Rekordy, powroty i posiłki zza granicy. Kto został królem transferowego polowania?

14.03.2020

W pierwszym zdaniu sporządzanego przez nas niezbędnika transferowego stwierdziliśmy, że zimowa przerwa jest dobrym czasem do przygotowania się do dalszej części rozgrywek, ale także służy do dokonania potrzebnych zmian personalnych. Sprawdźmy zatem, jak w kwestii ruchów transferowych potoczyły się ostatnie miesiące w siedzibach śląskich klubów.

Rafał Rusek/PressFocus

Słowacko-greckie posiłki przy Roosevelta

Większość zespołów z naszego województwa dokonało tylko pojedynczych transferów i postanowiło wzmocnić jedynie newralgiczne pozycje. Niektórzy postanowili jednak nieco bardziej przewietrzyć swoje szatnie i zwęzić kadrę poprzez pozbycie się zawodników, mających małe szanse na regularną grę. Jaką drużynę możemy zatem uznać za króla transferowego polowania? Czy któreś z dokonanych ruchów zdążyły już się w pewien sposób obronić?

Trzeba przyznać, że zimowe okienko na Śląsku, które oficjalnie zostało zakończone niecałe dwa tygodnie temu, trzymało w napięciu do samego końca. Kilka ruchów zostało wykonanych właściwie „rzutem na taśmę”, co można było zaobserwować przede wszystkim w zabrzańskim Górniku. Długo wydawało się, że to właśnie klub z Zabrza przeprowadzi w ostatnim dniu okna największy transferowy hit na Śląsku, pozyskując 13-krotnego reprezentanta Senegalu, Diafrę Sakho. Napastnik, mający niegdyś na swoim koncie regularne występy w Premier League i zdobyte bramki przeciwko Liverpoolowi czy Manchesterowi United, zaczął już nawet treningi w Zabrzu i miał za sobą wstępne badania medyczne. 

Ostatecznie podmioty nie doszły do porozumienia w sprawie długości kontraktu. Senegalczyk chciał bowiem związać się z klubem półrocznym kontraktem, natomiast włodarze ekstraklasowicza myśleli o nawiązaniu nieco dłuższej współpracy. Choć temat pozyskania 30-latka całkowicie nie umarł i być może powróci w kolejnym oknie, pod koniec lutego Górnik musiał na szybko znaleźć transferowy plan B. Ostatecznie, mimo wielu rozpatrywanych kierunków, zabrzanie niespodziewanie postawili na wariant grecki. Klub postanowił bowiem wypożyczyć dwóch zawodników AEK Ateny: napastnika Georgiosa Giakoumakisa oraz prawego obrońcę Stavrosa Vasilantonopoulosa. 

Obaj piłkarze doczekali się już debiutu w najwyższej klasie rozgrywkowej, a jeden z wspomnianych nabytków zdołał bardzo szybko udowodnić, że na placu gry nie udaje… Greka. Myślę tutaj o popularnym „Vasilu”, który swoją bramką zapewnił Górnikowi zwycięstwo z Cracovią, a sam mecz zakończył ze złamanem nosem oraz otrzymanym od Stanisława Sętkowskiego kogutem, będącym nagrodą dla najlepszego piłkarza spotkania. Jeżeli prawy defensor dalej będzie imponował tak dużą konsekwencją i zaangażowaniem w swojej grze, kibice „Trójkolorowych” nie będą długo tęsknić za sprzedanym w połowie lutego Borisem Sekuliciem. Słowacki obrońca, którego przyszłość od wielu miesięcy stała pod znakiem zapytania, już w trakcie rundy postanowił opuścić Zabrze na rzecz amerykańskiej Major League Soccer. Na razie defensor nie doczekał się debiutu w zespole Chicago Fire, a w dotychczasowych spotkaniach z New England Revolution oraz Seattle Sounders nie znalazł się nawet w osiemnastce meczowej zespołu „Strażaków”.

