Ruch dwustronny. Od euforii po chwile zastanowienia

15.11.2021

Beniaminek z Chorzowa kończy rundę jesienną w eWinner II Lidze lidze na drugim miejscu. Wynik fantastyczny, którego pewnie nikt się nie spodziewał, ale ta radość byłaby pełna, gdyby nie takie mecze, jak ze Zniczem czy niedzielny z Hutnikiem. Ruch jesienią pokazał, że ma duże możliwości, ale także jeszcze wiele do poprawki.

Rafał Rusek/PressFocus

Chorzowianie przegrali drugie wyjazdowe spotkanie z rzędu. I trudno nie doszukiwać się analogii do meczu w Pruszkowie, gdzie przegrali trzy tygodnie temu. Mimo zwycięstw, to rywale mogli mówić o niedosycie bramkowym. - To były jednak dwa inne spotkania, w Pruszkowie mniej utrzymywaliśmy się przy piłce – zauważa Łukasz Janoszka. Co jednak z tego, skoro w jednym i drugim przypadku na pochwały zasługuje jedynie Jakub Bielecki. - Jeśli się otwierasz, ryzykujesz, to nawet zalążek akcji rywala może prowadzić do sytuacji bramkowej – starał się tłumaczyć obraz gry po niedzielnym spotkaniu trener Ruchu, Jarosław Skrobacz.  

W Chorzowie w ostatnich miesiącach mocno starano się uświadamiać kibiców, że drużynie beniaminka będą zdarzać się wpadki. Seria dwunastu meczów bez porażki poniekąd fałszowała obraz Niebieskich, którzy lepsze mieli liczby w tabeli aniżeli potencjał w samym zespole. Trudno mimo wszystko o wytłumaczenie tak słabego występu w Krakowie, gdzie właściwie Ruch nie wypracował sobie żadnej sytuacji bramkowej. - Grało się nam dzisiaj ciężej. Hutnik cofnął się całą drużyną na własną połowę, grało nam się więc trudniej, nie potrafiliśmy znaleźć przestrzeni, stąd też mało sytuacji – tłumaczył Janoszka. - Na pewno nie zlekceważyliśmy nikogo. Długo się utrzymywaliśmy przy piłce, mogliśmy grać szybciej, ale Hutnik był dobrze zorganizowany, słowa dla nich uznania – dodawał popularny Ecik. 

Chorzowianie po meczu zwracali uwagę na sposób gry Hutników. Nisko ustawiona defensywa miejscowych powodowała, że chcący grać w piłkę Ruch tym razem nie miał zbyt wiele miejsca na rozgrywanie akcji. - Nie mogliśmy się otworzyć, ale dzięki temu udało się wytrącić rywalom atuty z ręki – dodawał z kolei trener gospodarzy, Krzysztof Lipecki. Mocny to kontrast do sytuacji sprzed tygodnia, gdy Śląsk II Wrocław w Chorzowie chciał grać odważną piłkę. Skończyło się wygraną Niebieskich 5:2. - Nie potrafiliśmy sobie poradzić z obroną gospodarzy. Nam tej jakości, szczególnie ostatniego podania dzisiaj brakowało – mówił po meczu Jarosław Skrobacz.

Trudno jednak znaleźć jedną przyczynę nierównej formy chorzowian w ostatnich tygodniach. Zmęczenie, „przeczytanie” przez rywali, brak tak dużej dynamiki jak na starcie sezonu? - Bez względu na wszystko będąc wiceliderem powinniśmy po sobie zostawiać lepsze wrażenie – dodawał po meczu z Hutnikiem trener Skrobacz, który przyznał, że nie był zaskoczony sposobem gry rywala.

W pewien sposób na grę Niebieskich w niedzielnym meczu mogła wpłynąć szybko stracona bramka. Po rzucie rożnym na listę strzelców wpisał się Piotr Stawarczyk, prywatnie członek stowarzyszenia... „Wielki Ruch”. - To pozwoliło przeciwnikowi nabrać wiary, w to co robi – mówił o pierwszej bramce przygnębiony trener Ruchu. - Miałem swoją robotę do wykonania na boisku, tylko to się liczyło – mówił po meczu Stawarczyk, który liczy, że wiosną w meczu rewanżowym będzie miał powody do podwójnej radości – również z Ruchem, który będzie świętował awans.  

O to jednak nie będzie wcale tak łatwo, o czym świadczą nie tylko ostatnie tygodnie. Ruch obecnie ma pięć punktów przewagi nad strefą barażową, nad trzecim w tabeli zespołem Chojniczanki. Rozgrywane awansem z rundy wiosennej trzy najbliższe mecze będą niesłychanie ważne. Przed Niebieskimi teraz kolejne spotkanie wyjazdowe. Mecz w Siedlcach otwiera drugą rundę, a Ruch będzie chciał zatrzeć za wszelką cenę złe wrażenie z dwóch ostatnich delegacji. - Trzeba spokojnie do tego podejść, bez dramatu, Najbliższy mecz na pewno to pokaże i będziemy wracać do Chorzowa z trzema punktami – dodaje na koniec Łukasz Janoszka.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również