Rozwój w końcu nad kreską. Kluczowa okazała się druga połowa

26.11.2018

Po blisko trzech miesiącach przerwy, Rozwojowi Katowice udało się wyskoczyć nad strefę spadkową. Podopieczni trenerów Koniarka i Bosowskiego ograli Błękitnych Stargard 3:1, zdobywając wszystkie bramki w drugiej połowie spotkania. 

Rafał Rusek/PressFocus

Starcie z Błękitnymi Stargard można było potraktować w Katowicach jako kolejny pojedynek „o 6 punktów”. Tym razem Rozwój mierzył się jednak nie z drużyną, która znajduje się w ścisłej czołówce tabeli, a z drużyną również zamieszaną w walkę o utrzymanie. Biorąc pod uwagę bieżącą formę obu drużyn, za faworyta można było uznać zespół gospodarzy – podopieczni Marka Koniarka zdobyli w ostatnich 4 meczach 5 punktów, sprawiając sporą niespodziankę w starciach z Elaną i Widzewem. Znacznie gorzej przed tym spotkaniem wyglądał dorobek Błękitnych – stargardzianie w analogicznym okresie zdobyli tylko jedno „oczko”, w międzyczasie tracąc aż 13 goli. 

Mimo tego po pierwszej połowie bardziej zadowoleni byli zawodnicy gości. Tuż przed gwizdkiem sędziego Kukli, oznajmującym zejście na przerwę, Bartosz Baranowicz stracił piłkę w środkowej strefie boiska, a Błękitni popędzili z kontrą. Goście dość szybko znaleźli się w polu karnym, a Kamil Łączek musiał ratować się faulem. Arbiter nie miał innego wyjścia i podyktował rzut karny. Mówi się, że faulowany zawodnik nie powinien podchodzić do jedenastki, jednak kłam tej tezie zadał Mateusz Kwiatkowski. Skrzydłowy, który jeszcze kilka miesięcy temu był testowany w chorzowskim Ruchu, oddał pewny strzał i wyprowadził swoją ekipę na prowadzenie. 

W przerwie w szatni Rozwoju musiało zatem paść kilka słynnych mocnych słów, co zresztą trener Bosowski potwierdził na pomeczowej konferencji prasowej. -  W przerwie w szatni było spokojnie. Powiedzieliśmy sobie kilka konkretnych słów, zareagowaliśmy dwiema zmianami, które wniosły do naszej gry bardzo dużo. Życzyłbym sobie takiego podejścia w każdym meczu. Nie może być tak, że tylko raz na jakiś czas ktoś, kto ma duże możliwości, rozgrywa fajne spotkanie. To powinna być reguła. 

Trenerzy Rozwoju postanowili zareagować na niekorzystny wynik i w 46. minucie dokonali dwóch zmian (za Baranowicza i Kamińskiego weszli Kuliński i Niedojad). Tym samym katowiczanie przeszli na ustawienie 4-4-2 ze wspomnianym Niedojadem i Mateuszem Wrześniem na szpicy, a także dość eksperymentalnie ułożyli swoją linię obronną. Wobec absencji Seweryna Gancarczyka i kontuzji Przemysława Gałeckiego (który najprawdopodobniej naciągnął mięsień), a także braku na ławce nominalnego środkowego obrońcy,  Przemysław Mońka przeszedł na lewą obronę, jego miejsce na prawym boku zajął wprowadzony już w 18. minucie Sebastian Olszewski, a parę środkowych defensorów stworzyli Damian Lepiarz i Kamil Łączek. 

Przeprowadzone zmiany przyniosły znakomity skutek, bo Rozwój w drugiej połowie odrobił powstałe straty z nawiązką. Najpierw do wyrównania doprowadził Daniel Paszek, ale cała akcja zaczęła się od wrzutu z autu, szybkiej klepki i wejściu Mateusza Września w pole karne. Co prawda strzał napastnika z ostrego kąta zdołał wybronić Rzepecki, ale później katastrofalny błąd popełnił Patryk Baranowski. Interweniujący defensor właściwie poślizgnął się w momencie próby wybicia piłki, z czego skrzętnie skorzystał Paszek, pakując futbolówkę do siatki z najbliższej odległości. 

