Ruch rośnie w siłę. W Rzeszowie Niebiescy pokazali jakość

18.04.2022

Bardzo udane święta mieli piłkarze Ruchu. Niebiescy wygrali hit w Rzeszowie przy wsparciu kilku tysięcy kibiców i nadal bardzo realnie mogą myśleć o bezpośrednim awansie do I ligi. A patrząc na to, jak chorzowianie spisują się w meczach z czołowymi drużynami wypada żałować, że Ruch już nie zagra z Chojniczanką czy właśnie Stalą Rzeszów.

Marcin Bulanda/ PressFocus

Dla gospodarzy to miało być święto. Gdy przed początkiem sobotniego meczu z Ruchem rzeszowianie dowiedzieli się o wyniku meczu z Chojnic i wygranej Chojniczanki z Motorem Lublin było jasne, że wygrana zespołu trenera Myśliwca da gospodarzom już awans do I ligi. A widzowie – zarówno z Rzeszowa, jak i Chorzowa – zadbali o to, by na boisku jedni, jak i drudzy starali się o jak najlepszy wynik.

 

Chorzowianie wiedzieli, że wskutek sobotniego wyniku z Chojnic nie wyprzedzą w tabeli Chojniczanki, ale najważniejsze było utrzymanie kontaktu z konkurentem, jak również powiększenie przewagi nad czwartym w tabeli Motorem. Ruch cel zaczął realizować od pierwszej minuty, konsekwentnie grając i wypełniając założenia taktycznie, ale dopiero w drugiej połowie przyszły efekty bramkowe.

 

Ponownie na listę strzelców wpisał się Daniel Szczepan, który wiosną wyrasta na najlepszego strzelca drugiej ligi. Obecnie ma już na swoim koncie jedenaście trafień i na tym zapewne nie zamierza się zatrzymywać. Podobnie jak i Ruch w Rzeszowie. Z jednobramkowego prowadzenia chorzowianie długo się nie cieszyli, bo po raz kolejny w powietrznej walce pokazał się Konrad Kasolik. - Poszła wrzutka, dostawiłem głowę i udało mi się strzelić bramkę. Dobrze nam wychodzą mecze z górą tabeli, zazwyczaj w nich wygrywamy lub punktujemy – mówi defensor Ruchu, który po meczu ponownie mógł zaintonować wraz z kolegami popularny okrzyk „kto wygrał mecz”.

 

Bo chociaż gospodarze zmniejszyli prowadzenie Ruchu, to jednak korzystnego wyniku Niebieskim nie zdołali odebrać. Ruch to pierwsza drużyna, która wygrała w tym sezonie na terenie lidera. - Przy stanie 2:0 nawet mogliśmy podwyższyć wynik i Szczepan dołożyłby nam kilka dni życia. Było jednak nerwowo do końca. Musimy być z tego spotkania bardzo zadowoleni, ale od razu bezpośrednio po meczu powiedziałem chłopcom, że to zwycięstwo może nic nie znaczyć, jeśli w kolejnych meczach tego nie potwierdzimy – mówił po spotkaniu trener Jarosław Skrobacz

 

- Mieliśmy założenie, żeby tutaj wygrać, żeby drużyna Stali nie mogła świętować tego awansu po meczu z nami i zrealizowaliśmy to. Nasza forma jest wysoka i nie gramy tak naiwnie jak w pierwszej rundzie, gdzie się odsłanialiśmy i drużyny nas kontrowały. Staramy się kontrolować to, co się dzieje na boisku, nawet gdy mamy piłkę i atakujemy. Myślę, że jest to na naszą korzyść, bo nie tracimy punktów – mówił po meczu z kolei Łukasz Janoszka.

 

Chorzowianie tracą obecnie dwa punkty do Chojniczanki, ale trzeba pamiętać że rywal dostanie jeszcze trzy punkty za walkower z GKS Bełchatów. Niebiescy nie mogą więc sobie wręcz pozwolić na pomyłki w ostatnich meczach. Wyniki rundy wiosennej – tylko dwa remisy Ruchu przy sześciu wygranych – dają jednak sporą nadzieję, że Ruch zdoła wykonać plan, który przed sezonem przewidywali tylko najwięksi optymiści.

 

Chorzowianie po meczu świętowali z kibicami, którzy ustanowili kolejny rekord jeżeli chodzi o wynik wyjazdowy fanów Ruchu. - Przyznam szczerze, że nie wierzyłem, iż przyjedzie tutaj 3 tysiące kibiców. To ogromna rzesza kibiców... Ja myślę, że w całej Polsce nam tego zazdroszczą. Gramy na trzecim poziomie rozgrywkowym i nasi kibice są w stanie jechać w Wielką Sobotę do Rzeszowa w 3 tysiące osób – kręcił głową z uznaniem szkoleniowiec Ruchu.

Przeczytaj również