Ruch zapomina o tradycji

10.12.2008
Spotkanie opłatkowe chorzowian, jeden z fundamentów klubowej tradycji, w tym roku się nie odbędzie. - Wstyd! Wigilia na Cichej zawsze była symbolem klubu - oburza się Mariusz Śrutwa, były piłkarz Ruchu.
Gerard Cieślik, legendarny piłkarz "Niebieskich" wspomina, że wigilia odbywała się "od zawsze". - W spotkaniach brali udział byli zawodnicy,  trenerzy, działacze, ale także politycy, duchowni, dziennikarze i zaprzyjaźnieni z klubem ludzie kultury. W ostatnich latach gości było tak wielu, że opłatki organizowano w hali sportowej albo w wielkim namiocie na płycie boiska - mówi Cieślik.

W tym roku "niebieska wigilia" już się odbyła. W niedzielę spotkali się na niej tylko piłkarze i pracownicy klubu. - Spotkanie było organizowane na szybko dlatego, że chcieliśmy, żeby wzięli w nim udział piłkarze pierwszej drużyny. Zaraz po zakończeniu rundy rozjeżdżają się oni po Polsce. Rok temu, gdy klubowa wigilia odbyła się później, to zespół reprezentował tylko Wojciech Grzyb. Tym razem byliśmy wszyscy razem - tłumaczy Marzena Mrozik, która odpowiada w klubie za marketing.

Mariusz Śrutwa, były piłkarz Ruchu, nie szczędzi działaczom ostrych słów. - Wstyd! Wigilia na Cichej była przecież symbolem klubu. Pokazywała, że ludziom skupionym wokół drużyny chodzi o coś więcej niż tylko o kopanie piłki. Nie musieli robić tego z pompą. Wystarczyłby stół, biały obrus i opłatki - denerwuje się. - Okazało się, jak istotne jest dla nich hasło "Najważniejsza jest tradycja", którym tak często się chwalą. To tylko chwyt marketingowy - dodaje Śrutwa.
źródło: Gazeta Wyborcza Katowice

Przeczytaj również