Wspominając o zimowych ruchach transferowych Górnika, nie sposób pominąć dwóch zawodników ze Słowacji, którzy z miejsca wskoczyli do pierwszej „11” ekstraklasowicza i obecnie są kluczowymi elementami w talii trenera Brosza. Mowa o Romanie Prochazce i Eriku Jirce, ale szczególnie udane wejście w drużynę zaliczył drugi z wymienionych zawodników. Skrzydłowy, wypożyczony do Górnika z Crvenej Zvezdy Belgrad do końca sezonu, wystąpił we wszystkich dotychczasowych spotkaniach rundy wiosennej i dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Jedna z bramek (ze zwycięskiego pojedynku z Cracovią) została nawet uznana za najładniejsze trafienie minionej kolejki i potwierdziła, że klub z Roosevelta powinien mieć z 22-latka naprawdę sporo pożytku. 

Bliżej nieokreślona przyszłość słowackiego skrzydłowego jest jednak sporą niewiadomą - co prawda w umowie wypożyczenia została zawarta opcja jego wykupu, ale kwota potencjalnego transferu ma wynieść ok. 500 tysięcy euro. Czy Górnik zdecyduje się pobić dla Słowaka swój dotychczasowy rekord transferowy? Na razie zabrzanom pozostaje cieszyć się ze świetnej formy prawego pomocnika i z faktu, że dzięki niej otrzymał on powołanie do szerokiej kadry Słowacji, która powinna wziąć udział w barażach o awans do finałów EURO 2020. O ile wspomniane repasaże, podobnie jak i całe mistrzostwa, w ogóle dojdą w tym roku do skutku.

Rekord przy Okrzei i młodzieżowiec bez okresu adaptacji

Znacznie mniej w trakcie zimowego okienka działo się w obozie innego śląskiego ekstraklasowicza, Piasta Gliwice. W ostatnich miesiącach priorytetem włodarzy mistrza Polski było zwiększenie pola manewru w kontekście obsady młodzieżowca oraz wachlarza ofensywnych możliwości drużyny. Z tego powodu klub z Okrzei postanowił wypożyczyć z Lecha Poznań Tymoteusza Klupsia oraz dokonać najdroższego transferu w swojej dotychczasowej historii. W szeregi aktualnego wicelidera tabeli wstąpił Kristopher Vida, uznawany za jednego z czołowych zawodników ligi słowackiej. - Poprzez transfer do Piasta postawiłem kolejny krok w mojej karierze i może dzięki temu ponownie dołączę do węgierskiej kadry i rozegram w niej jakieś minuty. Zrobię wszystko, żeby w Piaście odnieść duży sukces - zapewnił niedawno nowy nabytek „niebiesko-czerwonych”.

Na razie 24-latek zaliczył w nowym zespole kilka krótkich epizodów, łącznie spędzając na placu gry 34 minuty. Uniwersalny zawodnik ma już jednak na swoim koncie debiutanckie trafienie w Piaście, które zapewniło ciekawą końcówkę meczu z Lechią i przedłużyło nadzieje podopiecznych Waldemara Fornalika na awans do półfinału „Pucharu Tysiąca Drużyn”. W kolejnych tygodniach, zakładając odwieszenie rozgrywek Ekstraklasy w bliżej nieokreślonym czasie, Vida z pewnością powinien otrzymać szanse na znacznie dłuższe występy.

Z kolei w trzecim przedstawicielu najwyższej klasy rozgrywkowej ze Śląska, Rakowie Częstochowa, dokonano zimą pięciu wzmocnień. Biorąc pod uwagę pierwsze spotkania rundy wiosennej, aż trzech pozyskanych piłkarzy zdołało już wywalczyć sobie miejsce w pierwszym składzie zespołu trenera Marka Papszuna - pomocnik Marko Poletanović, prawy obrońca Fran Tudor oraz Daniel Mikołajewski, którego historia jest wyjątkowo interesująca. 20-letni piłkarz trafił bowiem na Śląsk z czwartoligowych rezerw Lechii Gdańsk i zaskakująco dobrze odnalazł się w systemie z trzema obrońcami, ale i ogólnie w realiach PKO Ekstraklasy. Dodatkowym atutem wychowanka Podbeskidzia, poza dobrymi warunkami fizycznymi, jest posiadany przez niego status młodzieżowca.

