Świąteczne nastroje w Chorzowie. Cieszą się z wygranej, doceniają Wleciałowskiego

22.04.2019

W pozytywnych nastrojach spędzili święta piłkarze Ruchu. Niebiescy w Wielką Sobotę wydostali się ze strefy spadkowej, godnie uczcili 99. urodziny klubu i powitali wracającego do Chorzowa Jana Kociana. A wszystko to w prestiżowych derbach z ROW-em Rybnik.

Marcin Bulanda/PressFocus

Pierwsza połowa sobotniego spotkania nie wskazywała jednak na tak udane zakończenie spotkania. Ruch miał więcej z gry, ale sytuacji podbramkowych, prócz indywidualnej szarży Lucjana Zielińskiego, nie sposób było zapamiętać. - Ważne było to przełamanie w drugiej połowie – mówił po spotkaniu kapitan Niebieskich, Tomasz Podgórski. To on otworzył wynik meczu i wpisał się na listę strzelców.

I chociaż kibice zapewne będą najdłużej pamiętać bramkę Mateusza Bartolewskiego, to trafienie kapitana Ruchu i „dobre wejście” w drugą połowę pozwoliło złapać pierwszy oddech chorzowianom. - W szatni rozmawialiśmy, że musi nas puścić, no i nas puściło – mówił Podgórski.

Sama akcja, po której do siatki trafił Bartolewski może natomiast kandydować do miana akcji całej rundy. - Naoglądałem się w tygodniu Ligi Mistrzów i Leo Messiego, takie są efekty – uśmiechał się skrajny defensor Ruchu. Chorzowianie po udanym początku drugiej połowy zyskali dużo więcej swobody, ale warto w tym kontekście pamiętać pomeczowe słowa trenera ROW-u, Jacka Trzeciaka, który nie poznawał swojej drużyny na boisku, a mimo to goście momentami zamykali Ruch na jego połowie.

Objawieniem ostatnich spotkań w Ruchu jest Mateusz Lechowicz. W pięciu ostatnich meczach młodzieżowiec pozyskany z Chemika Kędzierzyn zdobył cztery bramki i wraz z Bartolewskim, z piłkarzy grających obecnie w Ruchu, ma najwięcej goli na koncie. - Bramki cieszą, ale fajnie, że dają jakieś punkty. Wcześniejsze gole za dużo nie przynosiły, ale nie ma co się chwalić bramkami, bo muszę jeszcze dużo pracować nad grą w defensywie i na tym będę się skupiał. W przeszłości czasem coś też wpadało, ale nigdy nie miałem takiej serii – dodaje prawy obrońca Ruchu.

Ostatnie występy Lechowicza każą się także zastanowić nad oceną zimowych transferów, których dokonał Ruch. W okresie zimowym Niebiescy pozyskali wyłącznie piłkarzy z niższych klas rozgrywkowych. - Ja wierzę w tych chłopaków, w ten zespół – powtarzał wielokrotnie trener Marek Wleciałowski. „Gryzło” się to z wynikami, ale w meczu z ROW-em, już pod batutą nowego trenera, aż sześciu pozyskanych zimą piłkarzy wyszło na plac gry w podstawowej jedenastce. Zieliński od pierwszej kolejki jest podstawowym zawodnikiem Ruchu, podobnie Wiech, któremu jednak zdarzają się gorsze momenty. W ostatnich tygodniach pewnymi punktami drużyny są Lechowicz, Mateusz Mokrzycki i bramkarz Dawid Smug. A Mariusz Idzik, który jest pierwszym wyborem w linii ataku, w drugiej połowie sobotniego meczu był bliski zdobycia bramki. - Po drugiej bramce zyskaliśmy taką pewność siebie, taki luz. Wiedzieliśmy, że będzie dobrze. I później taka świadomość przekłada się na poczynania boiskowe – słowa Lechowicza poniekąd mogą tłumaczyć dlaczego niektórzy zawodnicy do tej pory spisywali się słabiej i dopiero w meczu derbowym zaliczyli najlepsze występy w tym roku.

Zasługi poprzedniego trenera podkreślał natomiast kapitan Niebieskich. - Trener Marek Wleciałowski dobrze nas przygotował do sezonu mentalnie, kondycyjnie i taktycznie. Może czegoś po prostu brakowało, czasami tak jest, że po prostu następuje przełamanie – mówił kapitan Ruchu, który dodawał, że wygrana w derbach niewiele będzie znaczyć bez punktów w środowym spotkaniu w Rzeszowie.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również