Remis Rakowa na nowe otwarcie. Zadecydował doliczony czas gry

29.05.2020

W pierwszym meczu PKO Ekstraklasy po blisko trzymiesięcznej przerwie, spowodowanej epidemią koronawirusa, piłkarze Śląska Wrocław i Rakowa Częstochowa stworzyli wyrównane widowisko. Ostatecznie piątkowe spotkanie zakończyło się podziałem punktów, a zdecydowanie najwięcej działo się w ostatnich minutach, w których oba zespoły strzeliły po jednym golu. Dla zespołu beniaminka bramkę zdobył długo nieskuteczny Felicio Brown Forbes.

Łukasz Sobala/PressFocus

Westchnienie ulgi oraz ogromne podekscytowanie - takie uczucia z pewnością dominowały wśród 16 zespołów Ekstraklasy oraz ich kibiców. W końcu po 81 dniach wymuszonej przerwy, spowodowanej pandemią COVID-19, piłkarze najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce mogli wrócić na ligowe stadiony. Pierwsze przetarcie gry w nowej rzeczywistości zaliczyli już kilka dni temu ćwierćfinaliści Pucharu Polski - teraz zaś przyszła pora na pozostałych ekstraklasowiczów, których dyspozycję śmiało można było określić jako wielką niewiadomą. 

Pierwszym ligowym meczem po blisko 3-miesięcznej przerwie był pojedynek Śląska Wrocław z częstochowskim Rakowem, który nie próżnował w ostatnim czasie i starał się jak najlepiej przygotować do dalszej walki o czołową ósemkę. Chcąc podtrzymać dobrą kondycję, a także uniknąć obniżki formy oraz perturbacji zdrowotnych, podopieczni Marka Papszuna wzięli udział w dwóch obozach przygotowawczych (w Woli Chorzelowskiej i Sochocinie). Jak zgodnie przyznawano w obozie beniaminka, dzięki intensywnej pracy piłkarze nie stracili jakości w grze, a z każdym kolejnym wyjściem na murawę czują się coraz pewniej. - Nie zapomnieliśmy, jak się gra w piłkę. Dużo trenowaliśmy indywidualnie i dobrze się czujemy. Myślę, że nasza dyspozycja na treningach bierze się z dwóch rzeczy. Po pierwsze, jesteśmy bardzo głodni futbolu. Nie mogliśmy przecież przewidzieć tak długiego rozbratu. Po drugie, odpowiednio pracowaliśmy w domach i zbieramy tego pozytywne efekty - przyznawał na łamach oficjalnej strony internetowej pomocnik Rakowa, Rusłan Babenko. 

Nastroje w częstochowskim zespole byłyby jednak znacznie lepsze, gdyby poważnej kontuzji nie nabawił się jeden z liderów ofensywy beniaminka, Miłosz Szczepański. Ofensywny pomocnik w trakcie treningu skręcił kolano i w jego przypadku konieczne było przeprowadzenie rekonstrukcji uszkodzonego więzadła. Znalezienie zastępstwa dla czołowego piłkarza było jednak niezbędne, by móc nawiązać walkę z piątkowym rywalem i mieć szansę zbliżenia się do niego na odległość zaledwie trzech punktów.  

W miejsce Szczepańskiego w pierwszym składzie pojawił się David Tijanić, dla którego był to pierwszy mecz od pierwszej minuty w zespole beniaminka. Dodatkowo, w porównaniu do ostatniego spotkania przed wymuszoną przerwą, trener Marek Papszun zdecydował się na jeszcze trzy zmiany - miejsce Daniela Mikołajewskiego, Marko Poletanovicia oraz Daniela Bartla zajęli odpowiednio Kamil Piątkowski, Felicio Brown Forbes oraz Patryk Kun. 