 – Kiedy przyszedł nie sądziłem, że od razu zacznie grać. Muszę to przyznać. Nowi zawodnicy potrzebują czasu na adaptację w moich drużynach. Chodzi o nasz sposób gry, taktykę i filozofię poruszania się po boisku. Zazwyczaj ten proces trwa długo. Danielowi nie tyle się udało, co odpowiednio na to zapracował. Pokazał swoje umiejętności w trakcie przygotowań i udowodnił, że nie ma rzeczy niemożliwych – przyznał szkoleniowiec beniaminka PKO Ekstraklasy w rozmowie z Przeglądem Sportowym. 

Jeśli zaś chodzi o zimowe osłabienia, klub z Limanowskiego opuściło sześciu zawodników, na czele z dotychczas podstawowym młodzieżowcem beniaminka, Michałem Skórasiem. Środkowy pomocnik zaliczył bardzo udaną pierwszą część sezonu, zapisując na swoim koncie m.in. pierwszą bramkę oraz trzy asysty na szczeblu Ekstraklasy. Po wykonaniu jesienią sporego kroku w przód, pod koniec grudnia 20-latek musiał jednak powrócić do swojego macierzystego klubu, Lecha Poznań. 

Daniel Mikołajewski przebojem wdarł się do składu beniaminka najwyższej klasy rozgrywkowej (fot: Rafał Rusek/PressFocus)

Jakość, nie ilość?

Przechodząc do rozgrywek Fortuna 1. Ligi, zdecydowanie najwięcej w trakcie transferowego „mercato” działo się w Jastrzębiu-Zdroju. Mimo że zimą sporo piłkarzy GKS-u, na czele z Markiem Mrozem i Faridem Alim cieszyło się naprawdę dużym zainteresowaniem, grono czołowych zawodników klubu opuścił „jedynie” Jakub Wróbel. Nowym pracodawcą najlepszego strzelca drużyny w rundzie jesiennej został rozpaczliwie walczący o utrzymanie w Ekstraklasie ŁKS. Co prawda 26-latek na razie nie wpisał się na listę strzelców w nowym klubie, ale dość regularnie pojawia się na boisku, a trzy z pięciu rozegranych spotkań rozpoczął w wyjściowym składzie.

Docelowo w miejsce Wróbla klub postanowił sprowadzić ze Śląska Wrocław Daniela Szczepana. Tym samym napastnik wrócił na stadion przy Harcerskiej po półtorarocznej przerwie, a kibice GKS-u z pewnością mają nadzieję, że 24-latkowi uda się wrócić do formy jeszcze z boisk drugo- i trzecioligowych. Głównym rywalem Szczepana w walce o plac, poza Kamilem Adamkiem, najprawdopodobniej będzie wypożyczony z Karwiny Czech Petr Galuska. Łącznie zimą do GKS-u trafiło aż 6 zawodników (w tym wracający z wypożyczenia Wojciech Łaski), natomiast stadion przy Harcerskiej zdecydowało się opuścić ośmiu piłkarzy. Ciekawostką jest fakt, że aż połowa z tego grona zasiliła szeregi trzecioligowego Pniówka Pawłowice Śląskie, będącego klubem partnerskim GKS-u.

W Bielsku-Białej z kolei zdecydowanie postawiono na jakość, a nie na ilość zimowych transferów. Włodarze Podbeskidzia pozyskali bowiem zaledwie dwóch graczy, którzy powinni jednak wymiernie pomóc klubowi w walce o upragniony awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Tym samym nowymi „Góralami” zostali: były napastnik Dinama Bukareszt, Žalgirisu Wilno oraz Śląska Wrocław - Kamil Biliński - oraz czołowy strzelec pierwszoligowych rozgrywek, Mateusz Marzec. Do końca okienka klub myślał jeszcze o wzmocnieniu bloku defensywnego, ale zapowiadany przez prezesa Bogdana Kłysa transfer węgierskiego obrońcy ostatecznie nie doszedł do skutku.

