ROW wyjdzie z finansowego dołka? „Do momentu epidemii wszystko jakoś funkcjonowało”

25.03.2020

Rozprzestrzeniająca się pandemia koronawirusa mocno pokrzyżowała plany wszystkich śląskich ligowców. Jednym z nich jest trzecioligowy ROW 1964 Rybnik, zmagający się od pewnego czasu z problemami finansowymi, o których zresztą klub poinformował w opublikowanym przez siebie oświadczeniu. Czy w związku z zawieszeniem rozgrywek i całkowicie niepewną przyszłością, los spadkowicza ze szczebla centralnego może jeszcze się pogorszyć? - Skoro słyszy się sygnały w przypadku klubów z najwyższych lig, że ich sytuacja finansowa zaczyna się robić nieciekawa, to co można powiedzieć o drużynach z trzeciej, czwartej ligi. Obyśmy jednak jak najmniej oberwali po kieszeniach - przyznaje w wywiadzie trener zespołu z Gliwickiej, Roland Buchała. 

Norbert Barczyk/PressFocus

Piotr Porębski (SportSlaski.pl): W obecnej sytuacji ciężko nie zacząć rozmowy od tematu koronawirusa. Jak wykorzystuje Pan czas kwarantanny i wolnego od trzecioligowych rozgrywek?

Roland Buchała (trener ROW-u 1964 Rybnik): W moim przypadku akurat wszystko rozgrywa się wokół piłki nożnej. Brak rozgrywania naszych spotkań to już jest duży problem, ale w okresie gdy my nie graliśmy, zawsze można było siąść w fotelu i zobaczyć Ligę Mistrzów lub Premier League. Jest ciężko, bo człowiek jest przyzwyczajony do tego, że w weekend się gra. Pozostaje nam czekać cierpliwie na rozwój wydarzeń, oby pozytywny. 

No właściwie dla ROW-u, jak i dla pozostałych polskich klubów, runda zakończyła się zanim na dobre się rozpoczęła. 

Nikt chyba nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Do tej pory takie sytuacje można było co najwyżej zauważyć w filmach czy serialach. Podczas ich oglądania można było jednak być spokojnym, że żadna groźna epidemia nas nie dopadnie, skoro medycyna stoi na bardzo wysokim poziomie. Mijają jednak dwa tygodnie i niestety katastroficzny film przerodził się w życie. Sytuacja zrobiła się naprawdę nieciekawa. Zdrowie człowieka stoi oczywiście na pierwszym miejscu, ale i tak bardzo jest nam szkoda, że nie możemy robić tego co kochamy. Możliwość gry zabrało nam jednak coś, na co nie mamy wpływu.

No i niestety trzeba przyznać, że przez epidemię wszystkie wasze plany odnośnie realizacji celów sportowych, a nawet te dotyczące budowania kadry na przyszły sezon, po prostu „wzięły w łeb”. 

Zdecydowanie tak. Mieliśmy w planie spokojne utrzymanie się w III Lidze na przyszły sezon, a wszystkie znaki na niebie mówiły, że uda nam się ten cel osiągnąć. Dodatkowo planowaliśmy, tak jak w latach poprzednich, wypromować 2-3 zawodników na tyle, by w letnim oknie transferowym mogli trafić do klubów z wyższych szczebli rozgrywkowych. Oprócz tego że nie gramy, martwi mnie jednak jeszcze jedna rzecz. Widać było że piłka, zarówno w Polsce jak i na świecie, szła w dobrym kierunku. Zaczęło się nią interesować jeszcze większe grono sponsorów, a w grę wchodziły jeszcze większe pieniądze. Teraz wiele firm i stowarzyszeń, jeżeli sytuacja nie zdoła się szybko unormować, będzie miało spory problem by podopinać swoje budżety. To co obecnie się dzieje z pewnością wpłynie na sport negatywnie.

