Po sezonie Polonia żegna Olimpijską. To bardzo dobre wieści!

10.04.2018
3 zadaszone trybuny, ponad 8 tysięcy miejsc siedzących i plany rozbudowy do rozmiarów kompleksu sportowego z prawdziwego zdarzenia. W Bytomiu ruszają z budową nowego stadionu, co wkrótce zmusi piłkarzy Polonii do przenosin na obiekt zastępczy.
Łukasz Sobala/PressFocus
W Bytomiu o potrzebie budowy nowego obiektu mówi się już od pokoleń. Wysłużony stadion przy Olimpijskiej z roku na rok bardziej przypomina zaniedbany zabytek niż miejsce w którym jeszcze niedawno grała elita polskiego futbolu. Pomysły na postawienie nowoczesnej infrastruktury pojawiały się - oczywiście wraz z makietami - już w latach 90-tych ubiegłego wieku. Czas mijał nieubłaganie, a pamiętające lata przedwojenne trybuny jak stały, tak do dziś stoją na swoim miejscu. - Kiedy 11 lat temu dysponując minimalnym budżetem awansowaliśmy do Ekstraklasy trzeba było błąkać się po obcych dla nas boiskach Ruchu Chorzów, czy Stadionu Śląskiego. Pamiętam, że rozegranie jednego spotkania na chorzowskim gigancie kosztowało około 150 tysięcy złotych. W końcu przy Olimpijskiej pojawiły się krzesełka, zadaszenie i sztuczne oświetlenie, ale one były wyłącznie efektem sukcesu sportowego, a nie planu na rozwój tego obiektu - wspomina ówczesny prezes Polonii, Damian Bartyla. Obecnie - prezydent miasta.



10 lat temu Bytom nie wykorzystał "boomu" na Polonię, wywołanego spektakularnym marszem w górę piłkarskiej hierarchii. - Prowadziłem wtedy zaawansowane rozmowy z dwoma niemieckimi podmiotami, które chciały finansowo zaangażować się w klub. Z ich strony warunek był jeden: inwestycja w stadion. Nie mieliśmy wtedy długów, dwa razy byliśmy najwyżej spośród drużyn w regionie. Próbowałem znaleźć na to pomysł, ale ówczesny prezydent mówił, że go to nie interesuje. Jeden z projektów który proponowałem - z Padeborn - został później  zrealizowany w... Gliwicach. Wtedy oceniałem, że taka inwestycja kosztowałoby około 50 milionów złotych - opowiada Bartyla.

Najpierw polityka
W ciągu dekady zmieniło się wiele. Między innymi pozycja ówczesnego sternika klubu, który krótko po zakończeniu prezesury został "szefem" całego miasta. Jednym ze sztandarowych haseł niesionych przez Bartylę przed wyborami była budowa przy Olimpijskiej kompleksu sportowego z prawdziwego zdarzenia. Tempo przygotowań było nieco ślamazarne. Prezydentura Bartyli trwa przecież już szósty rok, a poza wyburzeniem jednej z trybun niewiele się na "Olimpie" zmieniło. Idei nigdy jednak nie zarzucono. Powołano specjalną spółkę mającą realizować inwestycję, a w przyszłości zarządzać nowym obiektem. Ogłoszono przetargi, opracowano wstępne koncepcje. Tyle, że w międzyczasie prezydent musiał stawiać czoła coraz większym politycznym kłopotom, które skończyły się utratą większości w miejskiej radzie. Wtedy pod dużym znakiem zapytania stanęła również inwestycja przy Olimpijskiej. - Grupa radnych na końcowym etapie wycofała ją z wieloletniej prognozy finansowej, niwecząc wysiłki wielu osób i nie bacząc na to, że miasto poniosło do tamtego czasu duże koszty. Zrobili to ludzie, którzy w życie tego miasta wnieśli niewiele, a za kilka lat nikt nie będzie o nich jako radnych pamiętał. Chcieli doprowadzić do zamknięcia tak zasłużonego klubu jak Polonia Bytom poprzez likwidację spółki Bytomski Sport. A przecież Polonia to duma tego miasta, stanowiąca jeden z najważniejszych elementów jego promocji - podkreśla Bartyla, który w końcu dopiął swego. Budowa powinna bowiem ruszyć w ciągu najbliższych miesięcy.