Rozwój rozkręcał się coraz bardziej i już w 64. minucie zdołał wyjść na prowadzenie. Aktywny Olivier Lazar popisał się mocną wrzutką w pole karne, gdzie najlepiej odnalazł się Damian Niedojad. Jak widać, z tą zmianą trenerzy trafili niemal w dziesiątkę – napastnik przedłużył tor lotu piłki głową i zmusił Rzepeckiego do kapitulacji. Wynik spotkania ustalił najlepszy strzelec drugoligowca, Mateusz Wrzesień. Akcja bramkowa zaczęła się od odbioru piłki przez Daniela Paszka, który wykorzystał fatalne zachowanie Jakuba Ostrowskiego – swoją drogą, wspomniany Ostrowski na pewno nie zapisze wczorajszego meczu do udanych, bo najpierw sprokurował rzut wolny, po którym Rozwój strzelił gola na 2:1, a niedługo później „popisał się” złym przyjęciem piłki. Wracając już do sytuacji z 78. minuty - wówczas Paszek popędził ile sił lewą stroną, następnie płasko zagrał do wspomnianego wcześniej Września, a ten zdobył już szóstego gola w drugoligowych rozgrywkach.

Trener Topolski nie zamierzał pozostawić suchej nitki na swoich podopiecznych. - W drugiej połowie – tragedia! Tylko tak to można nazwać. Rozwój wprowadził świeżego napastnika, pogubiliśmy się. Zespół nie podjął walki, bramki straciliśmy po juniorskich błędach. Pierwszy gol – Baranowski, doświadczony obrońca, nie może w taki sposób się poślizgnąć. Druga bramka też nie powinna się zdarzyć. Potem mieliśmy jeszcze jedną sytuację, w której sędzia nie podyktował karnego. To było na pograniczu, trzeba zobaczyć na wideo. 3:1 i mecz się skończył – powiedział doświadczony szkoleniowiec. Co ciekawe, tekst w podobnym tonie można znaleźć na... oficjalnej stronie Błękitnych. W zamieszczonej tam relacji meczowej przyznano m.in., że „Dramatyczna gra w drugiej połowie, fatalne błędy w obronie i niestety kolejna porażka na koncie Błękitnych Stargard. Nasz zespół nie poradził sobie ze słabym Rozwojem Katowice i przegrał 3:1.”

Przy Zgody mają za to same powody do świętowania – dzięki wygranej katowiczanie zrównali się punktami ze swoim niedzielnym rywalem i, przede wszystkim, wyskoczyli ze strefy spadkowej po raz pierwszy od 1 września. - Gratuluję Rozwojowi zwycięstwa. Wiedzieliśmy, że po tak trudnych dwóch ostatnich meczach będzie podmęczony. Hart ducha i ambicja spowodowały, że druga połowa toczyła się pod jego dyktando i przegraliśmy mecz, choć pierwsza połowa nie zapowiadała takiego finału – dodał na konferencji szkoleniowiec Błękitnych. 

Rozwój nie może jednak osiadać na laurach, bo do końca roku rozegra jeszcze dwa bardzo ważne spotkania. W sobotę podopieczni trenerów Koniarka i Bosowskiego pojadą do Siedlec i rozegrają kolejny mecz „o 6 punktów”. Tym razem ich rywalem będzie miejscowa Pogoń, która znajduje się w „czerwonej strefie”, ale do Rozwoju traci tylko punkt. Z kolei pięć dni później zespół rozegra być może najważniejszy mecz w swojej historii – na stadion przy Zgody w ramach 1/8 finału Pucharu Polski przyjedzie Górnik Zabrze. 

Rozwój Katowice – Błękitni Stargard 3:1 (0:1)

0:1 – Mateusz Kwiatkowski 45' (k.)
1:1 – Daniel Paszek 52'
2:1 – Damian Niedojad 64'
3:1 – Mateusz Wrzesień 78'

Rozwój: Soliński – Mońka, Lepiarz, Gałecki (18' Olszewski), Łączek – Baranowicz (46' Niedojad) – Paszek, Płonka, Lazar (88' Gembicki), Kamiński (46' Kuliński) – Wrzesień. Trenerzy: Marek Koniarek i Rafał Bosowski.
Błękitni: Rzepecki – Baranowski (67' Brzeziański), Ogrodowski, Błyszko, Rogala – Karmański (58' Ostrowski), Shimmura – M. Kwiatkowski, Cywiński (86' Starzycki), A. Kwiatkowski (77' Włóka) – Kurbiel. Trener: Adam Topolski.

Sędzia: Paweł Kukla (Kraków)
Żółte kartki: Mońka, Płonka, Kuliński (Rozwój) – Ostrowski (Błękitni)

Widzów: 381

źródło: własne/rozwoj.info.pl
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również