Przyjaciele na stoperze?

28.07.2008
Rafał Grodzicki dwa dni wolnego wykorzystał, aby porwać małżonkę w Beskidy. Teraz znów skupia się na walce o miejsce w składzie.
Pobyt w Wiśle, w hotelu Gołębiewski, był swoistym weekendem miodowym, bowiem Rafał Grodzicki wziął ślub tuż przed okresem przygotowawczym. Na weselu bawił się oczywiście Grzegorz Baran, kolega z zespołu, a zarazem przyjaciel od czasów wspólnej gry w Górniku Wieliczka. - Nawet nie było czasu, żeby zaraz potem gdzieś wyjechać. Teraz nadrobiliśmy z żoną zaległości. Nasza podróż nie była długa, ale na pewno wyczekana – uśmiecha się Rafał.

Mija okres ochronny, który przysługuje nowym zawodnikom. Grodzicki do Chorzowa trafił zimą z GKS Bełchatów. Na Cichej liczą, że będzie równie niezastąpiony jak Baran.
- Zawsze podkreślam, że bardzo dobrze gra mi się z Grzesiem na środku obrony. Nie dawałem sobie czasu ochronnego. Przychodząc zaznaczałem, że chcę grać. Początkowo trener był odmiennego zdania, ale z biegiem czasu wywalczyłem sobie miejsce. Pokazałem chyba, że warto na mnie stawiać. Nie osłabiałem, lecz wzmacniałem drużynę – uważa Grodzicki, który musi rywalizować o miejsce w składzie z Toni Golemem i Ireneuszem Adamskim.

– Konkurencja dodaje smaczku. Zapewniam jednak, że wszystko odbywa się na normalnych zasadach. Wychodzą na boisko ci, którzy są w danej chwili najlepsi. Nie ma żadnych podtekstów – zapewnia Adamski. 34-latek w ostatnich sparingach regularnie wychodził w wyjściowym składzie. – Myślę, że z Wisłą też zagrałbym od pierwszej minuty. A tak? Będzie trzeba ostro zasuwać przez ten tydzień, aby trener przed meczem ze Śląskiem postawił na mnie – uważa „Adams”. Starszego kolegę chwali Grodzicki. - Poprzednia runda była chyba dla Irka najlepszą spędzoną w Ruchu. Nie uważam jednak, że stoję na straconej pozycji – zaznacza od razu.
autor: Krzysztof Kubicki

Przeczytaj również