Podbeskidzie - Wisła 1-0

26.07.2008
Bielszczanie świetnie rozpoczęli sezon, bo od zwycięstwa z płocką Wisłą. Jedyną bramkę strzelił po rzucie rożnym Maciej Szmatiuk.

Końcowy rezultat to najmniejszy wymiar kary nałożony na Wisłę. Spotkanie rozpoczęło się od uderzenia głową Jacka Wiśniewskiego, ale można to potraktować jako ciekawostkę statystyczną, bo w pierwszej połowie Wisła już bramce Łukasza Merdy nie zagroziła. Dużo więcej można powiedzieć o grze Podbeskidzia. Bardzo aktywny tego dnia Krzysztof Zaremba pierwszą dogodną akcję miał po podaniu Łukasza Matusiaka. Strzał został w ostatniej chwili zablokowany.

Ledwo piłkarze się na dobre rozgrzali, a plac gry z powodu kontuzji musiał opuścić Damian Świerblewski. – Wielka szkoda, bo od pierwszej minuty prezentował się imponująco – kręcił głową Marcin Brosz. Rozżalenie szkoleniowca bielszczan mogło się przerodzić w szał radości. Znów Zaremba i tym razem piłka trafiła w słupek. Z precyzją strzałów jego kolegów było jeszcze gorzej.

W ekstazę kibiców Podbeskidzia wprawił dopiero Maciej Szmatiuk. Nim to nastąpiło, doświadczony obrońca popełnił błąd przy wyprowadzaniu piłki. Stracił ją na rzecz Bartosza Wiśniewskiego. Groźny strzał z 20 metrów nie trafił jednak do siatki. Szmatiuk zrehabilitował się. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Chrapka, wpakował piłkę do bramki.

Wisła miała okazje do wyrównania. Ponownie Jacek Wisniewski po złym wybiciu Rafała Jarosza, a także najlepszy w obozie gości - Łukasz Mierzejewski, stanęli przed bramkowymi szansami. Nie wykorzystali ich. Ostatni akord inauguracji sezonu w Bielsku-Białej, to strzał Pawła Żmudzińskiego w poprzeczkę.

- Oczywiście, ze chcieliśmy wygrać 5-0, ale dobre i skromne zwycięstwo jedną bramką - uśmiechnął się Maciej Szmatiuk, bohater Podbeskidzia.

 

 

[b]Konferencja prasowa:[/b]

 

Mirosław Jabłoński (trener Wisły): Moi piłkarze podjęli walkę, ale zapomnieli przy tym, by grać w piłkę. Brakowało nam dzisiaj zawodnika, który wziąłby na siebie ciężar gry. Nie da się zwyciężyć, grając praktycznie bez drugiej linii. Gospodarze byli dzisiaj świetnie dysponowani.

 

Marcin Brosz (trener Podbeskidzia): Pierwsze spotkanie sezonu jest zawsze niewiadomą, ale zaprezentowaliśmy się dziś z naprawdę dobrej strony. Cieszy, że udało nam się strzelić bramkę po stałym fragmencie gry, bo w poprzednich rozgrywkach bywało z tym różnie. Nie pozwoliliśmy Wiśle dosłownie na nic.

 

 

[b]Pod szatnią:[/b]

 

Krzysztof Zaremba (napastnik Podbeskidzia): Obiecałem, że strzelę gola, stąd starałem się jak najczęściej nękać golkipera Wisły. Zawiodła mnie skuteczność. Trener uczułał nas, by jak najczęściej uderzać z dystansu.

 

Łukasz Grzeszczyk (pomocnik Wisły): Nie stworzyliśmy sobie żadnej okazji do strzelenia bramki. Zabrakło nam jakiejkolwiek koncepcji. Coś zaczęło się dziać dopiero po wejściu Karola Gregorka. Szkoda, że pojawił się na placu gry tak późno...

 

 

[b][/b]

[b]Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Płock 1-0 (0-0)[/b]

1-0 - Szmatiuk, 56 min

[b]Podbeskidzie[/b]: Merda - Cienciała, Dancik, Szmatiuk, Osiński - Sacha, (78. Hirsz), Matusiak, (46. Matus), Jarosz, Świerblewski (24. Żmudziński) - Zaremba, Chrapek.
Trener Marcin Brosz.

[b]Wisła: [/b]Gubiec - Lasocki, Jarczyk, Belada, Żytko - Grudzień, (46' Rogalski), J.Wiśniewski, Sielewski (46. Majkowski), Mierzejewski (78' Gregorek) - Grzeszczyk, B.Wiśniewski.
Trener Mirosław Jabłoński.

 

[b]Sędziował[/b] Grzegorz Stęchły (Jarosław).

[b]Widzów:[/b] 4000.

[b]Żółte kartki[/b]: Jarczyk, B. Wiśniewski.

autor: Kamil Kwaśniewski

Przeczytaj również