Raków remisuje z outsiderem. Beniaminek oddala się od górnej ósemki

07.06.2020

Dwa dobrze wykonane stałe fragmenty gry zadecydowały o tym, że w meczu dwóch beniaminków PKO Ekstraklasy - Rakowa Częstochowa oraz ŁKS-u Łódź - padł remis 1:1. Uzyskany wynik nie mógł jednak usatysfakcjonować żadnej ze stron, bo łodzianie nie zniwelowali strat do bezpiecznych pozycji, natomiast podopieczni Marka Papszuna nie zbliżyli się do grupy mistrzowskiej. 

Rafał Rusek/PressFocus

Po niezbyt udanym restarcie rundy wiosennej i utracie zwycięstwa ze Śląskiem Wrocław w doliczonym czasie gry, piłkarze częstochowskiego Rakowa oddalili się od realizacji swojego celu, czyli awansu do górnej ósemki. By wciąż myśleć o zakończeniu fazy zasadniczej w grupie mistrzowskiej i jednocześnie zapewnić sobie utrzymanie w Ekstraklasie na przyszły sezon, podopieczni Marka Papszuna musieli odnieść zwycięstwo z ŁKS-em Łódź, zajmującym ostatnie miejsce w ligowej tabeli. 

Częstochowianie byli uznawani za zdecydowanych faworytów niedzielnego pojedynku i to pomimo faktu, że w ostatnim bezpośrednim meczu pewnie zwyciężył drugi beniaminek PKO Ekstraklasy. Co ciekawe, historia również nie przemawiała za Rakowem, gdyż w dotychczasowych jedenastu starciach z drużyną z Łodzi odniósł on zaledwie jedno zwycięstwo. Miało to miejsce dokładnie 5 kwietnia 1997 roku, a barwy aktualnego beniaminka PKO Ekstraklasy reprezentowali wówczas tacy zawodnicy jak Jacek Krzynówek, Janusz Bodzioch czy Tomasz Kiełbowicz. Przed niedzielnym spotkaniem beniaminek z Częstochowy miał jednak w tabeli nad łodzianami aż 17 punktów przewagi, a biorąc pod uwagę stricte boiskową postawę obu drużyn, ŁKS już przed wymuszoną przerwą często prezentował się tak, jakby był już pogodzony ze swoim losem. W obozie drużyny trenera Wojciecha Stawowego panowała jednak chęć udowodnienia kibicom i obserwatorom, by nie skreślać jej całkowicie w walce o ligowy byt. 

Przebieg pierwszej połowy długo jednak potwierdzał, dlaczego Raków i ŁKS znajdują się w takim, a nie innym miejscu w tabeli. Pomijając kilka minut w trakcie pierwszego kwadransa gry, to częstochowianie dyktowali tempo rywalizacji i znacznie częściej zagrażali bramce swojego rywala, m.in. dzięki groźnym dośrodkowaniom w pole karne. Dwie okazje na wyprowadzenie Rakowa na prowadzenie miał Felicio Brown Forbes, który na listę strzelców wpisał się w ostatnim spotkaniu we Wrocławiu. Napastnik był szczególnie blisko otwarcia wyniku w 12. minucie, gdy otrzymał dalekie podanie od Jarosława Jacha i mógł wykorzystać zawahanie dwóch środkowych obrońców klubu z Łodzi. Będąc jednak kilka metrów od bramki Arkadiusza Malarza, Kostarykańczyk posłał futbolówkę wysoko nad poprzeczką. Doświadczony golkiper musiał za to podjąć interwencję w 27. minucie, gdy na mocny strzał z dystansu zdecydował się Daniel Bartl. Co prawda czeski pomocnik nie skierował piłki do siatki, lecz wówczas wydawało się, że gol dla podopiecznych Marka Papszuna jest tylko kwestią czasu i to pomimo tego, że ŁKS znajdował się częściej przy piłce i wymieniał znacznie więcej podań.

