Polonia B. - Lechia 4-1

30.08.2008
Marcin Komorowski został bohaterem Polonii Bytom. Podopieczni Marka Motyki pokonali Lechię Gdańsk aż 4-1, a obrońca bytomian zdobył trzy bramki!

Poloniści rozpoczęli mecz od mocnego uderzenia. Najpierw Rafał Grzyb zagrał prostopadle piłkę do Marcina Komorowskiego, ale piłkę przed polem karnym wybił bramkarz gości, Paweł Kapsa. Kilka chwil później gospodarze objęli prowadzenie. Wreszcie skuteczna okazała się "szarańcza" Marka Motyki. Wszyscy obrońcy Lechii wbiegli w pole karne za zawodnikami gospodarzy, a tymczasem Valeriy Sokolenko zagrał piłkę do tyłu do Komorowskiego. Ten potężnie uderzył zewnetrzną częścią stopy z około trzydziestu metrów nie dając szans na obronę golkiperowi z Gdańska. - Przyznam szczerze, że nie celowałem. Nie będę kłamał, że chciałem tak uderzyć - mówił spotkaniu strzelec gola.

 

Goście w pierwszym kwadransie mieli niewiele do powiedzenia. Natomiast gospodarze uskrzydleni bramką dążyli do podwyższenia rezultatu. Najpierw Rafał Grzyb uderzył zza pola karnego tuż obok słupka, a następnie po dwójkowej akcji Komorowskiego z Hubertem Jarominem głową uderzał ten drugi. Piłka wylądowała jednak w rękach bramkarza gości. Piłkarze z Gdańska obudzili się dopiero po prawie 30 minutach gry. Marcin Kaczmarek uderzył z powietrza z 18 metrów, ale futbolówka przeleciała nad poprzeczką. Najbliższy zdobycia wyrównującej bramki był Piotr Cetnarowicz. Jego strzał głową na raty obronił jednak Michal Pesković.

 

W 41. minucie kolejny raz zabłysnął Komorowski. Świetnym prostopadłym podaniem popisał się Jacek Broniewicz, a boczny obrońca Polonii strzałem z siedmiu metrów w długi róg po raz drugi trafił do siatki rywala. Goście przed przerwą chcieli strzelić przynajmniej jednego gola, a dokładniej Maciej Kowalczyk. Jednak najpierw w dogodnej sytuacji strzelił obok słupka, a następnie jego uderzenie z dystansu znakomicie obronił Pesković przenosząc piłkę nad poprzeczką. Lechia grała słabo i zasłużenie drużyna z Bytomia prowadziła po pierwszej połowie dwiema bramkami.

 

- Myślałem, że po przerwie uda nam się odwrócić losy meczu - mówił Rafał Kosznik, defensor Lechii. Nic z tych rzeczy. Dopiero po godzinie gry goście stanęli przed idealną sytuacją strzelenia kontaktowego gola. W polu karnym Grzyb sfaulował Łukasza Trałkę i sędzia wskazał na jedenasty metr. Pewnym egzekutorem okazał się Karol Piątek. To był jednak dzień Komorowskiego. Piłkę z prawej strony wrzucił w pole karne Trzeciak, a Komorowski z bliska głową ustrzelił hattricka. Trzeba podkreślić, że było to prowadzenie w pełni zasłużone.

 

Bohater spotkania został zmieniony przez Janusza Wolańskiego. Schodzącemu Komorowskiemu kibice podziękowali owacją na stojąco. W ostatniej minucie gospodarze zdołali jeszcze podwyższyć wynik. Jaromin przyjął piłkę na klatkę piersiową i strzałem prawą nogę pokonał Kapsę. Polonia zaprezentowała ładny futbol i pewnie ograła słabiutką Lechię. - Cieszy przede wszystkim skuteczna gra. Trzy punkty bardzo uradowały kibiców, którzy wspierają nas od początku sezonu - cieszył się Michał Zieliński, napastnik Polonii.

 

Pod szatniami:

[b]Rafał Kosznik[/b] (obrońca Lechii): Wyszliśmy na murawę ospali i za mało skoncentrowani. Prawdę powiedziawszy, nie wiem, jak to wyjaśnić. Po bramce z rzutu karnego próbowaliśmy iść za ciosem, ale zabrakło nam konsekwencji. Nie byliśmy monolitem. Graliśmy zbyt daleko od przeciwnika. Strzelcowi trzech bramek mogę tylko pogratulować.

[b]Paweł Kapsa[/b] (bramkarz Lechii): Jeśli chodzi o pierwszą bramkę dla rywala, to zawodnikowi Polonii wyszedł strzał życia. Widziałem piłkę, ale uderzenie było praktycznie nie do obrony. Muszę tę sytuację na spokojnie przeanalizować. Żaden z nas nie zagrał dobrego meczu. Komorowski na trzy próby zdobył trzy gole. Wszystko mu wychodziło. Zagrał dziś pewnie najlepiej w karierze.

