Ruch z czołówką pokazuje dużą jakość. Czy to wystarczy do bezpośredniego awansu?

24.03.2022

Piłkarze Ruchu nie przegrali jeszcze w tym roku meczu ligowego. Najpoważniejszy test, jakim było poniedziałkowe spotkanie w Chojnicach, dało więcej powodów do optymizmu niż niepokoju. Ale nawet na moment dobrą grą na terenie wicelidera nie można się zachwycać, bo rywalizacja o awans właściwie teraz dopiero się zaczyna.

Marcin Bulanda/PressFocus

Ruch po meczu w Chojnicach nadal traci do zespołu trenera Tomasza Kafarskiego cztery punkty. Niebieskim w poniedziałkowy wieczór nie udało się zmniejszyć dystansu punktowego, a trzeba pamiętać, że rywale otrzymają jeszcze walkower za spotkanie z GKS-em Bełchatów. Patrząc wyłącznie na ligową tabelę, to sytuacja na pewno przedstawia się ciut gorzej niż na początku rundy wiosennej. - A najbardziej z tego wyniku cieszą się drużyny, które nas gonią – słusznie zauważa trener Niebieskich, Jarosław Skrobacz.

Motor Lublin, który przed sezonem nie ukrywał swoich aspiracji związanych z bezpośrednim awansem, jest czwarty, ale do Ruchu traci już tylko dwa „oczka”. W Lublinie cały czas patrzą na drugą lokatę i chyba właśnie z tego tria: Chojniczanka, Ruch, Motor wyłoni się drugi zespół, który będzie świętował awans, bo pozycja Stali Rzeszów jako lidera wydaje się być niezagrożona.

I tutaj dochodzimy do drugiej kwestii - gry II-ligowego beniaminka. Niebiescy w tym roku nie przegrali jeszcze meczu, dwa spotkania wygrywając i dwa remisując. W obu zremisowanych potyczkach chorzowianie nawet przegrywali, miewali swoje problemy, ale po końcowym gwizdku to jednak piłkarze Ruchu mogli odczuwać większy niedosyt z podziału punktów. - Ja osobiście po tym meczu czuje ogromną złość, bo zasłużyliśmy na trzy punkty. Wiosną gramy dobrze, teraz jednak trzeba podnieść głowy, przygotować się do kolejnego meczu i walczyć dalej – mówił po spotkaniu w Chojnicach Michał Mokrzycki, który w poniedziałek wpisał się na listę strzelców dobijając swój rzut karny.

Również statystyki pomeczowe pokazują, że Ruch był bliższy zwycięstwa w poniedziałkowym meczu. Zespół trenera Jarosława Skrobacza stworzył sobie więcej sytuacji bramkowych, oddał więcej strzałów (także celnych), xG w przypadku chorzowian wynosiło 2,31 podczas gdy Chojniczanki 1,24. - Ciężko było w tym spotkaniu o stworzenie sytuacji, zwłaszcza w pierwszej połowie. Wszystko było bardzo zdyscyplinowane, więc i jeden, i drugi zespół z dużą dozą asekuracji rozgrywał ten mecz. Nie chcieliśmy się też do końca otworzyć. Wiedzieliśmy, co może się zdarzyć, gdy będziemy za bardzo się otwierać i w jakiś prosty sposób stracimy piłkę – mówił z kolei po spotkaniu Jarosław Skrobacz.

Ruch dobrze czuje się w pojedynkach z czołowymi drużynami drugiej ligi, co pokazują statystyki – nie przegrał w tym sezonie ze Stalą Rzeszów, Chojniczanką, Motorem Lublin, rezerwami Lecha Poznań, Wigrami Suwałki, Radunią Stężyca czy Garbarnią Kraków – czyli wszystkimi ekipami, które liczą się w walce o awans bądź też o grę w barażach. - Lubimy grać w futbol, gdy rywal również stara się grać w piłkę. W takich sytuacjach czujemy się najlepiej, ale też wiemy, że nie każdy rywal przeciwko nam będzie tak grał. Punkty trzeba będzie wyszarpać w każdym pojedynku – mówił swego czasu Michał Mokrzycki, który w tym sezonie ma na koncie już osiem bramek i wespół z Danielem Szczepanem jest najlepszym strzelcem chorzowian.

Przygotowań do kolejnych meczów nie ułatwiają Niebieskim kontuzje. Chorzowianie w tym roku nie zagrali jeszcze dwóch pełnych spotkań w tej samej trójce środkowych defensorów. W Chojnicach również się to nie udało – delikatne problemy dopadły Filipa Nawrockiego, który zszedł z boiska i ustąpił miejsca Konradowi Kasolikowi. O komforcie w tej formacji, zimą przecież i tak wzmocnionej, trener Jarosław Skrobacz nie może więc mówić.

Być może w niedzielnym meczu z KKS-em Kalisz do dyspozycji trenerów będzie pozyskany w ostatnich dniach 30-letni Ukrainiec Rusłan Zubkow. W jego przypadku trwają procedury związane z uprawnieniem go do gry. Z Ruchem Rusłan podpisał kontrakt ważny do końca tego sezonu, z opcją przedłużenia. Nowy piłkarz ma swoim koncie ma 25 występów w ukraińskiej ekstraklasie i blisko 90 na drugim poziomie rozgrywkowym. Sytuacji w defensywie nie ułatwia także Vanja Marković, który w Chojnicach naciągnął mięsień. W środku pola w niedzielnym meczu z KKS-em może bowiem powstać luka, którą do tej pory łatał Patryk Sikora, w ostatnich tygodniach występujący... na środku defensywy. Pozyskanie doświadczonego Ukraińca, który fizycznie i sportowo jest przygotowany do gry, może być więc zbawieniem. A w rywalizacji o awans w kluczowej fazie sezonu każdy zdrowy zawodnik może być na wagę złota.

autor: TD

Przeczytaj również