Goście przeczekali jednak napór przeciwnika i w 32. minucie zamienili swój pierwszy celny strzał na gola. Po wrzutce Pirulo z rzutu rożnego, piłka odbiła się od interweniującego Tomasa Petraska i spadła pod nogi środkowego obrońcy Carlosa Morosa Gracii. Hiszpan wykazał się spokojem niczym rasowy napastnik i pokonał Jakuba Szumskiego strzałem z najbliższej odległości. Po tym trafieniu ŁKS nie zamierzał osiąść na laurach i do końca pierwszej połowy stworzył sobie dwie groźne okazje na podwyższenie swojego prowadzenia. Nie odpuszczał również Raków, a szczególnie Petr Schwarz, który dwukrotnie najlepiej odnalazł się w szesnastce i próbował zaskoczyć Malarza mocnymi strzałami głową. Szczęście stało jednak po stronie bramkarza gości, gdyż w obu przypadkach wykazał się on kapitalnymi interwencjami. 

Ostatecznie ŁKS dowiózł jednobramkowe prowadzenie do końca pierwszej części gry, a zgromadzeni przed telewizorami kibice mieli nadzieję, że i drugie 45 minut dostarczy dużo emocji. Po zmianie stron piłkarze Rakowa nie zamierzali czekać na rozwój wypadków i błyskawicznie zabrali się za odrabianie strat. W 49. minucie zespół trenera Marka Papszuna wykorzystał swoją tajną broń, czyli świetnie wykonywane stałe fragmenty gry i wyrównał stan meczu za sprawą Jarosława Jacha. Środkowy obrońca najwyżej wyskoczył do dośrodkowania Petra Schwarza z rzutu wolnego, poradził sobie z kryjącym go Łukaszem Sekulskim i pokonał bramkarza celną główką. Przy okazji warto wspomnieć, że częstochowianie zadedykowali to trafienie Miłoszowi Szczepańskiemu, który w połowie maja uszkodził więzadło krzyżowe w kolanie i aktualnie przechodzi rehabilitację. 

Od momentu zdobycia wyrównującego gola przez Raków, obie drużyny niespecjalnie kwapiły się do przeprowadzania kolejnych ataków. Ciężko było odnotować jakąkolwiek stuprocentową okazję do strzelenia bramki, jednak zawodnikom nie można było odmówić walki o każdą piłkę i niechęci do pozostawienia rywalowi choć części wolnej przestrzeni. Dopiero w ostatnim kwadransie ŁKS, który zdołał zdominować grę w środku boiska, zwietrzył swoją szansę na odniesienie pierwszej wygranej od 4 marca. Próba wprowadzonego z ławki Antonio Domingueza zza pola karnego minęła jednak słupek bramki Szumskiego o kilka centymetrów. Po stronie gospodarzy gola mógł z kolei zdobyć Felicio Brown Forbes, ale jego uderzenie głową przeleciało nad poprzeczką. 

Mecz na stadionie w Bełchatowie ostatecznie zakończył się remisem. Remisem, który w obliczu dalszej rywalizacji o realizację swoich celów, nie może zadowolić żadnej ze stron. Dzięki zdobytemu punktowi Raków co prawda przesunął się z jedenastej na dziewiątą pozycję w stawce, ale jego strata do Jagiellonii Białystok, zajmującej ostatnie miejsce w grupie mistrzowskiej, wciąż wynosi trzy oczka.

Raków Częstochowa - ŁKS Łódź 1:1 (1:1)

0:1 - Carlos Moros Gracia 32’

1:1 - Jarosław Jach 49’

Składy:

Raków: Szumski - Jach, Petrasek, Piątkowski - Bartl (85’ Kun), Tijanić (65’ Babenko), Sapała, Schwarz, Tudor (78’ Malinowski) - Musiolik, Brown Forbes. Trener: Marek Papszun

ŁKS: Malarz - Klimczak, Dąbrowski, Moros, Wolski - Ratajczyk, Trąbka, Srnić, Guima (68’ Dominguez), Pirulo - Sekulski (75’ Wróbel). Trener: Wojciech Stawowy

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce)

Żółte kartki: Piątkowski, Petrasek (Raków) - Dąbrowski, Srnić (ŁKS)

Widzów: bez publiczności

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również