[b]Hubert Jaromin[/b] (napastnik Polonii): We wcześniejszych meczach również graliśmy dobrze, ale brakowało efektów. Dzisiaj było wszystko: dobra gra, ładne bramki i trzy punkty. Przy pierwszym golu to była "połowiczna szarańcza". Wczoraj trenowaliśmy to pod okiem trenera. Szarańcza wbiega w pole karne, a piłka zostaje odegrana do zawodnika, który wchodzi nieco z tyłu. Oby wyglądało to równie dobrze w następnych kolejkach.

[b]Jacek Trzeciak[/b] (pomocnik Polonii): Pokazaliśmy dzisiaj dobrą grę i walkę, ale przede wszystkim byliśmy skuteczni. Nie jestem pazerny, ale mogliśmy wygrać wyżej. Były ku temu okazje. Nie pozwoliliśmy gościom na wiele. Stwarzali zagrożenie pod naszą bramką tylko po strzałach z dystansu. W następnych meczach musimy pokazać co najmniej taką determinację, jak dzisiaj. Jeśli nam się uda, to będzie dobrze.

[b]Marcin Komorowski[/b] (obrońca Polonii): Kiedyś w juniorach grałem w napadzie, ale myślę, że trener Motyka nawet o tym nie wie. To mój pierwszy hattrick w poważnej piłce. Zdarzyło mi się już strzelić trzy bramki w meczu, ale było to za czasów gry w juniorach. Założenie było takie, że Walerij Sokolenko biegał w pomocy, a ja w obronie. Dobrze się uzupełnialiśmy. Jeśli ja szedłem do przodu, to on zostawał z tyłu. Nie czuję się pewniakiem w składzie na następny mecz. Czekają nas teraz dwa tygodnie przerwy i będę musiał udowodnić, że należy mi się miejsce w podstawowej jedenastce.

[b][/b]

[b][/b]

[b][/b]

 

Konferencja prasowa:

[b]Jacek ZIeliński[/b] (trener Lechii): Zwycięstwo gospodarzy bardzo wysoki i upokarzające. W pierwszych trzech meczach prezentowaliśmy dobry styl. Nasi przeciwnicy nam zbyt często nie zagrażali, a tutaj mogliśmy przegrać nawet wyżej. To bardzo boli. Trudne myśleć o dobrym wyniku, jeśli od początku nie graliśmy tak, jak chcieliśmy. Mieliśmy grać wysoko i agresywnie. Niestety tak nie było. Chwila nadzieji pojawiła się po strzelonej bramce. Wydawało się, że jest szansa na korzystny rezultat, ale po kolejnych poważnych błędach w defensywie straciliśmy kolejne bramki. Na to, co się działo w końcówce szkoda było patrzeć. To dla nas kubeł zimnej wody. Teraz musimy się pozbierać i u siebie z większą wolą walki zagrać w kolejnym meczu. Po takiej grze może być tylko lepiej.

[b]Marek Motyka[/b] (trener Polonii B.): Powiem szczerze, że na taki mecz czekałem od początku sezonu. We wcześniejszych spotkaniach graliśmy nieźle, ale mieliśmy spory niedosyt. Nie ukrywam, że marzyłem dzisiaj o zwycięstwie i to zdecydowanym. Po tym meczu zespół będzie miał trochę spokoju. Zawodnicy się trochę odblokują. Jestem zbudowany naszą grą ofensywną. Niezbyt często się zdarza, że obrońca strzela w jednym spotkaniu trzy bramki. Sokolenko z Komorowskim bardzo dobrze, ze sobą współpracowali. Udało nam się lewą stronę nie tylko zabezpieczyć, ale także zagrozić przeciwnikowi. Cieszę się, że "szarańcza", z której niektórzy się śmieją otworzyła wynik spotkania. To będzie bodziec dla naszych zawodników, aby nad tymi stałymi fragmentami mocno pracowali. Jestem zadowolony z naszej mądrej gry. Gdy prowadziliśmy 3-1 kontrolowaliśmy grę i zmuszaliśmy przeciwnika do biegania. Cieszymy się ze zwycięstwa i z tego, że kibice wychodzili w pełni usatysfakcjonowani ze stadionu.

 

[b]Polonia Bytom - Lechia Gdańsk 4-1 (2-0)[/b]
1-0 - Komorowski, 9 min
2-0 - Komorowski, 41 min

2-1 - Piątek, 61 min

3-1 - Komorowski, 70 min

4-1 - Jaromin, 90 min

 

[b]Polonia[/b]: Pesković - Klepczyński, Broniewicz, Dziółka (34. Owczarek), Komorowski (72. Wolański) - Przybylski, Trzeciak, Grzyb (61 Bazik), Sokolenko - Zieliński, Jaromin.
Trener Marek Motyka.

 

[b]Lechia[/b]: Kapsa - Andruszczak (46. Midzierski), Wołąkiewicz, Manuszewski, Kosznik - Trałka, Kaczmarek (79. Mysona), Kowalczyk (67 Buzała), Rogalski - Piątek, Cetnarowicz.
Trener Jacek Zieliński.

 

[b]Żółte kartki[/b]: Przybylski, Broniewicz - Manuszewski, Rogalski, Piątek.

[b]Sędziował[/b] Artur Radziszewski (Mazowiecki ZPN).
[b]Widzów[/b]: 4000.

autor: Sebastian Skierski

Przeczytaj również