Ruch - Lechia 2-1

16.08.2008
Marcin Zając po fantastycznym rajdzie strzelił pierwszą bramkę, a potem asystował przy golu Martina Fabusza. Ruch nie zawiódł i wygrał z Lechią Gdańsk.
Mecz był prowadzony w szybkim tempie. Wojciech Grzyb chwilę po rozpoczęciu gry strzelał z ostrego kąta. Na odpowiedź Lechii nie trzeba byłoby długo czekać. Do swojej bramki piłki omal nie posłał Tomasz Brzyski. Lewego obrońcę już na wstępie należy jednak pochwalić, bo był tego wieczora jednym z najlepszych aktorów widowiska.

Lechia Gdańsk długimi momentami prowadziła grę, lecz nie potrafiła znaleźć sposobu na rozmontowanie zwartej obrony Ruchu. Goście nie mieli w swoich szeregach kogoś takiego, jak Marcin Zając. Zawodnik pozyskany przez „Niebieskich” z Lecha Poznań, przeprowadził fenomenalną akcje, która dała gospodarzom prowadzenie. Otrzymał piłkę w środkowej strefie boiska i w swoim zwyczaju, pognał na bramkę rywali, mijając po drodze dwóch obrońców w stylu, którego nie powstydziłby się alpejczyk Alberto Tomba. Cicha wybuchła z radości.

Szybko jednak obraz gry wrócił do stanu, kiedy to Lechia ma optyczną przewagę. Rafał Kosznik groźnie wstrzelił piłkę w pole karne, lecz nikt nie przeciął toru jej lotu. Uderzali groźnie Tomasz Midzierski i Andrzej Rybski. Drugi z wymienionych w końcu znalazł drogę do bramki chorzowian. Plasowanym strzałem z 20 metrów pokonał Krzysztofa Pilarza. Ruch miał chwilę wcześniej szansę na 2-0. Brzyski trafił w słupek. Prowadzenie udało się odzyskać dzięki Martinowi Fabuszowi. Słowak wrócił do podstawowego składu, a w meczu z Lechią wykorzystał swoje centymetry i umiejętność gry głową. Asystę zapisał Zając.

Bliski podwyższenia wyniku w ostatnich minutach był Piotr Ćwielong. Byłaby to kropka nad "i", a tak Lechia przystąpiła do szaleńczego, zmasowanego ataku. Świetną interwencją po strzale Midzierskiego popisał się Pilarz. Ostatecznie "Niebiescy" zadowolili się zwycięstwem, różnicą jedną bramką.

Pod szatniami:
[b]Marcin Zając[/b] (napastnik Ruchu): Cieszę się, że wystąpiłem dziś na Cichej i w debiucie strzeliłem gola. Najważniejsze jednak jest to, że wygraliśmy. Przy wyrównującej bramce wkradła się w nasze poczynania nieporadność. Ale strzeliliśmy potem bramkę ze stałego fragmentu. Nie ukrywam, że mieliśmy to wyćwiczone.
[b]Łukasz Trałka[/b] (pomocnik Lechii): Byliśmy dziś zdecydowanie lepszą drużyną. Za wrażenia artystyczne punktów jednak nie ma. Niestety, nie dość, że nie wykorzystaliśmy dogodnych sytuacji, to jeszcze głupio daliśmy sobie strzelić dwa gole. To nie do pomyślenia, żeby zawodnik na połowie boiska przyjął piłkę i potem sam z nią biegł na bramkę.
[b]Ariel Jakubowski [/b](obrońca Ruchu): Lechia pokazała dobry futbol, momentami nie potrafiliśmy powstrzymać jej piłkarzy. Zdajemy sobie sprawę, że rewelacyjnie nie zagraliśmy. Dlatego twardo stąpamy po ziemi i myślimy już o kolejnym meczu.

Konferencja prasowa:[b]
Jacek Zieliński (trener Lechii): [/b]Przychodzi nam wracać bez punktów. Długimi momentami zespół spisywał się dobrze. Solidnie się broniliśmy, mieliśmy okazje. Jestem podirytowany, bo nie można rozdawać prezentów. Płacimy frycowe. [b]

Duszan Radolsky (trener Ruchu): [/b]Cieszę się, że wygraliśmy dziś naprawdę ciężki mecz. Spodziewaliśmy się, że Lechia będzie dochodziła do sytuacji, ale powalczyliśmy i udało się zdobyć trzy punkty.[b]
[/b]
[b]Ruch Chorzów – Lechia Gdańsk 2-1 (1-0)[/b]
1-0 – Zając, 21 min
1-1 – Rybski, 60 min
2-1 – Fabusz, 66 min

[b]Ruch[/b]: Pilarz – Jakubowski, Baran, Grodzicki, Brzyski – Grzyb (73. Ćwielong), Straka, Scherfchen, Balaż (65. Pulkowski) – Fabusz, Zając (88. Adamski).
Trener Duszan Radolsky.

[b]Lechia[/b]: Kapsa – Piątek, Wołączkiewicz, Midzierski, Kosznik – Trałka, Kaczmarek, Rybski (79. Cetnarowicz), Rogalski (69. Kalkowski) – Kasperkiewicz (84. Miklosik), Kowalczyk.
Trener Jacek Zieliński.

[b]Żółte kartki:[/b] Balaż, Grodzicki, Grzyb, Brzyski - Kosznik, Kaczmarek.
[b]Sędziował [/b]Piotr Pielak (Warszawa).
[b]Widzów[/b]: 5500.
autor: Krzysztof Kubicki

Przeczytaj również