Patrząc jednak w kontekście naszej drużyny, to co zaplanowaliśmy faktycznie wzięło w łeb. I właściwie nie mamy czytelnie określonego terminu, kiedy wszystko ponownie ruszy. Gdybyśmy wiedzieli, że będziemy musieli odczekać jeszcze dwa-trzy tygodnie i polecielibyśmy na nowo z tematem, wszystko byłoby jasne. Niestety, cała sytuacja może się jednak mocno przeciągnąć i nikt właściwie nie wie, do kiedy zaistniały impas będzie trwał. 

Według dotychczasowych decyzji PZPN-u, najwcześniej będziecie mogli wybiec na boisko 2 maja. Wszystko zmienia się jednak jak w kalejdoskopie, więc do tej daty chyba nie ma co się specjalnie przywiązywać. 

Niestety tak. Terminy nie są ostateczne i jest wiele opcji, które mogą się wydarzyć. W tym przypadku musimy być cierpliwi i dostosowywać się do instrukcji z góry odnośnie kwarantanny. Ludzie z jej powodu nie wychodzą z domów i potwierdza to fakt, że potrafimy dostosować się do odgórnych zaleceń. Pilnujemy, by wirus nie rozprzestrzeniał się tak jak na przykład we Włoszech.

Polacy chyba ogólnie są takim narodem, który potrafi się zmobilizować i zjednoczyć w trudnych sytuacjach.

Oczywiście, więc wydaje mi się, że powinniśmy wszystko przejść w miarę spokojnie. Patrząc jednak na to, co dzieje się w niektórych krajach, zagrożenie jest naprawdę bardzo poważne. No i niby mamy wyznaczony termin powrotu na boisko na początek maja - w środowisku słyszy się jednak całkowicie różne głosy. Sam słyszałem o około 8 rozwiązaniach, które mogą zostać wprowadzone w życie. Może na przykład dojść do sytuacji, że rozgrywki w ogóle nie zostaną wznowione. Wspomina się również o próbie nagromadzenia większej ilości meczów w późniejszym terminie. Obojętne jednak co wymyśli góra, na pewno będziemy wniebowzięci gdy wyda nam się zgodę powrotu na boisko. 

A gdyby wszystko zależało od Pana, co na ten moment byłoby najrozsądniejszą opcją, scenariuszem do zrealizowania? Poczekanie na dalszy rozwój wypadków, zakończenie rozgrywek na obecnym etapie (po 18. kolejkach), czy np. uznanie całego sezonu na nieodbyty?

Wydaje mi się, że podejmowanie daleko idących decyzji na obecnym etapie byłoby przedwczesnym ruchem. Moim zdaniem dobrze, że na razie postanowiono zawiesić rozgrywki i dać sobie czas na dalszy rozwój sytuacji. Tak naprawdę nie wiemy, czy główna fala tych zarażeń dopiero dochodzi do naszego kraju, czy właśnie w tym momencie przechodzimy ten szczyt. Na razie wszystkie rozgrywki pozostają wstrzymane i jest wstępny termin, w którym być może wrócimy do ligowych zmagań. Jeżeli jednak sytuacja nie ulegnie poprawie, a wręcz się pogorszy, wówczas na pewno zostanie podjęta decyzja o zakończeniu wszystkich rozgrywek. Całe szczęście, że w tym momencie znajdujemy się na bezpiecznym miejscu w tabeli i raczej żadna krzywda sportowa nam się nie stanie. Jedyną ewentualną stratą będzie brak możliwości walki o pieniądze z racji Pro Junior System oraz najprawdopodobniej niemożność sprzedania 2-3 młodych piłkarzy w czerwcu. Rzeczy te mieliśmy wkalkulowane w budżet, ale niestety nie będziemy mogli ich zrealizować. Ale trudno, są siły wyższe i trzeba się do wszystkiego dostosować. 

Pytanie, gdyby faktycznie rozgrywki zostały wznowione na początku maja, jak wyglądałaby forma sportowa poszczególnych zawodników. Domyślam się, że piłkarze przed rozpoczęciem kwarantann otrzymali przygotowane plany do indywidualnych ćwiczeń.