W Tychach postawiono za to na sprawdzone rozwiązanie - po półrocznej przerwie do GKS-u powrócił bowiem Hiszpan Omar Monterde, a dodatkowo pierwszoligowiec pozyskał mającego na swoim koncie występy w Bundeslidze Wilsona Kamavuakę. 29-letni Kongijczyk zaliczył jednak bardzo przeciętne wejście do nowej drużyny - pomocnik zanotował katastrofalną drugą połowę w meczu z Chrobrym Głogów, a w spotkaniu z Sandecją sprokurował rzut karny, który zapewnił gościom z Nowego Sącza cenny remis.

W przeciwieństwie do letniego okienka transferowego, w którym doszło do ogromnej ilości zmian kadrowych, tym razem przerwa w rozgrywkach w obozie GKS-u Katowice przebiegła dość spokojnie. Mimo to zimą przy Bukowej, licząc wszystkie transfery „do” i „z” klubu, łącznie doszło do 10 ruchów. Na razie w pierwszych spotkaniach w 2020 roku, szanse debiutu w nowych barwach otrzymały trzy nowe nabytki "GieKSy" - boczny obrońca Maciej Dampc, pomocnik Kamil Bętkowski oraz napastnik Piotr Kurbiel. Jeśli zaś chodzi o największe ubytki drugoligowca, do tego grona można zaliczyć odejście młodzieżowca Kacpra Tabisia, który na zasadzie transferu definitywnego zasilił Odrę Opole. W tym miejscu warto wspomnieć, że zimą z oferty pierwszoligowca skorzystał również pomocnik, dotychczas występujący w trzecioligowej Polonii Bytom - Jarosław Czernysz

„Ecik” wrócił do domu 

A nasze podsumowanie ostatnich miesięcy kończymy mocnym akcentem z III Ligi, czyli pozyskaniem przez chorzowski Ruch Łukasza Janoszki. Po dość krótkich rozmowach popularny „Ecik” zdecydował się wrócić na Cichą po 6 latach przerwy. - Powrót do Ruchu jest dla mnie bardzo przyjemnym odczuciem. Jestem bardzo pozytywnie nastawiony. Mam nadzieję, że będę mógł pomóc drużynie przede wszystkim na boisku, taki mamy cel. Trzyletnia umowa daje mi stabilizację. Cieszę się, że tak szybko udało nam się dogadać z prezesem. Wszystko zamknęło się właściwie w dwóch spotkaniach - jednym luźnym i drugim, gdy już ustaliliśmy warunki i dopinaliśmy szczegóły - przyznał Janoszka tuż po podpisaniu 3-letniego kontraktu z nowym klubem. Poza doświadczonym skrzydłowym, mającym na swoim koncie 259 występów w Ekstraklasie, zimą klub z Cichej zasilił jeszcze Kacper Kawula oraz były reprezentant polskiej młodzieżówki, Piotr Kwaśniewski.

Czy nowo pozyskani piłkarze wspomogą „Niebieskich” w ciężkiej walce o powrót na szczebel centralny? Na razie ciężko jednak powiedzieć, kiedy walka ta rozpocznie się na dobre. Podopieczni Łukasza Berety rozegrali bowiem w 2020 roku tylko jedno oficjalne spotkanie (z rezerwami Zagłębia Lubin), a ich dzisiejszy pojedynek z Rekordem Bielsko-Biała został przełożony na 13 maja. Terminy kolejnych spotkań Ruchu są na razie niewiadomą - podobnie jak niewiadomą jest forma jego trzech nowych nabytków. W meczu w Lubinie Kacper Kawula w ogóle nie pojawił się na boisku, Piotr Kwaśniewski wszedł z ławki rezerwowych na ostatnie 20 minut, natomiast "Ecik" Janoszka przedwcześnie opuścił murawę z powodu kontuzji. Jak wykazało badanie rezonansem magnetycznym, 32-latek uszkodził łąkotkę i musiał przejść zabieg artroskopii. Jego przerwa w treningach najprawdopodobniej potrwa koło miesiąca.

Jak widać zimowe okienko transferowe dostarczyło kibicom z naszego województwa naprawdę wiele emocji. A jakie jest wasze zdanie - który zakup w wykonaniu śląskiego klubu można uznać za najciekawszy? A która drużyna została w ostatnich miesiącach najbardziej osłabiona? Zapraszamy do głosowania w przygotowanych przez nas dwóch ankietach.

Sonda
 
Sonda
 
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również