Ruch wykonał zadanie. Spokojny tydzień przed hitem

27.09.2021

Dla Niebieskich mecz w Ostródzie miał być jak proste zadanie domowe dla pojętnego ucznia. Wykonać trzeba, ale w żaden sposób wykazać się nie można. Ruch swoje w meczu z ligowym outsiderem zrobił, chociaż po kilkudziesięciu minutach kibice mogli mieć delikatne obawy. Ale doświadczenie i jakość w środkowej strefie dała trzy punkty. - Ten mecz mógł być jednak dla nas pułapką – mówił już na spokojnie po meczu kapitan Ruchu, Tomasz Foszmańczyk.

Marcin Bulanda/PressFocus

Mecz w Ostródzie pokazał ile dla Ruchu znaczy trio: Michał Mokrzycki – Tomasz Foszmańczyk – Łukasz Janoszka. Cała trójka właściwie od początku sezonu gra na bardzo wysokim, równym poziomie. Chociaż Mokrzycki i Janoszka mieli problemy zdrowotne przed startem ligi, to na boisku tych straconych dni w treningu nie widać. Janoszka również w meczu z Wigrami Suwałki mocno ucierpiał. Jego występ w Ostródzie nie był pewny, a jednak trener Jarosław Skrobacz nie miał wątpliwości: w pełni sił Łukasz Janoszka jest drużynie potrzebny i desygnował go do gry od pierwszej minuty. Ecik w Ostródzie zagrał zresztą pełne 90 minut i zdobył bramkę na 3:0, po dokładnym podaniu Przemysława Szkatuły. - Bardzo duża rola fizjoterapeutów, którzy wykonali kawał dobrej roboty stawiając mnie na nogi. Dzięki nim mogłem zagrać w tym spotkaniu. Cieszę się, że zagrałem 90 minut i do tego jeszcze strzeliłem bramkę – mówił po meczu Janoszka, który już w pierwszej połowie mógł wpisać się na listę strzelców. Jego uderzenie otarło się jednak o słupek.

Kluczowym momentem spotkania był ostatni akcent pierwszej połowy. Po rzucie rożnym do siatki gospodarzy trafił Michał Mokrzycki. - Sokół w pierwszej połowie cofnął się i bardzo dobrze bronił. Wiedzieliśmy, że tak będzie, ale wiedza nie wystarczy. Nie jest łatwo rywalizować z tak zamkniętymi zespołami, gdy kibice oczekują wygranej. Ale jesteśmy już do tego przyzwyczajeni, bo tak było również w III lidze. Gol ze stałego fragmentu pozwolił nam grać już spokojniej – mówił po meczu strzelec pierwszego gola.

Do czasu straty gola gospodarze mogli mieć nadzieje na jakiś korzystny wynik. Młodzi gracze Sokoła natomiast po pierwszym ciosie szybko otrzymali drugi. Tym razem „Fosa” zdobył swoją piątą bramkę w tym sezonie. - Myślę, że moja bramka to pokłosie naszego dobrego zachowania w pressingu. Wykorzystaliśmy nasze ustawienie na boisku, Damian Kowalczyk właściwie w pojedynkę stworzył sytuację. Dostałem piłkę pod nogi – mówił kapitan Ruchu o sytuacji, w której gospodarze w defensywie zachowali się jak dzieci. - To kolejny mecz, gdy tracimy gola do szatni, w przerwie "pompujemy się", a zaraz na początku drugiej połowy praktycznie sami strzelamy sobie bramkę – dodawał trener gospodarzy, Jarosław Kotas.

- Nie do końca ten mecz wyglądał tak, jak sobie zakładaliśmy i parę mankamentów by się znalazło, ale takiego spotkania się spodziewaliśmy. Przeciwnik robił wszystko, by jak najdłużej nie stracić bramki i żeby ten wynik 0:0 utrzymywał ich przy życiu. Wiedzieliśmy, że jeśli wyjdziemy na prowadzenie, to później Sokół się otworzy i wygramy. Tak się stało, zwyciężyliśmy zasłużenie – dodawał z kolei opiekun Niebieskich, Jarosław Skrobacz.

Ruch po tej wygranej i remisie Motoru Lublin ma już sześć punktów przewagi nad grupą pościgową. Jak spojrzymy na jakim etapie rozgrywek jesteśmy, to tabela doskonale odzwierciedla pracę jaką Ruch wykonał w okresie przygotowawczym i na starcie sezonu. Jednocześnie ta przewaga niewiele jednak jeszcze znaczy, gdy spojrzymy ile meczów pozostało do końca sezonu. A w niedzielę Ruch będzie podejmował Stal Rzeszów. Niby pojedynek o fotel lidera drugiej ligi, niby sprawdzian dla obu ekip, ale przede wszystkim mecz dający możliwość jeszcze powiększenia przewagi nad konkurencją. - To będzie mecz istotny jak każdy inny. Oczywiście będzie to spotkanie na szczycie, ale jesteśmy na tym szczycie dzięki swojej pracy. Staramy się, by trwało to jak najdłużej. Oglądałem mecz Stali z Rakowem w Pucharze Polski i uważam, że będziemy musieli zagrać bardzo dobrze, by rozstrzygnąć to starcie na swoją korzyść – mówi trener Ruchu Chorzów.

Przeczytaj również