Świerczok po debiucie w Japonii. "Potrzebowaliśmy piłkarza o takiej charakterystyce"

12.08.2021

Po przylocie do Kraju Kwitnącej Wiśni i odbyciu obowiązkowej kwarantanny, do zespołu Nagoya Grampus Eight dołączył Jakub Świerczok. Były napastnik Piasta Gliwice praktycznie z marszu otrzymał okazję by zadebiutować w spotkaniu ligowym przeciwko obecnemu wiceliderowi japońskiej ekstraklasy, drużynie Yokohamy F. Marinos. – Po tym, jak Jakub dołączył do zespołu, ani razu wspólnie nie trenowaliśmy – wspominał po spotkaniu szkoleniowiec nowego zespołu Świerczoka.

Adam Starszyński/PressFocus

Nie był to debiut marzeń dla reprezentanta Polski. Piłkarz na murawie pojawił się w 65. minucie gry przy stanie 0:2 po tym, jak kontuzji doznał napastnik Yoichiro Kakitani, który wyszedł tego wieczoru w pierwszym składzie. Przez około 30 minut – licząc doliczony czas gry – Polak nie doczekał się ani jednej dogodnej sytuacji do strzelenia bramki. Jego zespół był zdecydowanie słabszy na tle rywala walczącego o udział w Azjatyckiej Lidze Mistrzów w 2022 roku. – Pierwotnie myślałem, aby dać mu 10, 15 minut gry, ale przez kontuzję w trakcie meczu musiałem wpuścić go na dłużej, niż zakładałem – mówi trener Nagoi, wspominając również o tym, że wraz ze sztabem cały czas przyglądali się napastnikowi, aby ten nie zrobił sobie na boisku krzywdy.

Nagoya Grampus Eight ostatecznie przegrała spotkanie z rywalem z Jokohamy. Napastnik zaprezentował się przyzwoicie, jak na swój pierwszy mecz w nowych barwach. Świerczok oddał dwa strzały na bramkę rywala i oba były celne. Widać, że partnerzy z drużyny starają się wykorzystać jego wzrost i szukają podań na głowę napastnika. Tym razem nie udało im się jednak zaskoczyć defensywy silnego rywala. Ponadto Polak zaliczył łącznie 14 kontaktów z piłką, z czego aż siedmiokrotnie utracił posiadanie futbolówki.

W kolejnych tygodniach Polak nie powinien mieć jednak problemu z przebiciem się do pierwszego składu. W obecnym sezonie klub z Nagoi dokonał tylko jednego transferu gotówkowego, a presja, by wzmocnić pozycję napastnika była spora. Obecnie w klubie znajduje się czterech nominalnych napastników, ale dwóch z nich zmaga się z kontuzjami – w tym Mu Kanazaki, który zerwał więzadła krzyżowe. To otwiera drogę Polakowi do pierwszej drużyny.

– Jest zawodnikiem, który może odgrywać rolę typowego napastnika, strzelać bramki i stać się podstawą drużyny. Potrzebowaliśmy piłkarza o takiej charakterystyce. Yoichiro Kakitani gra bardzo solidnie, wykorzystując swoje możliwości, jednak wszyscy wiemy, że prawdziwy napastnik i piłkarz, który powinien grać na tej pozycji, dopiero do nas dołączył – kontynuował szkoleniowiec zespołu, który o Polaku wypowiadał się pozytywnie jeszcze zanim ten wylądował w Japonii.

Poza Świerczokiem w klubie zdrowi są jeszcze młodziutki wychowanek zespołu, Koki Toyoda oraz Yoichiro Kakitani, który jednak opuścił boisko z grymasem bólu na twarzy. Możliwe zatem, że Polak zostanie jedynym zdrowym graczem, który będzie mógł występować na pozycji numer „9”, jednocześnie gwarantując jakość na poziomie J1 (japońskiej ekstraklasy).

Trenerem japońskiego zespołu jest dobrze znany fanom włoskiej piłki Massimo Ficcadenti, niegdyś trener takich klubów jak Hellas Verona czy Cagliari. Swoją karierę w Azji Ficcadenti rozpoczął w 2014 roku, prowadząc trzy kluby w najwyższej klasie rozgrywkowej – FC Tokyo, Sagan Tosu oraz od 2019 Nagoyę. Włoch często faworyzuje zawodników z Europy i dał się poznać ze swoich, czasem kontrowersyjnych, decyzji personalnych oraz roszad w pierwszym składzie zespołu.

Warto dodać, że Nagoya Grampus Eight to brązowy medalista poprzedniego sezonu. Dzięki zajęciu pozycji na podium, klub otrzymał szansę gry w Azjatyckiej Lidze Mistrzów w sezonie 2021 (w ligach azjatyckich sezon rozpoczyna się na przełomie lutego i marca. Trwa do listopada tego samego roku, z uwzględnieniem letniej przerwy). W fazie grupowej Nagoya poradziła sobie doskonale, wychodząc z pierwszego miejsca.

Świerczoka czekają zatem cztery miesiące intensywnej gry. Już za 3 dni zespół zmierzy się bowiem w kolejnym pojedynku ligowym, kończąc tydzień z aż trzema spotkaniami na koncie. Później Polak będzie mógł zagrać w meczu o Puchar Cesarza. Rywalem Nagoi będzie Vissel Kobe - zespół, w którego szeregach występują m.in. Andres Iniesta, Sergi Samper, Thomas Vermaelen czy od niedawna także Bojan Krkić, mający na swoim koncie występy w FC Barcelonie, AS Romie i Ajaksie Amsterdam. Faza pucharowa Azjatyckiej Ligi Mistrzów rusza natomiast 14 września, a klub z Japonii zmierzy się w niej z koreańskim FC Daegu. W międzyczasie Polaka czeka także rywalizacja w pucharze ligi, zatem reprezentant naszego kraju będzie miał ręce pełne roboty, a przy okazji mnóstwo okazji do strzelania bramek dla swojego zespołu.

autor: Antoni Majewski

Przeczytaj również