Rekord robi furorę, ale nie popada w hurraoptymizm. „Jesteśmy cierpliwi i spokojni”

09.09.2021

Nieco w cieniu LKS-u Goczałkowice-Zdrój z Łukaszem Piszczkiem na pokładzie, status niepokonanej na starcie gr. 3 III Ligi zachowała tylko jedna drużyna - Rekord Bielsko-Biała. Klub ze stadionu przy ulicy Startowej, który od wielu lat jest integralną częścią czwartego poziomu rozgrywkowego, a pięć ostatnich sezonów zakończył w górnej połowy tabeli, tym razem wszedł w rozgrywki w jeszcze lepszym stylu. Wysokie aspiracje „Rekordzistów” potwierdziła choćby ich wczorajsza wygrana ze Ślęzą Wrocław.

Śląski Związek Piłki Nożnej

Zwycięstwo 3:0 z zespołem, który do siódmej serii gier stracił punkty jedynie z powodu walkowera, a dodatkowo zdobył w tej części sezonu aż 21 goli, musiało zrobić na postronnych obserwatorach dość duże wrażenie. Wczorajsza wygrana piłkarzom Rekordu musiała jednak smakować wręcz podwójnie. Do tej pory Ślęza była bowiem wyjątkowo niewygodnym rywalem dla bielszczan, gdyż drużyna z województwa dolnośląskiego nie poniosła porażki w dziewięciu ostatnich bezpośrednich pojedynkach, odnosząc przy okazji aż sześć wygranych. Poza tym zawodnicy z Bielska-Białej musieli mieć świeżo w pamięci klęskę 2:8, zanotowaną w majowej rywalizacji w ramach przedostatniej kolejki poprzedniego sezonu. 

Środowy pojedynek zadał jednak kłam dotychczasowej passie, gdyż Rekord efektownie wypunktował dotychczasowego wicelidera na własnym terenie. - Chcemy wygrywać z każdym, choć zdawaliśmy sobie sprawę, że zespół Ślęzy nie do końca nam leży. Wrocławianie są bowiem bardzo silni, biorąc pod uwagę wszystkie pozycje na boisku i ciężko znaleźć w tej drużynie słabe punkty. Nie musiałem zatem dodatkowo motywować chłopaków na ten mecz, by zagrali w nim na ponad 100 procent swoich możliwości - przyznaje w wywiadzie z naszym portalem opiekun III-ligowca, Dariusz Mrózek.

W związku ze strzeloną bramką przez Jana Ciućkę już w 2. minucie spotkania, który wykorzystał dokładną wrzutkę Seweryna Caputy, gospodarze w środowy mecz weszli chyba najlepiej jak się dało. Czy jednak sztab szkoleniowy „Rekordzistów” zakładał w swoim planie taktycznym, by od razu ruszyć na rywala i wybić go ze swojego rytmu, czy też miał oni świadomość, że kluczowa będzie cierpliwość czy nawet cierpienie na boisku, by odnieść zwycięstwo? - Nie ukrywam, że chcieliśmy mocno wejść w mecz i samo rozpoczęcie piłki od środka zwiastowało dobrą akcję w ofensywie. A szybko strzelony gol właściwie zdeterminował to, co później działo się na boisku. Na pewno mecz ułożył nam się bardzo dobrze i widać, że moi zawodnicy wyciągnęli odpowiednie wnioski po spotkaniu z Pniówkiem Pawłowice, gdzie wejście w drugą połowę mieliśmy bardzo słabe - zapewnia nasz rozmówca, który po środowym spotkaniu nie szczędził pochwał dla swoich podopiecznych.

- Zawodnicy pokazali charakter, konsekwencję oraz dużą dyscyplinę taktyczną. Wszyscy bronili wręcz wzorowo, nie notowaliśmy jakichś spóźnień. Każdy był tam, gdzie powinien być i choć były momenty, że rywal nas mocniej przycisnął, drużyna poprzez swoją determinację przetrwała trudny moment. W tym meczu wynik był dla nas absolutnie najważniejszy - dodaje nieukrywający satysfakcji Mrózek. 

Tym samym klub ze Startowej tylko potwierdził, że ma za sobą naprawdę fantastyczne wejście w nowy sezon. Bielszczanie pozostają bowiem niepokonani w sezonie 2021/2022, choć mają już oni za sobą starcia z aż trzema z czterech pozostałych ekip z TOP 5. Mimo takiej passy i aktualnie dzierżonej przez nich pozycji wicelidera tabeli (ze stratą zaledwie dwóch punktów do pierwszego LKS-u Goczałkowice-Zdrój), zespół absolutnie nie ma zamiaru popadać w nadmierny hurraoptymizm i wedle bardzo często stosowanego stwierdzenia, stara się skupiać na każdym kolejnym meczu. 

- Do tego startu pochodzimy z dużą pokorą i staramy się nadmiernie nie ekscytować zbytnio zaistniałą sytuacją. Robimy swoje, zachowujemy koncentrację i chcemy się do każdego spotkania przygotować w nieco odmienny sposób, trochę pod rywala. Na razie daje to skutek i mam nadzieję, że tak to będzie wyglądało również w dalszej części sezonu. Wszyscy na dobrą sprawę gramy w tej lidze o mistrza. My staramy się jak najlepiej przygotowywać do każdego kolejnego spotkania, na wszystkich rywali koncentrujemy się tak samo. Oczywiście pamiętamy, że w tej lidze każdy może wygrać z każdym, dlatego jesteśmy cierpliwi, spokojni i nie mamy przed sobą konkretnych celów. Wszystko zweryfikuje boisko i pozostała część sezonu - zapewnia szkoleniowiec, odpowiadając przy okazji na pytanie, czy włodarze klubu postawili przed zespołem przed rozpoczęciem sezonu jakieś konkretne sportowe cele. 

