się do dymisji, lecz ostatecznie – dzięki namowom zarządu klubu – pozostał na zajmowanym stanowisku. Teraz jednak, prezes Janusz Szymura zdecydował się zakończyć współpracę ze szkoleniowcem przesuniętym latem 2017 roku z akademii do seniorskiej drużyny i przekazał zespół w ręce Dariusza Mrózka, mającego za zadanie przygotować „Biało – zielonych” do rywalizacji w wiosennych rewanżach.

Paweł Mruczek/bts.rekord.com.pl

Piotr Jaroszek stery nad trzecioligową drużyną Rekordu Bielsko – Biała objął w lipcu 2017 roku. Przez dwa i pół sezonu poprowadził zespół w 88 meczach, notując 38 zwycięstw, 18 remisów i 32 porażki. Były zawodnik Górala Żywiec, czy Zagłębia Sosnowiec, zwycięsko zakończył 43% konfrontacji, a co ciekawe, stosunek goli strzelonych do straconych we wszystkich spotkaniach bielszczan pod jego wodzą jest niemal równy, bowiem wynosi 130:129. W pierwszym roku drużyna prowadzona przez Jaroszka zajęła ósmą lokatę, następny sezon zakończyła jedno miejsce za podium, a na półmetku bieżących rozgrywek „Biało – zieloni” plasują się na siódmej pozycji w tabeli III ligi grupy trzeciej.

– Pierwszy sezon pozwolił nam na zebranie cennego doświadczenia: poznanie specyfiki ligi i stylu gry występujących w niej zespołów. Potrzebowaliśmy czasu na wypracowanie systemu, który przyniósł zamierzone efekty w drugim roku. Wynikiem tego, był awans do 1/16 Pucharu Polski oraz zajęcie czwartej pozycji w lidze, przy sukcesywnym wprowadzaniu do pierwszego zespołu wychowanków klubu. Minioną rundę natomiast, nazwałbym huśtawką formy. Nie wiem jednak, co było przyczyną sytuacji, w której bardzo dobrą postawę przeplataliśmy słabymi meczami. Szkoda, że nie wygraliśmy ostatniego spotkania z bytomską Polonią, gdyż wtedy opuszczałbym zespół zajmujący trzecią a nie siódmą pozycję w tabeli – podsumowuje czas spędzony na ławce trenerskiej Rekordu Piotr Jaroszek.

Skrywaną tajemnicą nie są aspiracje bielszczan do gry na szczeblu centralnym, tak więc naturalną wydaje się ostateczna decyzja podjęta przez zarząd klubu. Zwolnienie nie zaskoczyło jednak szkoleniowca, który już w październiku gotów był opuścić zespół po porażce z czwartoligową Spójnią Landek w półfinale tegorocznej edycji Pucharu Polski na szczeblu podokręgu bialskiego. OSP Mikuszowice od gaszenia niespodziewanego pożaru w Cygańskim Lesiem wyręczył wtedy prezes Janusz Szymura, który przekonał 42-letniego trenera do pozostania w klubie do końca rundy jesiennej.

- Po zakończeniu pucharowej rywalizacji już na szczeblu podokręgu zadzwoniłem do prezesa i oznajmiłem mu, że czas najwyższy na zmianę. Na drugi dzień odbyliśmy jednak bardzo motywujące spotkanie, podczas którego usłyszałem wiele ciepłych słów na temat swojej pracy i walorów estetycznych gry zespołu. Rozmowa mocno mnie zbudowała, przez co zgodziłem się na zaproponowany układ, w ramach którego miałem poprowadzić zespół do końca rundy jesiennej – komentuje były trener „Biało – zielonych” urodzony w Żywcu. 

Podczas dwuipółletniej przygody, Jaroszek zdążył zapisać się na kartach historii Rekordu dwoma… rekordami. Pierwszym z nich było doprowadzenie drużyny z Cygańskiego Lasu do 1/16 finału Pucharu Polski, z którego po pokonaniu w pierwszej fazie Concordii Elbląg, trzecioligowców wyeliminował Górnik Łęczna. Drugim, mniej efektownym sukcesem, lecz z pewnością niepominiętym przez zarząd klubu przy finalnych podsumowaniach, było przyciągnięcie na mecz bielszczan rekordowej liczby widzów. Frekwencja na Stadionie Miejskim podczas ligowej rywalizacji z Ruchem Chorzów wyniosła około 1500 osób, co stanowi znaczne przekroczenie wyniku zajmującego drugą lokatę w annałach klubu ze Startowej. Nie da się jednak ukryć, że imponujący rezultat (oczywiście jak na realia czwartego poziomu rozgrywkowego) „Rekordzistom” udało się osiągnąć dzięki licznej postawie sympatyków „Niebieskich”, którzy stanowili ponad 2/3 okazałej statystyki.

– Droga do 1/16 Pucharu Polski była świetnym doświadczeniem. Przez podokręg przebrnęliśmy bardzo pewnie, a zmagania na tym etapie zwieńczyliśmy jednym z najlepszych meczów Rekordu pod moim dowództwem, pokonując w finale rezerwy Górnika Zabrze 7:1. Korzystnie ułożyło się dla nas losowanie na szczeblu centralnym, przez co stanęliśmy przed szansą awansu do kolejnej rundy. Tam, wbrew rozbudzonym nadziejom na trafienie Legii tudzież innego ekstraklasowicza, czekał na nas drugoligowy Górnik Łęczna. Wygrali zasłużenie, wykorzystując swoją przewagę w ograniu na tak wysokim poziomie, choć my również mieliśmy dogodne okazje na strzelenie gola. Mimo wszystko, jestem dumny z chłopaków i mam nadzieję, że szybko uda im się powtórzyć ten sukces, a być może nawet zajść jeszcze dalej – stwierdził Piotr Jaroszek.