Dwa lata, trzy trybuny
Nie wiadomo jeszcze jak będzie wyglądał nowy obiekt przy Olimpijskiej. Wizualizacje prezentowane kilkanaście miesięcy temu straciły bowiem nieco na aktualności. Inwestycja ma być realizowana w systemie "zaprojektuj - buduj" co oznacza, że firma S-Sport która wygrała przetarg będzie odpowiadać za zaprojektowanie i postawienie stadionu. - Mamy swoje przemyślenia i pomysł na ten stadion. Chcemy by spełniał wytyczne Ekstraklasy, bo mamy nadzieję że Polonia wkrótce wróci na należne jej miejsce. To dotyczy też kwestii obsługi mediów, oświetlenia, murawy. To co stworzymy ma wyprzedzać ewentualne nowe wymogi gry w elicie - tłumaczy Adam Kaczyński, dyrektor przedsiębiorstwa, które w swoim portfolio ma realizacje projektów dla Stadionu Narodowego w Warszawie, chorzowskiego Stadionu Śląskiego, a także GKS-u Tychy, Widzewa Łódź, czy Górnika Zabrze. - Koncepcja na chwilę obecną mówi o postawieniu 3 trybun bez narożników, ale chcemy zaproponować formę która pozwoli na rozbudowę obiektu. 8 300 miejsc to może być kiedyś za mało, zwłaszcza jeśli chodzi o strefy biznesowe, a choćby stadion Górnika pokazuje że zapotrzebowanie na nie rośnie - dodaje Kaczyński. Z obecnego stadionu na pewno zostanie podgrzewana murawa i maszty oświetleniowe.


Ostatnia wizualizacja planowanego kompleksu sportowego przy Olimpijskiej

Kwota inwestycji ma się zamknąć w niecałych 33 milionach złotych, a jej realizacja wystartować jeszcze w tym roku. W ciągu dwóch miesięcy kibice powinni zobaczyć już makietę nowego domu dla Polonii, a później... - Czas na realizację całej inwestycji to 26 miesięcy, z czego pół roku to faza projektowa. W międzyczasie będziemy chcieli dokonać etapu rozbiórkowego, ale zamierzamy się tym zająć po zakończeniu trwających rozgrywek - zapowiada prezes BS Polonia Bytom, Krzysztof Bochnia.

Przymusowa przeprowadzka
Słowa prezesa oznaczają, że wyburzanie starych trybun przy Olimpijskiej zacznie się w okolicach wakacji. To spowoduje, że drużyna Polonii jesienią prawdopodobnie będzie musiała szukać gościny na innych stadionach. - Planujemy przenieść się na stadion Rozbarku Bytom. Prowadzimy rozmowy z policją i ŚlZPN i myślę że dojdziemy do porozumienia w tej kwestii. Nie wykluczamy jednak również współpracy z wykonawcą, bo jeśli nie uda się nam zrealizować pomysłu gry na Rozbarku, to budowa będzie prowadzona tak, by jednocześnie móc rozgrywać mecze przy Olimpijskiej - zapowiada dyrektor sportowy klubu, Tomasz Kupijaj.

Śląsk ma zazdrościć
Budowa stadionu piłkarskiego to pierwszy etap prac związanych z postawieniem przy Olimpijskiej prawdziwego centrum sportowego. Najbliższa inwestycja będzie więc poniekąd... tymczasowa. Spółka wraz z wykonawcą pracuje na przykład nad przygotowaniem szatni, które docelowo mają się mieścić pod trybuną zaplanowaną w drugim etapie budowy. Miasto stara się o pozyskanie środków z ministerstwa sportu na zbudowanie wielofunkcyjnej hali sportowej, basenu i lodowiska. Całość ma być "przyłączona" do części piłkarskiej i zamknąć bryłę samego stadionu. - Postawienie na duży, wielofunkcyjny obiekt niesie za sobą sporo korzyści ekonomicznych. Można na przykład powiązać system podgrzewania murawy z chłodzeniem tafli lodowiska, albo nawadniać murawę filtrowaną wodą z basenu. Taka panuje obecnie tendencja w całym kraju, by nowoczesne obiekty były nie tylko miejscem do przeprowadzania rozgrywek sportowych, ale też ośrodkiem życia społecznego - opisuje planowane rozwiązania Adam Kaczyński z firmy S-Sport.

Póki co na kolejne inwestycje zgody Rady Miasta jednak nie ma. Prezydenta Damian Bartyla wierzy jednak, że jego plan wypali, a wtedy Bytom będzie mieć ośrodek sportowy z prawdziwego zdarzenia. - Przeprowadzenie wszystkich prac o których mówimy sprawi, że dzieci i młodzież w Bytomiu będą mieć jedne z najlepszych, jeśli nie najlepsze warunki do uprawiania sportu w regionie. Coraz więcej ludzi biega, chodzi na basen, aktywnie wypoczywa w parkach. Społeczeństwo zaczęło doceniać sport, stąd temat trzeba rozwiązać kompleksowo. Chcemy zakończyć inwestycje budową kompleksu sportowego z wielofunkcyjna halą i lodowiskiem. Dopiero gdy to się uda, będziemy mogli mówić o obiekcie naprawdę spełniającym nasze oczekiwania - marzy sternik Bytomia.
autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również