Rozwój zaliczył kompromitację. Nie oddał choćby strzału
27.08.2018
Po rozegraniu znakomitego meczu z Radomiakiem i ograniu jednego z faworytów do awansu 1:0, wielu uwierzyło w powrót piłkarzy Rozwoju Katowice na odpowiednie tory. Nic więc dziwnego, że zawodnicy trenerów Bosowskiego i Koniarka byli uznawani za bezwzględnych faworytów pojedynku ze Skrą Częstochowa, która zaliczyła koszmarne wejście w obecne rozgrywki i do soboty nie miała żadnego punktu na koncie. Tak słabą serię Skry można było usprawiedliwiać koniecznością rozgrywania meczów tylko na wyjeździe, gdyż stadion przy Loretańskiej był modernizowany i dostosowywany do drugoligowych wymogów. Niemniej od scentralizowania trzeciego szczebla rozgrywek w 2014 roku, żaden z zespołów nie zaliczył tak słabego wejścia w nowy sezon. Ich „wyczyn” można jedynie porównać do poczynań Wisły Puławy i Górnika Wałbrzych sprzed 4 lat, ale te zespoły po 6. kolejkach miały na swoim koncie chociaż jeden zdobyty punkt.
Podopieczni Jakuba Ściebury dotychczas otrzymywali od większości rywali spore lanie, ale z powrotem na „własne śmieci” wiązali spore nadzieje. Ich Stolzle Stadion był bowiem prawdziwą twierdzą w trzeciej lidze, a w dodatku jako jedyny obiekt na szczeblu centralnym posiada sztuczną murawę. Mimo tych okoliczności nikt się nie spodziewał, że Skra w sobotę odniesie bardzo pewne i przekonujące zwycięstwo, a Rozwój zagra tak, jak przystało np. na ekipę z ostatniego miejsca w tabeli.
W miniony weekend katowiczanie zaprezentowali się koszmarnie, gdyż Skra narzuciła im swój styl gry i rozstrzygnęła rywalizację właściwie już w pierwszej połowie. Bohaterem sobotniego meczu okazał się być Damian Nowak. Napastnik, mający na swoim koncie 2 występy w Ekstraklasie w barwach Podbeskidzia, zdobył dwie bramki, znakomicie zachowując się przy stałych fragmentach gry. Najpierw w 18. minucie Nowak pokonał Bartosza Golika mocnym uderzeniem z rzutu wolnego, natomiast niecały kwadrans później zawodnik Skry urwał się spod opieki obrońcom Rozwoju i zrobił najlepszy użytek z centry z rzutu rożnego.
Piłkarze z Katowic nie mieli w ogóle koncepcji i pomysłu na stworzenie jakiegokolwiek zagrożenia pod bramką 16-letniego Mikołaja Biegańskiego. Indolencję ofensywnych zawodników Rozwoju niech potwierdzi fakt, że przez 90 minut nie oddali oni żadnego strzału – w dodatku na bramkę zespołu, który w sześciu meczach stracił 15 goli.
Zdenerwowania po takim obrocie spraw nie ukrywał jeden z trenerów Rozwoju, Rafał Bosowski. – Zagraliśmy bardzo słabe spotkanie. Nic nam się od 1. do 90. minuty nie układało. Nie oddaliśmy strzału na bramkę przeciwnika, nie sprawdziliśmy dyspozycji tego młodego bramkarza Skry. Wracamy z głową pełną przemyśleń. Musimy sobie to wszystko poukładać, bo wyglądało to bardzo słabo. Skra zgarnęła trzy punkty bez wielkiego wysiłku – przyznał szkoleniowiec na pomeczowej konferencji prasowej. W ciągu kilku dni katowiczanie spadli zatem z nieba do piekła i do bardzo prestiżowych derbów z chorzowskim Ruchem z pewnością przystąpią w fatalnych nastrojach.
Skra Częstochowa – Rozwój Katowice 2:0 (2:0)
1:0 – Damian Nowak 17’
2:0 – Damian Nowak 32’
Skra: Biegański - Jurek (77’ Niedbała), Woldan, Holik, Obuchowski – Napora, Olejnik, Zalewski, Nocoń (90’ Kieca), Buławski - Nowak (52’ Siwek). Trener: Paweł Ściebura
Rozwój: Golik – Paszek, Kunka, Lepiarz, Gałecki, Łączek – Kaletka (64’ Wrzesień), Płonka, Kuliński (46’ Baranowicz), Mońka (83’ Olszewski) – Niedojad (80’ Marchewka). Trenerzy: Marek Koniarek i Rafał Bosowski
Sędzia: Piotr Łęgosz (Włocławek)
Żółte kartki: Nowak, Nocoń, Niedbała (Skra) – Paszek, Wrzesień (Rozwój)
Polecane
II liga
Przeczytaj również
04.05.2022
04.05.2022
Wielka bitwa o snajperską koronę
04.01.2021
04.01.2021
Czym nas zaskoczy 2021 rok?