Świetna seria przerwana. Piast powstrzymany przez beniaminka i... błąd kapitana

22.02.2021

Mimo tego, że Piast Gliwice w meczu z Wartą Poznań posiadał optyczną przewagę, znacznie częściej znajdował się przy piłce i oddał blisko sześć razy więcej strzałów, nie zdołał zdobyć w tej rywalizacji choćby punktu. Tym samym podopieczni Waldemara Fornalika zakończyli swoją długą passę meczów bez porażki i osunęli się w tabeli na 13. miejsce. 

Krzysztof Porębski/PressFocus

Przed poniedziałkową rywalizacją z beniaminkiem z Poznania, piłkarze Piasta Gliwice mogli pochwalić się wręcz fenomenalną serią. W końcu podopieczni Waldemara Fornalika ostatni raz zeszli z boiska pokonani 17 października, a gdyby „niebiesko-czerwonym” udało się zdobyć choćby punkt ze wspomnianą wcześniej Wartą, gliwiczanie pobiliby swój dotychczasowy rekord ligowych meczów bez porażki. Ewentualne zwycięstwo zapewniłoby im również powrót do górnej ósemki tabeli, ale pomimo osiągniętej w ostatnim czasie formy, szkoleniowiec Piasta starał się zachowywać całkowicie chłodną głowę. - Przystępujemy do każdego kolejnego meczu, nie myśląc o tym, co za nami, bo to już jest w pewnym sensie historia. Chcemy pisać kolejną, oby jak najlepszą - zapowiadał trener podczas przedmeczowej konferencji prasowej.

Przyjezdni z województwa wielkopolskiego zamierzali jednak zrobić wszystko, by utrzeć nosa kolejnemu faworyzowanemu rywalowi i zapewnić sobie przy okazji miano najlepszej drużyny tegorocznych zmagań w PKO Ekstraklasie. W końcu zawodnicy trenera Tworka, podobnie jak ich poniedziałkowy rywal, weszli w 2021 rok wręcz znakomicie i w trzech dotychczasowych spotkaniach zdobyli aż siedem punktów. 

- Jestem przekonany o tym, że ktokolwiek wyjdzie na boisko, będzie gryzł trawę, żeby wygrać spotkanie. Jesteśmy w stanie zwyciężyć w Gliwicach. Z takim nastawieniem tam jedziemy. Chcemy śrubować wyniki, dopisywać maksymalną liczbę punktów. Jesteśmy świadomi celu, który jest przed nami w tym sezonie – mówił przed meczem szkoleniowiec beniaminka, zapewne po cichu licząc na to, że bezpośredni pojedynek Piasta z Wartą dostarczy znacznie więcej emocji niż ich rywalizacja z połowy września. Wówczas na stadionie w Grodzisku Wielkopolskim, po kiepskim i pozbawionym sytuacji bramkowych meczu, padł bezbramkowy remis. 

Na przerwę dzisiejszego meczu oba zespoły schodziły z tym samym rezultatem, a odczucia po pierwszej połowie śmiało można było uznać za dość ambiwalentne. Drużyną zdecydowanie przeważającą na placu gry był Piast - to gospodarze prowadzili grę, znacznie częściej rozgrywali piłkę i starali się urozmaicać próby swoich ataków. Zawodnicy trenera Fornalika często byli jednak wybijani z rytmu przez defensywnie usposobioną Wartę, która co prawda mogła zaimponować swoją organizacją gry, jednak momentami była ona wręcz okopana na własnej połowie. Dość powiedzieć, że poznaniacy już po raz szósty z rzędu nie oddali celnego strzału w pierwszej części gry. 

