Śląski barometr - czy kluby w regionie wytrzymają ciśnienie?

26.10.2016
Choć sezon 2016/17 ruszył niespełna 3 miesiące temu, cztery z dziewięciu śląskich klubów reprezentujących region na szczeblu centralnym zdążyło już dokonać zmian na trenerskich stołkach.
Łukasz Sobala/PressFocus
Pierwszy trenerską karuzelą zakręcił gliwicki Piast, który po kilku tygodniach rozłąki zdecydował się na kontynuowanie burzliwego związku z Radoslavem Latalem. We wrześniu ciśnienia nie wytrzymali w Bytomiu, wymieniając Ireneusza Kościelniaka na Andrzeja Orzeszka. W październiku tą samą drogą poszli w Rybniku, zastępując Dietmara Brehmera Piotrem Piekarczykiem, a "chwilę" później z Podbeskidziem pożegnał się Dariusz Dźwigała, na którego miejsce zatrudniono Jana Kociana. Już tylko pięciu szkoleniowców w regionie pracuje na szczeblu centralnym od początku bieżących rozgrywek. I coś nam podpowiada, że wcale nie muszą w komplecie dotrwać na stanowiskach do końca tej jesieni.

Waldemar Fornalik (Ruch Chorzów, 2 lata na stanowisku) - bezpieczeństwo posady: 4,5/5
Szkoleniowiec "niebieskich" to w Chorzowie postać niemal nie do ruszenia. Śmiało można postawić tezę, że były selekcjoner polskiej reprezentacji to na dziś największy kapitał klubu z Cichej. Niewielu szkoleniowców może pochwalić się takim talentem do wprowadzania na salony i promowania kolejnych piłkarskich nazwisk. Waldemar Fornalik potrafi jednocześnie odkurzyć tych, na których gdzie indziej postawiono już krzyżyk. Trener z chorzowskiego środowiska, doskonale radzący sobie w finansowych realiach przy Cichej, regularnie dostarczający zawodników na sprzedaż i podreperowanie klubowego budżetu. 5 z rzędu porażek i cała seria straconych goli przed efektowną wygraną z Koroną mogły niektórych skłonić do zastanowienia, czy formuła z "Kingiem" przypadkiem się nie wyczerpała, ale przy Cichej chyba nie ma dziś bardziej stabilnego stołka od tego trenerskiego.

Kamil Kiereś (GKS Tychy, 1 rok i 4 miesiące na stanowisku) - bezpieczeństwo posady: 2/5
Piękny stadion, fanatyczni kibice, organizacyjny porządek. W GKS-ie Tychy pomału kończy się jednak euforia po awansie na zaplecze Ekstraklasy, a oczekiwania względem postawy na tym szczeblu były w Tychach zdecydowanie wyższe. 5 porażek w sześciu ostatnich meczach, osłodzone derbową wygraną z GKS-em Katowice to wynik, który już dziś niecierpliwi fanów klubu z Edukacji. Póki co w klubowych gabinetach o zmianach raczej się nie mówi, ale w przypadku trenera Kieresia każde kolejne niepowodzenie może przelać czarę. Na dziś tylko dwie drużyny w 18-zespołowej stawce mają mniej punktów, tylko dwa strzeliły w lidze mniej goli i tylko dwa rzadziej wygrywały. Jeśli sytuacja nie ulegnie szybkiej poprawie, to prawdopodobnie trener Kiereś jako kolejny w regionie spadnie z trenerskiej karuzeli.

Mirosław Smyła (Rozwój Katowice, 1 rok i 2 miesiące na stanowisku) - bezpieczeństwo posady: 3/5
Jeśli drużyna, która spadła z zaplecza ekstraklasy zostaje rozebrana z kluczowych zawodników, trudno spodziewać się by z przesadnym powodzeniem radziła sobie nawet szczebel niżej. Rozwój Katowice latem dokooptował do swojej kadry przede wszystkim ludzi z rezerw, juniorów i niższych lig, ale choć zajmuje ostatnie miejsce w stawce wcale nie stoi na straconej pozycji w walce z kolejnymi rywalami. Póki co często brakuje jeszcze na przemian szczęścia i doświadczenia. Młody zespół ze Zgody jeśli przegrywa, to raczej minimalnie. Kilka razy sam wypuszczał punkty z rąk nie potrafiąc dowieźć prowadzenia. - Brakuje nam jako zespołowi jednej rzeczy, aż jednej: strzelania goli. Wszystko poza tym jest. Walczymy, gramy, mamy przewagę, ale nic nie wpada - mówił w sobotę po bezbramkowym remisie z Olimpią w Elblągu szkoleniowiec Rozwoju, który chyba prędzej sam rzuciłby to wszystko i "wyjechał w Bieszczady", niż został zwolniony z posady tej jesieni.

Jerzy Brzęczek (GKS Katowice, 1 rok i 1 miesiąc na stanowisku) - bezpieczeństwo posady: 4,5/5
W Katowicach - co do tej pory przy Bukowej wcale nie było normą - wytrzymali ciśnienie po kiepskim starcie sezonu i dziś mogą sobie w końcu gratulować cierpliwości. GKS trenera Jerzego Brzęczka to bodaj najrówniejsza i najsolidniejsza dziś drużyna na zapleczu Ekstraklasy. Bez spektakularnych wpadek, z ciężko wypracowanym dorobkiem punktowym i najsolidniejszą defensywą w całej stawce. Pierwszy raz od lat na tym etapie rozgrywek marzenia o awansie do Ekstraklasy są bardzo aktualne, więc trudno znaleźć jakiekolwiek przesłanki ku temu, by uznać że pozycja trenera przy Bukowej mogłaby zostać w najbliższym czasie zachwiana. Poza jedną - to Katowice. Tu w ciągu ostatniej dekady tylko jeden trener przepracował sezon od 1 do ostatniej kolejki.

Marcin Brosz (Górnik Zabrze, 4,5 miesiąca na stanowisku) - bezpieczeństwo posady: 4/5
Nie było nerwowych ruchów na początku rozgrywek, więc nie ma powodu by w tym roku ich dokonywać. Trener Marcin Brosz ma pełne poparcie trybun i choć jego Górnik fatalnie rozpoczął grę o powrót do elity, z tygodnia na tydzień zdaje się być zespołem coraz lepiej ułożonym i zbalansowanym. Szkoleniowiec "trójkolorowych" szybko wkomponował do drużyny posiłki sprowadzone już w trakcie ligowych zmagań, a Górnik od kilku tygodni mozolnie odrabia straty do uciekającej wcześniej czołówki. I coraz częściej może się przy tym podobać!

Przeczytaj również