Ruch zimowym rekordzistą. „Trzymamy dobry poziom. Pokażemy to w lidze"

24.02.2019

Tegoroczna zima, czyli okres, w którym piłkarze nie walczą o ligowe punkty, to paradoksalnie jeden z milszych okresów dla kibiców Ruchu w ostatnich latach. Po jesieni, gdy Niebiescy spisywali się słabo w drugiej lidze, przyszedł czas nadziei. Chorzowianie wygrali wszystkie sparingi, ale teraz ligowi rywale powiedzą: sprawdzam.

Norbert Barczyk/PressFocus

Niebiescy, jako jedyni w Polsce z ekip szczebla centralnego, zimą wygrali wszystkie mecze sparingowe. W sobotę pokonali Górnik Polkowice 2:0 po trafieniach Michała Walskiego. - To był pożyteczny sprawdzian, rywal w pierwszych minutach sprawił nam trochę problemów, ale potem było już coraz lepiej – mówił strzelec dwóch goli o ostatnim przedligowym teście.

W Chorzowie w hurraoptymizm nie popadają. Hasło „to tylko sparing” znają doskonale. Z drugiej jednak strony... - Lepiej wygrywać niż przegrywać – mówi trener Wleciałowski. - Nie obawiamy się, że forma przyszła zbyt wcześnie czy coś takiego. To nie jest racjonalne. Nie bawimy się w takie hasła. Po prostu ciężko pracujemy, tak by być jak najlepiej przygotowanym do pierwszego meczu ligowego. Pamiętajmy, że ta drużyna wcześniej miała problemy z wygrywaniem, nawet meczów sparingowych. Więc z tego punktu widzenia każde zwycięstwo cieszy. Ale weryfikacja nastąpi w meczach ligowych, począwszy od tego najbliższego – mówi trener Wleciałowski. - Śmiejemy się w szatni, że może powinniśmy jakiś sparing przegrać w końcu, ale mówiąc tak poważnie, jednak dobrze, że tak się nie stało. Spełnialiśmy założenia trenera. W sparingach nie liczą się wyniki, ale jednak fakt, że nie przegrywaliśmy cieszy – dodaje Walski, który po zimowych roszadach jest jednym z zawodników z najdłuższym stażem w Ruchu. - Jestem spokojny o utrzymanie.

Chorzowianie łącznie rozegrali siedem sparingów, przebywali na dwóch obozach: w Rybniku i Uniejowie. - Znałem trenera Wleciałowskiego już wcześniej, gdy przychodziłem do Ruchu, gdy grał on w ekstraklasie. Wtedy trener Wleciałowski był w sztabie Waldemara Fornalika. Ta praca zimą wyglądała podobnie do tamtych okresów przygotowawczych. U trenera Fornalaka równie ciężko trenowaliśmy. Każdy szkoleniowiec ma swoją filozofię. Chce wyciągnąć tyle na ile nas stać. Mieliśmy zimą dobre warunki do przygotowań, trenowaliśmy na naturalnych nawierzchniach, zarówno w Uniejowie, jak i w Rybniku. Równie dobre boiska są w Chorzowie – mówi Walski, który będzie grał w najbardziej odmienionej formacji, w porównaniu do jesieni. W środkowej strefie, wedle przypuszczeń, będzie występował razem z Robertem Obstem i Michałem Mokrzyckim. - Dobrze się dogadujemy. Z Robertem byliśmy razem w Pogoni, z Michałem chodziliśmy razem do gimnazjum, więc trochę czasu już się znamy. Michał fajnie się wkomponował do środka pomocy. Wiadomo, że odejście Maćka i Mateusza może trochę pogorszyło naszą sytuację, ale nie ma ludzi niezastąpionych. Jesienią mieliśmy dobry środek, teraz również trzymamy dobry poziom. Pokażemy to w lidze – deklaruje odważnie Walski, któremu w czerwcu kończy się kontrakt z Ruchem. - Były już jakieś pogłoski na temat spotkania odnośnie prolongaty umowy. Na kawę w tej sprawie chętnie się umówię.

Mokrzycki to z kolei nie jedyny nowy zawodnik, który może zadebiutować w barwach Ruchu w meczu w Bełchatowie. Blisko tego wydają się być również: Konrad Budek, Łukasz Wiech i Lucjan Zieliński. - Skład w głowie na ten mecz już praktycznie jest. Po jesieni było sporo niewiadomych odnośnie stanu drużyny, teraz uzupełniliśmy kadrę, tak by się rozwijała. Jest to już ustabilizowana grupa. Trzech – czterech chłopaków nowych ma szansę zagrać w Bełchatowie – mówi Wleciałowski, który największe rezerwy widzi w skuteczności. - Nad tym będziemy pracować w najbliższych dniach.

Przeczytaj również