Stabilizacja po pierwsze, czyli chorzowskie wędrówki ludów

26.03.2019

Niebieskich wiosną czeka trudna walka o zachowanie ligowego bytu. Chorzowianie jako jedyni, obok Gryfa Wejherowo, nie wygrali jeszcze w tym roku meczu. Zdobyli też najmniej bramek – tylko dwie. Utrzymanie będzie wyczynem zważywszy zwłaszcza na fakt, że właściwie w Chorzowie nadal nie ma drużyny.

Łukasz Sobala/PressFocus

Trener Marek Wleciałowski w czterech meczach skorzystał z usług dziewiętnastu piłkarzy. Liczba ta nie jest szokująca, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę, że trzeba wystawiać młodzieżowców a w drugiej rundzie częściej dochodzi do absencji kartkowych. W drużynie Wleciałowskiego roszady są jednak tak zaskakujące i częste, że trudno mówić nawet o kręgosłupie zespołu. – Zmiany jednak nie wpływają na nas znacząco. To nie jest tak, że my o pewnych roszadach dowiadujemy się na dzień przed meczem. Wszystko wcześniej trenujemy, pewne rzeczy przygotowujemy – mówił po meczu z Olimpią Grudziądz Robert Obst pytany o zmiany dokonane w porównaniu do meczu z GKS-em Bełchatów. Obst zagrał w dwóch pierwszych meczach, ale akurat jego absencje w kolejnych starciach są wytłumaczalne urazem.

Bodaj najlepiej zamieszanie w kadrze Ruchu obrazuje sytuacja z Lukasem Duriską. Zawodnik, który jesienią zdobył dwie bramki grając na prawej obronie, wiosną zdążył już wystąpić na środku obrony, na prawej defensywie, miał epizod na prawej pomocy i wszedł z ławki jako defensywny pomocnik. Tak, Ruch zagrał wiosną tylko cztery mecze.

Przykładem jak „ruchoma” jest kadra Ruchu jest także Paweł Mandrysz. W Bełchatowie osiemnastka, tydzień później, wedle słów trenera, był słabszy od Jakuba Rudka więc pozostała mu wizyta na sektorze rodzinnym w stroju cywilnym, w Elblągu znowu osiemnastka, a w meczu z Rozwojem wszedł na boisko z ławki i rozruszał ofensywę Niebieskich. – Ja jestem zadowolony ze swojej zmiany. Znalazłem się na boisku, tego trochę mi brakowało, bo każdy chce grać – mówi pomocnik Niebieskich.

- Paweł rozpoczął okres przygotowawczy z urazem, trenował indywidualnie, potem miał mocniejsze obciążenia. Jego forma przed rozpoczęciem rozgrywek była bardzo przeciętna. To wszystko się nałożyło. Nie mówiliśmy o kontuzji, której nabawił się w meczu ze Stalą Brzeg i rehabilitacji, którą przechodził. Przez ostatnie tygodnie Paweł cierpliwie i rzetelnie pracował, teraz ma otwarte drzwi do składu. Nieźle się zaprezentował w meczu z Rozwojem – tłumaczy trener Wleciałowski.

Chyba mało kto przypuszczał, że jedynymi, którzy zagrają wszystkie mecze „od deski do deski” w drużynie Ruchu będą: Kamil Lech, Łukasz Wiech i Bartłomiej Kulejewski. Lech nie może być jednak pewny swego. - Dylemat odnośnie bramki jest, bo obaj z Dawidem Smugiem są równorzędnymi bramkarzami. Mecz z Rozwojem podtrzymał stan rywalizacji – to raz jeszcze trener Niebieskich. Wiech może mówić o stabilizacji i spokoju, jedynie w Bełchatowie zagrał na środku defensywy z Duriską. W kolejnych spotkaniach jego partnerem był Kulejewski, który rozpoczynał rundę od lewej obrony.

Pewniakiem w obecnej drużynie jest także Michał Walski. Gdyby nie kontuzja, w meczu z Rozwojem zapewne zaliczyłby kolejne 90 minut. Do dyspozycji trenera na mecz ze Zniczem Pruszków powinien być Mateusz Bartolewski, inny zawodnik, który miał ostatnio problemy ze zdrowiem. W Bełchatowie rozpoczynał w drugiej linii, później już jednak zależnie od wyniku – grał raz na boku pomocy, bądź też jako skrajny defensor. Dzisiaj on także jest nieoceniony – prócz tego, że wnosi wartość sportową, to jeszcze jest młodzieżowcem.

