Raków zatopił Arkę i... pomógł Górnikowi. Beniaminek już pewny utrzymania!

26.06.2020

Dzięki uzyskanemu zwycięstwu u siebie nad Arką Gdynia, Raków Częstochowa jest już pewny utrzymania w najwyższej klasie rozgrywkowej. Podopieczni Marka Papszuna wygrali z drużyną z województwa pomorskiego 3:2, a za bohatera spotkania można uznać środkowego obrońcę Kamila Piątkowskiego. Młodzieżowiec zapisał bowiem na swoim koncie gola oraz asystę. 

Rafał Rusek/PressFocus

Inauguracja 33. serii gier w piłkarskiej PKO Ekstraklasie zapowiadała się niezwykle interesująco. Zarówno beniaminek z Częstochowy, jak i zespół przyjezdny z Gdyni miały bowiem o co walczyć w piątkowe popołudnie  - podopieczni Marka Papszuna potrzebowali zaledwie punktu, by na cztery kolejki przed końcem sezonu zapewnić sobie utrzymanie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Sytuacja Arki Gdynia w ligowej tabeli była zdecydowanie gorsza, gdyż przed tą serią traciła ona aż pięć punktów do bezpiecznej strefy. Jak pokazał jednak ostatni mecz i wywalczone zwycięstwo z Zagłębiem Lubin, klub z województwa pomorskiego nie złożył jeszcze broni w walce o utrzymanie. 

Pewnym faworytem spotkania był jednak Raków, który dzięki serii trzech zwycięstw i złapaniu odpowiedniego rytmu udowodnił, że nieudane wejście w wznowione rozgrywki i przegrana rywalizacja o górną ósemkę odeszły w zapomnienie. Dodatkowym handicapem przemawiającym na korzyść „Medalików” był fakt, że zespół przegrał ostatni mecz na stadionie w Bełchatowie 28 września, a od tego momentu zdołał „u siebie” odebrać punkty trzem z czterech czołowych ekip obecnego sezonu (mowa o Legii Warszawa, Piaście Gliwice oraz Śląsku Wrocław). 

Po pierwszej połowie piątkowego spotkania wydawało się, że częstochowianie bez większych problemów zdołają przedłużyć świetną passę. Beniaminek prowadził bowiem dwiema bramkami, a przy pierwszym golu wykorzystał swoją tajną broń w postaci stałych fragmentów gry. W 29. minucie piłka po wrzutce z rzutu rożnego trafiła w interweniującego Macieja Jankowskiego, następnie odbiła się od Kamila Piątkowskiego i ostatecznie wpadła do bramki obok zdezorientowanego golkipera Arki. Ostatecznie gol został zaliczony 20-letniemu obrońcy Rakowa, który tym samym wpisał się na listę strzelców po raz pierwszy w historii swoich występów w Ekstraklasie. 

Na tym gospodarze jednak nie poprzestali, gdyż na dwie minuty przed zakończeniem regulaminowego czasu gry gola zdobył Petr Schwarz. Czeski pomocnik otrzymał krótkie podanie od Davida Tijanicia i od razu zdecydował się na oddanie technicznego uderzenia z dystansu. Futbolówka po efektownym strzale wpadła do bramki tuż przy prawym słupku i niejako udokumentowała świetną postawę Rakowa w pierwszej połowie. Podopieczni Marka Papszuna pewnie kontrolowali przebieg rywalizacji, pozwalając Arce na oddanie tylko jednego, w dodatku niezbyt mocnego celnego uderzenia. Mimo że postawa gospodarzy naprawdę mogła się podobać, kibice i zawodnicy klubu z Częstochowy z pewnością mieli z tyłu głowy przebieg ostatniego bezpośredniego meczu, który odbył się w lutym w Gdyni. Mimo że Raków wówczas również prowadził 2:0, gdynianie zdołali odrobić z nawiązką powstałe straty, zdobywając zwycięskie trafienie w doliczonym czasie gry.