Piotr Jaroszek nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji, co do swojej przyszłości (fot. Paweł Mruczek/bts.rekord.com.pl).

Przygotowania do kolejnej rundy trzecioligowcy rozpoczną już pod nowym dowództwem 9 stycznia. Piotra Jaroszka na trenerskiej ławce zastąpi rodowity bielszczanin, Dariusz Mrózek, który przez ostatnie półtora roku prowadził NKP Podhale Nowy Targ, występujące w czwartej grupie tego samego poziomu rozgrywkowego, co „Biało – zieloni”. Wcześniej były piłkarz Ruchu Chorzów pracował w BKS-ie Bielsko – Biała oraz rezerwach Podbeskidzia, a także pełnił funkcję asystenta trenera w… nie najlepiej wspominanym przy Startowej Górniku Łęczna, gdzie współpracował z Andrzejem Rybarskim i Franciszkiem Smudą. Oprócz obowiązków związanych ze wspomaganiem pierwszego szkoleniowca, w ekstraklasowym zespole odpowiedzialny był także za analizę gry przeciwnika.

– Praca w Górniku Łęczna była bardzo ważnym okresem w moim życiu i dała mi wiele cennych doświadczeń. Trener Andrzej Rybarski jest szkoleniowcem, od którego nauczyłem się najwięcej w mojej dotychczasowej karierze. To on sprowadził mnie do województwa lubelskiego i pokazał, jak pracuje się według najwyższych standardów. Przede wszystkim imponował mi świetnym przygotowaniem merytorycznym do zajęć, na co także staram się zawracać szczególną uwagę. U trenera Smudy podpatrzyłem natomiast, jak należy utrzymywać relacje z poszczególnymi zawodnikami i całą drużyną – ocenił rok spędzony we wschodniej części Polski nowy szkoleniowiec Rekordu.

Po opuszczeniu Podbeskidzia, Dariusz Mrózek nigdzie nie zagościł dłużej niż w Podhalu. Nabyte u Rybarskiego umiejętności, a także liczne staże trenerskie, które 44-latek odbył m. in. w holenderskim AZ Alkmaar oraz niemieckim Bayerze Leverkusen, zaowocowały otarciem się o awans do II ligi w minionym sezonie. Co więcej, jeszcze przed ostatnią kolejką NKP zasiadało na fotelu lidera, a o ostatecznym pozostaniu nowotarżan w czwartej klasie rozgrywkowej zadecydował bezpośredni pojedynek ze Stalą Rzeszów, która pokonała zespół Mrózka przed własną publicznością 2:1, przeskakując Podhale na samym finiszu. W trwającym sezonie Małopolanom wiodło się jednak nieco gorzej, bowiem zakończyli oni rundę jesienną na dziesiątej lokacie, a od wiodących prym rezerw Korony Kielce dzieli ich odległość ośmiu oczek.

Wydaje się, że Mrózek wejście do szatni „Rekordzistów” ułatwione będzie miał nie tylko z racji miejsca urodzenia, ale także znajomości z kilkoma piłkarzami. W BKS-ie prowadził on bowiem aż czterech zawodników, obecnie reprezentujących biało – zielone barwy. Czy Konrad Kareta, Seweryna Caputa, Marcin Czaicki oraz Marcin Wróbel mogą liczyć na dodatkowy kredyt zaufania?

– Znajomości z kilkoma zawodnikami są z pewnością pewnym ułatwieniem na początku pracy, lecz nie uważam, aby miało to duże znaczenie. Każdy zaczyna z czystą kartą i nikt nie będzie zwolniony z walki o wyjściową „jedenastkę” – bezkompromisowo zaznaczył Mrózek, który aktualnie uczestniczy w kursie trenerskim UEFA Pro w Białej Podlaskiej.

– Moim celem jest wyniesienie klubu na możliwie najwyższy poziom. Mam zamiar osiągnąć to ciężką pracą, której wymagać będę również od zawodników. W najbliższych tygodniach chcę skoncentrować się na poznaniu zespołu. To umożliwi nam dobranie właściwych środków treningowych, by jak najlepiej przygotować się do rundy wiosennej. Pierwsze spotkanie z chłopakami zaplanowałem na czwartek, gdyż nie tracąc czasu, już teraz otrzymają ode mnie rozpiski z ćwiczeniami motorycznymi na okres świąteczny, co umożliwi zawodnikom adaptację do wysiłku czekającego ich po powrocie. Nie lubię mówić o długoterminowych celach, ponieważ moim zadaniem jest przygotowanie drużyny do każdego najbliższego spotkania i zdobycie w nim trzech punktów. Jeżeli będziemy konsekwentnie stawiać małe kroki, zrealizujemy także ambitniejsze postanowienia – stwierdził Dariusz Mrózek.

Pomimo, iż BTS oraz Podhale rywalizują w innych grupach III ligi, bielszczanin będzie mieć okazję do spotkania z byłymi podopiecznymi już za niespełna dwa miesiące, gdyż jeszcze przed roszadą na trenerskim stanowisku, kluby zaaranżowały mecz kontrolny przed wiosennymi zmaganiami, który obędzie się 8 lutego nadchodzącego roku.

autor: Mateusz Antczak

Przeczytaj również