A tu sytuacja dla lidera Pro Junior System jest nieciekawa. Można się zastanawiać, co by się działo z Kulejewskim, gdyby nie fakt, że jest właśnie młodzieżowcem, a dzisiaj takich w Ruchu należy już szukać ze świecą. Kolejni? Zdaje się, że Rudek i Wdowik w większym wymiarze czasowym dostaną szansę gry, gdy... zabraknie innych młodzieżowców. Jedną z pozytywnych postaci w meczu z Rozwojem był Mateusz Lechowicz. – Zdobył bramkę, mógł pokusić się o kolejne. Jestem zadowolony z jego determinacji – mówił Wleciałowski. Można się jednak zastanawiać, czy gdyby mógł zagrać kontuzjowany Bartolewski, to Lechowicz na boisku w ogóle by się pojawił?

Z innych nowych zawodników Michał Mokrzycki w trzech meczach był w podstawowej jedenastce, w jednym nawet nie wstał z ławki. Dwukrotnie, w meczach wyjazdowych, na prawej obronie zagrał Konrad Budek. Tu odwrotna sytuacja do Pawlo Miakhowa. Ten zawodnik gra jedynie w meczach domowych. Może i mecz „na zero” w Elblągu mógł sprawić, że Budek dostałby szanse przed chorzowską publicznością, ale musiał zagrać młodzieżowiec... Jedynym z nowych, który może mówić o pewnym komforcie i stabilizacji jest Lucjan Zieliński. Co tydzień podstawowy skład i prawa pomoc. Tyraj dopóki starczy sił – takie zadanie zdaje się otrzymywać od trenera.

Kapitan Ruchu grający na skrzydle, Tomasz Podgórski w Bełchatowie nie mógł zagrać za kartki, później już był podstawowym graczem w talii Wleciałowskiego, ale w meczu z Rozwojem po godzinie został zmieniony. Z Olimpią Grudziądz zagrał natomiast w środku pola. Zaliczył cały mecz, ale później już na tej pozycji się nie pojawił.

Równie ciekawa jest sytuacja wśród napastników. Kędziora w dwóch ostatnich spotkaniach grał w środku pola, od „deski do deski”, dwa tygodnie wcześniej był jednak jeszcze pierwszym wyborem w linii ofensywnej, a w Bełchatowie rozpoczął mecz na ławce rezerwowych. Rozczarowany może się chyba czuć Piotr Giel. W Bełchatowie rozpoczął jako podstawowy napastnik, w kolejnych meczach zaliczył natomiast łącznie 40 minut. Czy to przygotowywany grunt pod rozstanie się z tym zawodnikiem? Można i takie głosy usłyszeć w Chorzowie.

W tej sytuacji pewniakiem do gry wydaje się być Mariusz Idzik – dwa pierwsze mecze jako zmiennik, teraz już podstawowy napastnik u Wleciałowskiego. Statystyki – lepiej przemilczmy. Ale identyczne jak u kolegów z formacji... - Graliśmy w różnym zestawieniu, szukaliśmy różnych wariantów. Może ta nasza nieprzewidywalność powodowała, że wygrywaliśmy sparingi. Bo tu jeden wyskoczył, za chwilę ktoś inny strzelił. Wszyscy uznali, że mamy drużynę, ale tu jest potrzebna stabilizacja, bo to będzie potrzebne w walce o wynik. My tego jeszcze nie mamy. Mamy zalążki – słowa trenera Wleciałowskiego wskazują, że zdaje on sobie sprawę z tego, gdzie leży jeden z problemów. W piątkowy wieczór, jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego meczu ze Zniczem, przekonamy się czy „wnioski zostały wyciągnięte”.

Minuty piłkarzy Ruchu:
Lech – 360 minut
Wiech – 360 minut
Kulejewski – 360 minut
Zieliński - 339 minut
Walski – 298 minut
Kędziora - 273 minuty
Bartolewski – 258 minut
Podgórski - 247 minut
Mokrzycki – 234 minuty
Duriska – 223 minuty
Idzik – 198 minut
Budek – 180 minut
Obst – 180 minut
Miahkow – 180 minut
Giel – 113 minut
Lechowicz – 90 minut
Mandrysz - 23 minuty
Wdowik – 22 minuty
Rudek – 22 minuty

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również