Żaden z wymienionych zawodników nie wpłynął jednak na wynik w pierwszej połowie. Biorąc pod uwagę ogólny poziom rywalizacji, mecz przez dłuższy czas nie dostarczał zgromadzonym przed telewizorami kibicom zbyt wielu emocji. Dopiero pod koniec pierwszej części gry piłkarze zdołali oddać pierwsze celne strzały, ale jeżeli ktoś był bliższy objęcia prowadzenia, zdecydowanie należałoby wskazać podopiecznych Vitezslava Lavicki. W 29. minucie Michał Chrapek najlepiej odnalazł się w polu karnym po wrzutce z lewej strony boiska, ale jego strzał głową sparował w bok Jakub Szumski. Co prawda wrocławianie mieli jeszcze szanse na dobicie tego uderzenia, ale jeden z piłkarzy Śląska zaliczył fatalne pudło. Chwilę później wynik spotkania mógł otworzyć napastnik Erik Exposito, który wykorzystał bardzo niepewną interwencję Jarosława Jacha i odnalazł się kilka metrów przed bramką Jakuba Szumskiego. Próba Hiszpana zatrzymała się jednak tylko na słupku.

Po zmianie stron obraz gry specjalnie nie ulegał zmianie i widać było, że piłkarzom obu drużyn brakuje rytmu meczowego oraz zdecydowania w swoich przekonaniach. Poziom drugiej połowy był dość wyrównany, ale analizując sobie wszystkie stworzone sytuacje, tym razem nieco groźniejsi w ofensywie byli zawodnicy Rakowa. Aktywny w ofensywie był m.in. Felicio Brown Forbes, który w 65. minucie dopadł do dalekiego zagrania piłki ze strony dobrze dysponowanego Kamila Piątkowskiego, lecz w decydującym momencie oddał strzał daleko obok słupka. Wspomniany napastnik miał akurat tego dnia spory problem z podejmowaniem dobrych decyzji, czego potwierdzeniem była sytuacja z 80. minuty meczu. Wówczas zawodnik wbiegł w szesnastkę i minął jednego z defensorów, ale zbyt mocno wygonił się do linii bramkowej. Kostarykańczyk mógł co prawda jeszcze zagrać piłkę do wybiegającego partnera lub zdecydować się na strzał z ostrego kąta, ale dokonał fatalnego wyboru i właściwie wybił piłkę w okolicę 30 metra.

Napastnik udowodnił jednak siłę przysłowia „do trzech razy sztuka”, gdyż w 83. minucie zdołał on w końcu skierować piłkę do siatki. Forbes zrehabilitował się za wcześniejsze błędy za sprawą celnej główki, którą wykończył dośrodkowanie rezerwowego Daniela Bartla z lewej strony boiska. Radość częstochowian z uzyskanego prowadzenia trwała tylko osiem minut, gdyż Śląsk zdołał doprowadzić do wyrównania za sprawą rzutu karnego. Początkowo sędzia Jarosław Przybył nie zauważył nieodpowiedzialnego zachowania Tomasa Petraska, który uderzył łokciem Roberta Picha w polu karnym. Po konsultacji z wozem VAR arbiter ostatecznie wskazał na wapno, a jedenastkę pewnym strzałem w środek bramki wykorzystał Michał Chrapek.

Ostatecznie pierwszy mecz Ekstraklasy od 9 marca zakończył się zasłużonym podziałem punktów, dzięki czemu Raków przynajmniej na kilkanaście godzin awansował do czołowej ósemki tabeli. 

Śląsk Wrocław - Raków Częstochowa 1:1 (0:0)

0:1 - Felicio Brown Forbes 83’

1:1 - Michał Chrapek 90+1’ (k.)

Składy:

Śląsk: Putnocky - Stiglec, Tamas, Puerto, Cotugno (84’ Musonda) - Mączyński, Zivulić - Płacheta (90+5’ Bergier), Chrapek, Marković (66’ Pich) - Exposito. Trener: Vitezslav Lavicka

Raków: Szumski - Jach, Petrasek, Piątkowski - Kun (58’ Bartl), Tijanić (73’ Babenko), Sapała, Schwarz, Tudor - Musiolik, Brown Forbes (87’ Oziębała). Trener: Marek Papszun

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)

Żółte kartki: Tudor, Petrasek (Raków)

Widzów: bez publiczności

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również