Akurat w tej kwestii prowadziłem rozmowy z trenerem Kamilem Rakoczym oraz opiekunem Pniówka Pawłowice Śląskie, Grzegorzem Łukasikiem. Sam uważam, że jako trenerzy klubów w tej trzeciej lidze powinniśmy ze sobą współpracować i działać mniej więcej w jeden sposób. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że piłkarze otrzymają trzytygodniowe rozpiski, przygotowane dla nich według naszych indywidualnych wizji. Po tych trzech tygodniach zobaczymy jak wszystko będzie wyglądało. Na razie chłopaki normalnie trenują i są w rytmie. Jeżeli teraz ktoś by nam powiedział, żebyśmy wyszli na boisko i rozegrali mecz w następną sobotę, bylibyśmy na to gotowi. Brakuje nam już jednak tego rytmu meczowego, a z każdym kolejnym tygodniem ten brak piłki się zwiększa. O naszą formę sportową na razie bym się nie bał. W tym momencie stoimy jednak w martwym punkcie, więc pozostaje jedynie czekać na odgórne decyzje. 

A piłkarze ROW-u i pozostała część sztabu w ogóle wierzą, że uda się wznowić rozgrywki rundy wiosennej? Czy zakrawa to jednak o myślenie życzeniowe?

Zdecydowanie jest to myślenie życzeniowe, a nawet w pewnym sensie marzenie. Przepracowaliśmy całą zimę na sztucznych boiskach, zaczęła się robić pogoda i aż chciało się grać. Przez ostatnie 3-4 lata jedyną przeszkodą dla nas była niesprzyjająca aura - śnieg i zmrożone boisko. Zastanawialiśmy się wówczas, czy zainaugurujemy rundę wiosenną w normalnym trybie, czy też konieczne będzie przełożenie poszczególnych spotkań. W tym roku wszystko zapowiadało się inaczej - termin marcowy wypalił idealnie, a ostatnim dniom towarzyszyła nam piękna pogoda. Tym razem zablokowało nas jednak co innego. Chcemy grać w piłkę i realizować naszą pasję, ale w tym momencie pozostaje nam jedynie rywalizacja na jakimś Playstation. 

Jeżeli jednak faktycznie udałoby się wznowić rozgrywki w maju, konieczne będzie odrobienie wszystkich zaległości. A będzie to o tyle trudne, że większość z waszych piłkarzy zapewne łączy grę z innymi obowiązkami. Zresztą uwagę na ten problem zwrócił m.in. dyrektor sportowy Polonii Bytom, Tomasz Stefankiewicz.

Tak, w przypadku naszej drużyny około 3/4 zawodników posiada jeszcze inną pracę, z której wynikają korzyści materialne. Trzecie ligi są już bowiem właściwie półamatorskimi rozgrywkami. Jeżeli jednak dostaniemy przykaz, że przez 1,5 miesiąca trzeba będzie grać w systemie środa-sobota, nie będzie innego wyjścia. Jesteśmy w stanie to wykonać, pomimo faktu, że posiadamy wąską kadrę. Trzeba liczyć się z tym, że zawodnicy będą wypadać za kartki, ale powstałe luki na pewno byśmy uzupełniali młodymi piłkarzami. Sytuacja jest niestety jaka jest, a na razie pozostaje nam tylko gdybanie. 

Wspomniałem przed chwilą o Polonii, a niedawno piłkarze tegoż klubu wyrazili gotowość do renegocjowania swoich umów. Czy w Rybniku też zaczynacie brać takie rozwiązanie pod uwagę?

