Ruch w Kaliszu pokazuje jakość. Na boisku i na trybunach

12.09.2021

Imponująco wygląda w drugiej lidze Ruch. Niebiescy, grający przecież w roli beniaminka, wygrali w tym sezonie już z Chojniczanką, Motorem Lublin, a teraz dołożyli do tego jeszcze triumf w Kaliszu. - Wygraliśmy na boisku jednej z lepszych drużyn w tej lidze – mówił po spotkaniu trener niepokonanej w tym sezonie ekipy, Jarosław Skrobacz.

Rafał Rusek/PressFocus

Sobotnie zwycięstwo nie przyszło jednak łatwo. Ruch długo się rozpędzał, a w pierwszej połowie Niebiescy potrzebowali sporo czasu, by stworzyć zagrożenie pod bramką Macieja Krakowiaka. Zresztą gospodarze również rozpoczęli ostrożnie – tak jakby bardzo liczna widownia na trybunach wpłynęła na grę obu ekip. - Drużyny zyskują na tej atmosferze, którą tworzą kibice Ruchu, bo frekwencja jest ogromna dzięki temu i widowisko wiele zyskuje – zachwalał atmosferę meczową i wsparcie fanów Jarosław Skrobacz. Niebiescy wspierani przez 2,5 tysięczną grupę fanów cieszyli się po raz pierwszy po pół godzinie gry, gdy do bramki gospodarzy trafił Łukasz Janoszka.

Kaliszanie w pewnym sensie jednak również mogą być z siebie zadowoleni. Chyba z wszystkich dotychczasowych rywali postawili Ruchowi najwyżej poprzeczkę.- Ciężko nam się dzisiaj grało, bo rywale postawili nam twarde warunki. Trzeba przyznać, że KKS to jeden z lepszych zespołów w tej lidze – mówił Tomasz Foszmańczyk. - Przegraliśmy mecz, ale z przebiegu gry nie byliśmy słabszym zespołem. Dużymi fragmentami kontrolowaliśmy to, co się dzieje na boisku, natomiast piłka nożna to jest gra do dwóch bramek. Straciliśmy dwie – mówił trener gospodarzy, Ryszard Wieczorek.

Najlepszy moment gospodarze mieli pod koniec pierwszej połowy, gdy kilkukrotnie poważnie zagrozili bramce Jakuba Bieleckiego. Przede wszystkim mieli rzut karny, ale bramkarz Ruchu był lepszy w pojedynku z Tonim Segurą. - Nie czuję się bohaterem. Od początku wybrałem sobie róg, w który się rzucę, gdy popatrzyłem na strzelca i się nie pomyliłem. Myślę, że moja dyspozycja jest wysoka, ale zawsze może być lepiej – mówi skromnie młody bramkarz Niebieskich.

Bielecki jedyny raz został pokonany po rykoszecie, kiedy to w drugiej połowie został zaskoczony przez Bartłomieja Putnę. Odpowiedź chorzowian nadeszła jednak błyskawicznie. Do siatki trafił Tomasz Foszmańczyk. - Wróciły demony z naszych zremisowanych spotkań, ale na szczęście szybko się otrząsnęliśmy i strzeliliśmy na 2:1. Powinniśmy strzelić jeszcze przynajmniej jedną bramkę – analizował na gorąco trener Niebieskich, który był zdecydowanie bardziej zadowolony z postawy swoich zawodników po przerwie. - W pierwszej połowie przytrafiały nam się niedokładności. Mieliśmy problem w prostych sytuacjach, nie graliśmy dokładnie, za wolno zmienialiśmy stronę – dodawał.

Bramki dla chorzowian po raz kolejny zdobywali doświadczeni zawodnicy, ale na brawa zasłużyli wszyscy. Ruch z drużynami z górnej połówki nie stracił jeszcze ani jednego punktu. Rywali z Kalisza, Lublina czy Chojnic ograł nieznacznie, ale jednak dość pewnie. - Jesteśmy bardzo zadowoleni, choć szkoda, że meczu w Kaliszu nie zamknęliśmy wcześniej. Okazje ku temu były. Wciąż musimy więc pracować nad skutecznością, bo nie może być tak, że mamy dużo sytuacji, a do końca drżymy o końcowy wynik. Najważniejsze jednak, że udało nam się wygrać – mówił Michał Mokrzycki, który po meczu wraz z kolegami radował się z ogromną grupą kibiców z Chorzowa. - Nie mamy już słów do naszych kibiców... Bezwzględnie najlepsza grupa, zarówno na wyjazdach, jak i u siebie – dodawał kapitan wicelidera drugiej ligi, Tomasz Foszmańczyk.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również