Pozytywna weryfikacja Niebieskich. Ruch wiceliderem

04.09.2021

Chorzowianie meczem z Chojniczanką mieli odpowiedzieć sobie na kilka pytań. Te najważniejsze dotyczyło tego, czy Ruch w meczu dotychczasowym wiceliderem będzie w stanie grać tak, jak w meczach z niżej notowanymi rywalami. Odpowiedź jest twierdząca, a inne wątpliwości również zostały rozwiane pozytywnie. - Zasłużenie wygraliśmy, pewnie bramkarz rywali będzie w jedenastce kolejki – mówi strzelec pierwszego gola dla Ruchu, Tomasz Foszmańczyk.

Rafał Rusek/PressFocus

Kibice gospodarzy mogli mieć wątpliwości co do gry swoich zawodników jedynie w pierwszych minutach. Lepiej w mecz weszli goście, którzy po rzucie wolnym i dobitce Mateusza Klichowicza objęli prowadzenie, a Ruch jeszcze przez dobrych kilka minut był nieobecny. - Początek meczu fatalny w naszym wykonaniu. Całe szczęście, że zespół z Chojnic nie wykorzystał tego okresu na ile mógł. Gdybyśmy przegrywali 0:2 po dziesięciu minutach, to nie moglibyśmy mieć do nikogo pretensji. Nerwy, strach... Potem wyglądało to już lepiej – analizował po meczu trener Ruchu, Jarosław Skrobacz. - Mimo trudnego początku i straconej szybko bramki nie załamaliśmy się, tylko podnieśliśmy głowy, zaczęliśmy walczyć. Potem już nie wróciliśmy do tej słabej gry z pierwszych minut – dodaje Tomasz Wójtowicz.

W kolejnych fragmentach Niebiescy przypominali zespół z poprzednich tygodni, który może nie zawsze kończył mecze z trzema punktami, ale grał z polotem i był stroną dominującą. Tak było również i teraz. Chorzowianie zasłużenie zgarnęli trzy punkty, ale w podsumowaniu tego spotkania nie można zapomnieć o jednej sytuacji z drugiej połowy. Kamery telewizyjne pokazały, że Wójtowicz zagrał piłkę ręką w polu karnym Ruchu. Sędzia jednak nie odgwizdał rzutu karnego dla gości. - Jedna wielka kontrowersja. Gdyby sędzia podjął inną decyzję, a chyba mógł tak zrobić, to mecz mógł się skończyć inaczej. Przegraliśmy to spotkanie. Zobaczyliśmy bardzo dobrze grający Ruch, ale także bardzo dobrze grającą Chojniczankę – mówił trener gości, Tomasz Kafarski.

Jedna z dużych przedmeczowych wątpliwości tyczyła napastników. Daniel Szczepan do tej pory nie wpisał się na listę strzelców. Tym razem ponownie był aktywny, a w drugiej połowie dołożył do tego gola, który jak się później okazało, dał zwycięstwo Niebieskim. - Dzisiaj Szczepan grał bardzo dobre zawody, walczył, bardzo często wygrywał pojedynki z obrońcami. Podejmował tę walkę. Grał dobre zawody, bramka mu się należała. Pomoże mu to mentalnie – mówi trener Skrobacz.

Nie byłoby tej drugiej bramki, ale i zapewne efektownej gry Niebieskich gdyby nie dobra postawa dwójki młodzieżowców Ruchu. Tomasz Neugebauer u boku Michała Mokrzyckiego w środku pola gra coraz odważniej, natomiast dla Wójtowicza nie ma straconych piłek, biega nieraz od jednego pola karnego do drugiego. - Młodzi robią postęp, z meczu na mecz wygląda to lepiej, nabierają pewności siebie. Pracują na to, by nie grać tylko dlatego, że są młodzieżowcami, zasługują na grę. To chłopcy, którzy dzisiaj pokazali, że są pełnoprawnymi członkami tej drużyny – dodaje opiekun Niebieskich. Na brawa jednak zasłużyli wszyscy. W końcowych minutach, gdy Chojniczanka dążyła do wyrównania, wiele do gry Ruchu wnieśli także rezerwowi, chociażby Kacper Będzieszak czy Jakub Siwek.

Ruch po dwóch remisach wrócił na zwycięską ścieżkę. Sukces tym cenniejszy, bo odniesiony nad zespołem, który zapewne będzie liczył się w walce o awans do pierwszej ligi. W Chorzowie o tych celach jeszcze głośno nie mówią, ale skoro w dobrym stylu wygrywa się z wiceliderem, to... - Liga jest długo, to dopiero początek. Staramy się w każdym meczu coś dołożyć, by wyglądało to jeszcze lepiej. Chojniczanka postawiła nam bardzo trudne warunki. My popełniliśmy sporo błędów przy wyprowadzeniu, musimy to poprawić. Ale były też momenty bardzo fajne, gdzie potrafiliśmy zmienić grę z jednej strony na drugą. Chcemy funkcjonować coraz lepiej, jako zespół. Czas działa na naszą korzyść – stara się studzić nastroje kibiców trener Ruchu. Fakty są jednak takie, że Niebiescy zakończą siódmą serię spotkań jako wicelider – a za tydzień zagrają w Kaliszu, z miejscowym KKS-em, który również nie ukrywa aspiracji w walce o awans.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również