Wydawało się, że beniaminek ma piątkowy mecz pod kontrolą, a osiągnięty wynik mógł zostać jeszcze podwyższony za sprawą Felicio Brown Forbesa. Kostarykańczyk zaprzepaścił jednak korzystną okazję, a pudło otworzyło Arce możliwość do przeprowadzenia groźnej kontry. Po szybkiej akcji piłka znalazła się u grającego na prawym skrzydle Mateusza Młyńskiego - pomocnik po przyjęciu futbolówki klatką piersiową, błyskawicznie zdecydował się ją wrzucić w pole karne. W szesnastce najlepiej odnalazł się Oskar Zawada, lecz główka napastnika nieznacznie przeleciała obok prawego słupka bramki Jakuba Szumskiego.

Starania Arki w ofensywie przyniosły wymierny skutek w 56. minucie, ale golkipera drużyny gospodarzy pokonał… jego własny kolega, Patryk Kun. Lewy pomocnik próbował przeszkodzić rezerwowemu Marcusowi da Silvie w oddaniu strzału, lecz ostatecznie to on niefortunnie skierował piłkę do siatki. Wówczas można było spodziewać się pewnej powtórki z wspomnianego wcześniej meczu - tym bardziej, że w grze częstochowian było widać brak zmienionego w przerwie świetnie dysponowanego Petra Schwarza. 

Raków dość szybko wrócił na odpowiednie tory, czego efektem były świetne akcje, przeprowadzone w odstępie zaledwie dwóch minut. Najpierw Marcin Staniszewski efektownie sparował uderzenie Tomasa Petraska nad poprzeczkę, ale chwilę później musiał już po raz trzeci wyciągać piłkę z siatki. Na listę strzelców wpisał się inny środkowy obrońca - Kamil Kościelny - który wykorzystał świetną wrzutkę Kamila Piątkowskiego z prawej strony boiska, wyskoczył nad Oskara Zawadę i popisał się skuteczną główką. 

Kto jednak myślał, że na tym trafieniu emocje przy ulicy Sportowej się zakończyły, był w dość sporym błędzie. Mecz trzymał bowiem w napięciu do ostatniego gwizdka sędziego Pawła Gila - głównie z powodu gola kontaktowego, zdobytego w 81. minucie po strzale Marcusa da Silvy. Brazylijczyk wykorzystał wrzutkę Michała Nalepy z rzutu rożnego i przedłużenie akcji przez Oskara Zawadę, dzięki czemu pokonał Szumskiego uderzeniem z bliskiej odległości. Do końca spotkania obie drużyny stworzyły sobie po kilka dogodnych okazji do zmiany wyniku - po stronie Rakowa na listę strzelców mogli wpisać się dwaj rezerwowi, Ben Lederman i Przemysław Oziębała. Z kolei piłkę meczową na swojej głowie miał napastnik Oskar Zawada, lecz jego próba nie zaskoczyła Jakuba Szumskiego w większym stopniu. 

Ostatecznie świetne widowisko zakończyło się czwartym z rzędu zwycięstwem Rakowa, które przy okazji przypieczętowało pozostanie częstochowian w Ekstraklasie na kolejny sezon. Ciekawostką jest fakt, że wynik tego spotkania zapewnił również utrzymanie dziesiątemu Górnikowi Zabrze, który zapewne będzie rywalizował z beniaminkiem o „mistrzostwo grupy spadkowej”.

Raków Częstochowa - Arka Gdynia 3:2 (2:0)

1:0 - Kamil Piątkowski 29’

2:0 - Petr Schwarz 43’

2:1 - Patryk Kun 56’ (s.)

3:1 - Kamil Kościelny 65’

3:2 - Marcus da Silva 81’

Składy:

Raków: Szumski - Kościelny, Petrasek, Piątkowski - Kun, Tijanić, Schwarz (46’ Lederman), Sapała, Bartl (78’ Tudor) - Musiolik, Brown Forbes (86’ Oziębała). Trener: Marek Papszun

Arka: Staniszewski - Marciniak, Danch, Marić, Zbozień - Kopczyński (75’ Vejinović), Nalepa - Jankowski (52’ Marcus), Serrarens (70’ Schirtladze), Młyński - Zawada. Trener: Ireneusz Mamrot

Sędzia: Paweł Gil (Lublin)

Żółte kartki: Petrasek, Kościelny (Raków) - Kopczyński, Zbozień, Nalepa (Arka)

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również