Ruch w roli beniaminka II ligi. Pójdzie drogą Jastrzębia, Polkowic... czy Legionovii?

09.06.2021

Na co będzie stać "Niebieskich" w nowym sezonie? Takie pytanie zadaje sobie pewnie wielu kibiców. Dużo w tej kwestii wyjaśni oczywiście letnie okienko i transfery, które zostaną wykonane przez przedstawicieli Ruchu. Ostatnie lata pokazują jednak, że czternastokrotny mistrz Polski nie ma się czego bać. Beniaminek w drugiej lidze brzmi strasznie, ale głównie dla rywali.

Tomasz Kudala/PressFocus

Przyjrzeliśmy się beniaminkom od czasu ostatniej reformy i podziału trzeciej ligi na cztery grupy. I jeżeli któryś z nich po roku opuszczał tę klasę rozgrywkową, to głównie dlatego, że szedł w górę, a nie w dół. Druga liga brutalnie nie weryfikowała, a szczególny w tym okresie był sezon 2017/2018. Wtedy rozgrywki drugiej ligi na pierwszym miejscu zakończył GKS Jastrzębie, tuż przed Łódzkim Klubem Sportowym, a czwarta była Garbarnia Kraków. Wszystkie te drużyny ledwie kilkanaście miesięcy wcześniej grały jeszcze na szczeblu makroregionalnym.

W kolejnych sezonach żaden z beniaminków tego wyczynu już nie powtórzył, ale do walki o awans nowicjusze mocno się włączali. Było jednak o to łatwiej, bo rywalizowały w barażach nawet zespoły z piątego czy szóstego miejsca. Z tej ostatniej pozycji do walki o promocję przystąpiła Stal Rzeszów, która wcześniej walkę o awans do drugiej ligi wygrała w ostatnim meczu z Podhalem Nowy Targ. Do pełni szczęścia w kolejnym sezonie, jako beniaminkowi, Stali zabrakło bardzo niewiele – a dokładnie więcej szczęścia w rzutach karnych w derbowym pojedynku z Resovią.

Obecny sezon również pokazuje siłę beniaminków. Celowo nie uwzględniamy w naszej analizie drużyn rezerw Śląska Wrocław, czy wcześniej Lecha Poznań, bo są one trochę innymi organizmami, ale każdy z pozostałych beniaminków - a w tym sezonie jest ich jeszcze czterech - ma już spokojny byt, a w niektórych ekipach rozczarowanie powodowane jest jedynie tym, że nie zagrają w barażach. Ostatecznie z grona beniaminków o kolejny awans powalczy KKS Kalisz, który jest już pewny piątego miejsca na koniec sezonu.

Ale były też przypadki, które pokazują, że nie zawsze można sobie poradzić w drugiej lidze. Gwardia Koszalin, która w sezonie 2016/2017 wygrała rywalizację między innymi z rezerwami Lecha Poznań, w których grał chociażby Paweł Tomczyk, po roku musiała pożegnać się ze szczeblem centralnym, wyraźnie odstając od średniaków drugiej ligi. Drugim takim przykładem, całkiem świeżym, jest Legionovia Legionowo. W sezonie 2019/2020 drużyna ta zakończyła zmagania na przedostatnim miejscu.

Jak trudne są początki na szczeblu centralnym przekonała się również Skra Częstochowa. Zespół, którego awans na ten szczebel był niemałą sensacją, rozpoczął rozgrywki od sześciu porażek, w których zdobył ledwie jedną bramkę. Później jednak team spod Jasnej Góry prezentował się lepiej i zakończył sezon na bezpiecznym miejscu, w środku stawki. - Wystarczy spojrzeć na ostatnie sezony. To nie jest przypadek, że rokrocznie walczą o utrzymanie takie ekipy jak Błękitni, Znicz, Olimpia Elbląg, wcześniej Gryf Wejherowo, a beniaminków w tym gronie nie ma – mówi jeden z trenerów pracujących w ostatnich latach w klubach drugoligowych.

Jak zmienne są losy klubów balansujących na granicy szczebla centralnego pokazuje przykład Elany Toruń. Klub z Grodu Kopernika awansował do drugiej ligi w sezonie 2017/2018, by po roku być o krok od awansu na drugi poziom rozgrywkowy. Zabrakło może trochę szczęścia w meczu kończącym sezon z Olimpią Elbląg. Torunianie przegrali 1:2 i ostatecznie zakończyli rozgrywki tuż za podium, ale nad Widzewem, który wtedy również był beniaminkiem. Dzisiaj Widzew jest w pierwszej lidze, a Elana rywalizuje w środku trzeciej ligi.

Większość beniaminków z ostatnich lat to drużyny, które niemal do samego końca walczyły o promocję. Jeżeli w grupie trzeciej III ligi można doszukać się minimalnych analogii do drogi, którą pokonał niedawno Ruch Chorzów, to z jednej strony w Jastrzębiu, a z drugiej w Polkowicach. Górnik w sezonie, gdy robił awans wypracował sobie dość pokaźną przewagę – stracił punkty tylko w dziewięciu meczach, co w Chorzowie i tak zapewne nie robi to na nikim wrażenia. Dzisiaj natomiast, po efektownym sezonie, Górnik Polkowice świętuje awans na zaplecze Ekstraklasy.

Przeczytaj również