Piast był zatem znacznie aktywniejszy w swoich ofensywnych poczynaniach, ale nie można było powiedzieć, że ich próby sprawiły Adrianowi Lisowi sporo problemów. Chyba najbliżej zmuszenia bramkarza do kapitulacji był uderzający z dystansu Kristopher Vida, ale piłka po jego mocnej próbie nieznacznie przeleciała nad poprzeczką. Już po zmianie stron węgierski skrzydłowy był jeszcze bliższy otworzenia wyniku rywalizacji, gdy w 54. minucie odnalazł się w polu karnym i przyjął zagraną z lewej flanki piłkę. Pomocnik miał jednak tego dnia rozregulowany celownik, gdyż będąc ustawionym około 5 metrów od linii bramkowej, trafił futbolówką tylko w poprzeczkę.

Zapewne żaden z kibiców „niebiesko-czerwonych” nie spodziewał się, że ta niewykorzystana okazja wyjątkowo szybko zemści się na ich ulubieńcach. W 58. minucie „Zieloni” oddali bowiem pierwszy celny strzał, który, ku ich uciesze, znalazł ujście w bramce. Cała akcja na 0:1 rozpoczęła się jednak od fatalnego zachowania Jakuba Czerwińskiego - środkowy obrońca starał się wycofać piłkę do Piotra Malarczyka, ale zrobił to na tyle lekko, że właściwie wyłożył ją „na tacy” Łukaszowi Trałce. Doświadczony pomocnik skrzętnie skorzystał z tego prezentu, gdyż w kluczowym momencie popisał się dokładnym prostopadłym podaniem do Mateusza Kuzimskiego, a napastnik pokonał Placha w sytuacji sam na sam. 

Poznaniacy znaleźli się zatem na dość niespodziewanym prowadzeniu, a od tego momentu gospodarze postanowili rzucić wszystkie siły do ofensywy i zrobić wszystko, by nie zakończyć swojej passy w taki sposób. Biernie zaistniałej sytuacji nie zamierzał się również przyglądać trener Fornalik, dlatego w 64. minucie zdecydował się zastąpić kontuzjowanego Piotra Malarczyka Jakubem Świerczokiem. Tym samym napastnik, wciąż będący najlepszym polskim strzelcem w Ekstraklasie, wrócił na plac gry po blisko trzytygodniowej przerwie.

Poczynione zmiany nie zdały się jednak na zbyt wiele - co prawda gliwiczanie posiadali optyczną przewagę, ale Warta umiejętnie oddalała zagrożenie, stosowała wysoki pressing i skutecznie odpierała dość chaotyczne ofensywne próby przeciwnika. Najwięcej szumu po stronie Piasta starał się robić rezerwowy Gerard Badia, który albo starał się uruchamiać lepiej ustawionych partnerów (patrz sytuacja z 79. minuty, gdy zagrał on piłkę wzdłuż linii bramkowej), albo sam kończył akcje strzałami. Żaden z przeprowadzanych ataków nie zakończył się jednak golem, przez co fenomenalna passa „niebiesko-czerwonych” dobiegła dziś końca. Pierwsza porażka od 7. kolejki Ekstraklasy spowodowała, że gliwiczanie osunęli się w tabeli na 13. miejsce, gdyż zostali oni wyprzedzeni przez swojego poniedziałkowego przeciwnika. Warta tym samym pozostaje niepokonana w 2021 roku i po cichu zaczyna coraz bardziej dobijać się do bram górnej ósemki.   

Piast Gliwice - Warta Poznań 0:1 (0:0)

0:1 - Mateusz Kuzimski 58’ 

Składy: 

Piast: Plach - Holubek, Malarczyk (64’ Świerczok), Czerwiński, Konczkowski - Vida (59’ Badia), Huk, Chrapek (83’ Lipski), Sokołowski, Steczyk (46’ Pyrka) - Żyro (83’ Alves). Trener: Waldemar Fornalik

Warta: Lis - Kiełb, Ivanov, Ławniczak, Kuzdra (51’ Baku) - Rybicki (69’ Janicki), Kopczyński, Żurawski (69’ Kupczak), Trałka, Grzesik - Kuzimski (82’ Jaroch). Trener: Piotr Tworek

Sędzia: Paweł Gil (Lublin)

Żółte kartki: Pyrka (Piast) - Kuzimski, Grzesik (Warta)

Widzów: bez publiczności

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również