Nasza sytuacja jest jednak trochę inna niż w przypadku bytomian. Jeżeli wszystko w naszym klubie byłoby płacone regularnie, to na pewno moglibyśmy o tym porozmawiać. Prezes i cały zarząd klubu robią co mogą i mocno działają, by wyrównać wszystkie powstałe zaległości. Zobaczymy jak będą wyglądały najbliższe miesiące - na razie niemal wszyscy w klubie mamy podpisane umowy do 30 czerwca. W ogóle coraz więcej rzeczy zaczyna się nawarstwiać, a sam obawiam się tego, że panująca pandemia odciśnie spore piętno na polskiej piłce. Niższe ligi z pewnością oberwą bardzo mocno, bo większość klubów oparta jest o budżety miast. A jeśli chodzi o firmy i przedsiębiorstwa, będące naszymi sponsorami strategicznymi - mam nadzieję, że zdołają poradzić sobie w dobie kryzysu. Mam jednak kontakt ze znajomymi, którzy prowadzą swoje działalności i niestety zaczynają już zgłaszać pewne problemy. Obyśmy w całej tej sytuacji jak najmniej oberwali po kieszeniach, a w czerwcu mogli zobaczyć, na co nas będzie stać w kolejnych miesiącach. 

Niestety, ale problemów finansowych ciężko będzie uniknąć, skoro np. najlepsze kluby Ekstraklasy mogą stracić dużo pieniędzy z racji braku wpływów z dni meczowych. 

W takiej Ekstraklasie kluby na pewno otrzymają transzę z racji praw telewizyjnych, jednak zanotują spore straty właśnie w kontekście wpływów z dnia meczowego. To są olbrzymie straty, bo tak jak kluby planują przed sezonem swoje budżety, uwzględniają w nim już możliwe wpływy z poszczególnych spotkań, a też trzeba brak pod uwagę późniejsze określanie listy płac. Do tej pory na poziomie Ekstraklasy, I Ligi, a nawet jeszcze w II Lidze konstruowane umowy dla zawodników stały na naprawdę dobrym poziomie. Przez panujący wirus możemy się jednak w tej kwestii nieco uwstecznić, chociaż oby tak nie było. 

Pozostańmy w temacie finansów, tym bardziej, że kilka dni temu zarząd ROW-u opublikował na ich temat specjalne oświadczenie. Domyślam się, że z powodu epidemii już i tak zła sytuacja finansowa może jeszcze bardziej się pogorszyć. 

W poniedziałek otrzymaliśmy na szczęście pozytywne informacje, że w kwietniu nasza sytuacja powinna mniej więcej wrócić do normy. Zarząd ma na sobie odpowiedzialność za około 25 rodzin oraz wszystkich pracowników klubu i mam nadzieję, że uda im się wywiązać ze swojej roli. Ale nie wiem, jak wszystko będzie wyglądało jeśli chodzi o kolejną rundę. W kolejnych miesiącach pewnie się rozstrzygnie, jak konstruowane będą umowy i o co kto będzie walczył w tej trzeciej lidze. Do momentu epidemii wszystko jakoś funkcjonowało - niektórym zawodnikom udało się załatwić dodatkowe prace, a poza tym mogli oni jeszcze liczyć na wpływy z kontraktów. 

No ale skoro słyszy się o potencjalnym bankructwie w kontekście klubów z Bundesligi, co dopiero powiedzieć o sytuacji zespołów półamatorskich z całego świata.

To jest właśnie przerażające, że w przeciągu dwóch tygodni świat odwrócił się do góry nogami. Skoro słyszy się sygnały w przypadku klubów z najwyższych lig, że sytuacja finansowa zaczyna się robić nieciekawa, to co można powiedzieć o drużynach z trzeciej, czwartej ligi itd. Liczymy na pozytywny rozwój sytuacji, chociaż jak słyszy się napływające informacje z Włoch czy Hiszpanii, pozostaje tylko trzymać kciuki za osoby pracujące nad szczepionką. Bo jeżeli szybko nie otrzymamy lekarstwa, może być różnie. 

Czyli podsumowując, wasza sytuacja aktualnie jest trudna, ale jeszcze nie zła?

Można tak to ująć. Ekipa rządząca klubem na pewno robi wszystko, by sytuacja ROW-u wyglądała lepiej. Wszyscy jedziemy na jednym wózku - Prezydent miasta jest otwarty na wszystkie rozmowy, tak samo zarząd klubu na czele z prezesem, sztab szkoleniowy oraz zawodnicy. W dobie kryzysu musimy się wspierać i zrobić wszystko, by było dobrze.

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również