Postawa Rekordu może również robić o tyle wrażenie, że latem w kadrze „biało-zielonych” doszło do istotnych zmian. Skok o dwa poziomy rozgrywkowe zanotował bowiem kluczowy pomocnik Szymon Szymański (obecnie zawodnik Skry Częstochowa), Daniel Iwanek przeniósł się do Polonii Bytom, na zasilenie szeregów LKS-u Goczałkowice-Zdrój zdecydował się Nikolas Wróblewski, a drużynę opuścili także m.in. zawodnicy, związani z nią przez niemal całą swoją seniorską karierę - Mateusz Gaudyn czy Mateusz Waliczek.

Włodarze III-ligowca zadbali jednak o odpowiednie uzupełnienie powstałych nabytków i utrzymanie części trzonu zespołu w ryzach. Dzięki temu kibice, regularnie śledzący mecze Rekordu, mają okazję obserwować na placu gry prawdziwą mieszankę doświadczenia z młodością. I to dosłownie - rzadko bowiem bywa tak, posługując się przykładami pomocników Tomasza Nowaka i Szczepana Muchy, by piłkarzy w składzie dzieliło aż 19 lat różnicy. - Ja oczywiście nie zaglądam nikomu w metrykę. Na boisku grają wszyscy najlepsi zawodnicy, niemniej cieszę się, że Tomek wspomaga nas swoim doświadczeniem i potrafi on nawiązać znakomitą nić porozumienia z naszymi młodszymi chłopakami - zarówno na murawie, jak i poza nią. Dzięki takim graczom jak Tomek, młodzi zawodnicy, dopiero zaczynający swoją przygodę na seniorskim szczeblu, szybciej i lepiej się rozwijają - mówi trener. 

Na chwilę warto zatrzymać się na postaci Tomasza Nowaka, bo jego styczniowe przyjście z ekstraklasowego wówczas Podbeskidzia do Rekordu było dla wielu sporym zaskoczeniem. Można się jednak tylko domyślać, że posiadanie piłkarza z takim doświadczeniem w karierze, może być dla sztabu szkoleniowego wręcz bezcenne. Tym bardziej, że mówimy o trzykrotnym reprezentancie Polski oraz zawodniku, który na najwyższym szczeblu rozgrywkowym zanotował aż 169 występów. 

- To było naszym priorytetem, aby do naszego zespołu trafił piłkarz, mający doświadczenie z występów nawet na wyższym poziomie niż 1. Liga. Należy jednak zwrócić uwagę na to, że większość klubów z naszego szczebla rozgrywek, które chcą grać o coś więcej, posiada w swoich kadrach już bardzo ogranych graczy. LKS Goczałkowice ma nawet przecież dwóch piłkarzy z przeszłością w Bundeslidze i mowa tu nie tylko o Łukaszu Piszczku, ale także o Piotrku Ćwielongu - zaznacza Mrózek, pracujący w przy Startowej od grudnia 2019 roku i mający w swoim trenerskim CV takie kluby jak Podhale Nowy Targ, BKS Stal Bielsko-Biała czy Górnik Łęczna. 

Trzeba jednak odnotować, że na pojawieniu się w składzie tak doświadczonego piłkarza, zyskiwać mogą także inni przedstawiciele linii ofensywnej. I jednym z nich z pewnością pochodzący z Żywca Jan Ciućka - autor dubletu podczas omawianego wcześniej meczu ze Ślęzą. Środowa potyczka nie była jednak jedyną, w której 18-latek szczególnie dawał się we znaki drużynom rywala. Dość powiedzieć, że podczas 12 ostatnich spotkań ligowych (wliczając w to końcówkę poprzednich rozgrywek), napastnik aż 13 razy ulokował futbolówkę w siatce, a obecnie zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji strzelców trwającego sezonu. - Janek to bardzo skromny chłopak, który ciężko pracuje na to, aby regularnie strzelać bramki. Dobrze się rozwija i oby tak było dalej. Już w poprzedniej rundzie pokazał naprawdę świetną skuteczność i tylko trzeba się z tego cieszyć - tak najlepszego obecnie strzelca zespołu charakteryzuje jego trener.

Czy więc zdolny 18-latek podwyższy swój bramkowy dorobek już w najbliższej kolejce? Wszystko wyjaśni się już w najbliższą sobotę, gdy Rekord wybierze się do Gaci na mecz z Foto-Higieną. - Zdajemy sobie sprawę, jak wygląda poziom rywalizacji na tym szczeblu, więc ja jako trener rozpocząłem już przygotowania do meczu z Gacią. Zawodnicy dostali dzisiaj dzień wolny, a jutro w pełni skupiamy się na tym, jak musimy zagrać, by wywieźć z najbliższego wyjazdu komplet punktów. Heroicznie wywalczone ze Ślęzą zwycięstwo będzie smakowało jeszcze lepiej, jak uda nam się zdobyć również punkty z Foto-Higieną, o co z pewnością łatwo nie będzie - zakończył 46-latek. 

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również