„Po okresie w Piaście chcę wrócić do Niemiec i być gotowy na grę w Bundeslidze”

16.08.2019

W lipcu br. napastnik Dominik Steczyk, który latem uczestniczył w Mistrzostwach Świata do lat 20, trafił na zasadzie wypożyczenia z niemieckiej Norymbergi do Piasta Gliwice. Dla pochodzącego z Katowic napastnika to pierwszy sezon w profesjonalnej piłce, a sam zawodnik otrzymuje coraz częstsze szanse do gry na poziomie Ekstraklasy. W rozmowie z naszym portalem młody zawodnik przyznaje m.in., dlaczego zdecydował się na przejście do drużyny mistrza Polski oraz jakie cele przyświecają mu podczas pobytu przy Okrzei.

Norbert Barczyk/PressFocus

Piotr Porębski (SportSlaski.pl): Wróciłeś na Śląsk po czterech spędzonych sezonach w Niemczech. Można zatem powiedzieć, że wróciłeś do swojego domu.

Dominik Steczyk (Piast Gliwice): Dokładnie tak, wróciłem na rok w okolice domu. Pojawił się temat, że mój kontrakt w Norymberdze zostanie przedłużony i ostatecznie tak się stało. Związałem się z klubem nową umową, obowiązującą do 2022 roku. Wiedziałem jednak, że na pierwszy sezon klub będzie chciał mnie wypożyczyć i wówczas pojawił się temat Piasta. Nad ofertą tą nie zastanawiałem się długo i gdy o niej dowiedziałem się po raz pierwszy, od razu powiedziałem sobie, że „jak najbardziej, jestem za”. Szybko dogadaliśmy wszystkie szczegóły i trafiłem tutaj. Cieszę się z tego ruchu i patrzę na niego pozytywnie. 

Właśnie bliskość do domu była jednym z głównych aspektów, dlaczego zdecydowałeś się na transfer tutaj? 

Poniekąd też na to patrzyłem w kontekście mojego wypożyczenia. Latem interesowały się mną również inne kluby, nawet nieco bardziej oddalone od Śląska, ale jednak człowiek czuje się najlepiej w domu. 

Po spędzonym w Niemczech czasie pamiętasz coś jeszcze z sluńskiej godki?

Jak najbardziej. W rodzinie mam Ślązaków, więc gdy ich odwiedzam, słyszę jak ze sobą rozmawiają na co dzień i na nowo wszystko sobie wpajam. 

Pomijając twoją grę w Niemczech, mógłbyś pokrótce opowiedzieć jak wyglądała twoja kariera? Z tego co zdążyłem przeczytać, rozpoczęła się ona od ucieczki z pierwszego treningu.

Grałem często w piłkę na podwórku i kiedyś pojawił się pomysł na to, abym poszedł trenować do jakiejś szkółki, klubu. Być może na pierwszym treningu w Stadionie Śląskim Chorzów przeraziła mnie trochę grupa zawodników, trenerów, cała otoczka. Wszystko było dla mnie zupełnie nową sytuacją i przez to przerwałem pierwszy trening i pojechałem do domu. Po jakimś czasie wróciłem jednak do treningów i tak mi już zostało. Później trafiłem do Żaczka Katowice, który przekształcił się w GKS. Następnie spędziłem okres paru miesięcy w Borussii Dortmund, a następnie udało mi się podpisać pierwszy kontrakt z Vfl Bochum i tam z kolei spędziłem trzy lata. A ostatnim moim klubem była Norymberga, z którą, jak już wcześniej wspominałem, związałem się umową do 2022 roku. 

Teraz występujesz jednak w Piaście i otrzymujesz od trenera Fornalika coraz dłuższe szanse na grę. Do tej pory wszedłeś już z ławki w pięciu spotkaniach. Zatem kiedy doczekamy się Twojego występu w pierwszym składzie? 

O tym oczywiście zadecyduje trener. Ja na razie cieszę się, że w tak krótkim czasie załapałem już tyle minut. Pozostaje mi pracować tak samo ciężko, aby w którymś meczu otrzymać już szanse gry w pierwszym składzie.

Na razie czekasz na debiut w wyjściowej jedenastce, a o miejsce w składzie rywalizujesz przede wszystkim z Piotrem Parzyszkiem oraz z obecnie kontuzjowanym Danim Aquino. Rywalizacja to jedno, a nauka to drugie. Jak oceniasz możliwość treningu z tymi bardziej doświadczonymi napastnikami od siebie? Starasz się od czerpać jakieś cechy, które mógłbyś wykorzystać w swojej grze?

Z Danim nie miałem jeszcze okazji długo potrenować, bo niestety złapał on kontuzję i przez parę tygodni będzie on niedostępny. Aquino jest nieco innym napastnikiem ode mnie i można go uznać za taką typową „10”, natomiast Piotrka uznaje już bardziej za „dziewiątkę”. Dla mnie możliwość współpracy z nimi to super doświadczenie. Super, że mogę obserwować Piotrka na treningach i w meczach, bo jest naprawdę dobrym napastnikiem. Świetnie się z nim rozumiem, w razie czego podpowiada mi na boisku, jak np. odpowiednio się ustawiać. Wyciągam z tego same plusy i cieszę się, że z takim zawodnikiem mogę rywalizować o skład oraz się od niego uczyć.

Wspomniałeś o tym, że Dani Aquino oraz Piotr Parzyszek nieco od siebie różnią. Ty zatem za jakiego napastnika się określasz - jako wykończeniowca akcji, czy też starasz się je kreować?

Myślę, że plasuje się gdzieś pomiędzy nimi. Lubię czasami zejść po piłkę, pograć nią. Nie ma co jednak porównywać się do innych, bo każdy ma co innego do zaoferowania i wyróżnia się odmiennymi aspektami. Ale nawzajem możemy wymieniać się swoimi doświadczeniami i sobie pomagamy. I to jest super.

Biorąc pod uwagę rozegrane już przez ciebie spotkania, to miałeś już trochę okazji na otwarcie swojego bramkowego dorobku. Sam rozpamiętujesz, analizujesz niewykorzystane sytuacje, czy raczej starasz się do nich nie wracać?

Na Śląsku Wrocław mogłem zdobyć już dwie bramki - wówczas debiutowałem na szczeblu Ekstraklasy i ten pierwszy mecz mógł skończyć się dla mnie w piękny sposób. Później zobaczyłem sobie te sytuacje pod kątem, czy mogłem się lepiej zachować i coś zrobić inaczej. Ale raz je obejrzałem, analizowałem i nie chce już do nich wracać. Skupiam się już na następnych sytuacjach i na tym, aby je wykorzystać.

W trakcie krótkiego pobytu rywalizowałeś już z klubem w Superpucharze Polski oraz eliminacjach do europejskich pucharów. Trzeba jednak przyznać, że wyniki tych zmagań były dla was dość rozczarowujące.

Pierwszy wygrany mecz z Rygą, który był moim pierwszym spotkaniem w Piaście, mógł się zakończyć dla nas lepiej. Szkoda tych straconych bramek i wszystko nie poszło w ten sposób, jaki sobie zamierzyliśmy. Niestety, musieliśmy się pożegnać z europejskimi pucharami, ale teraz skupiamy się na rozgrywkach ligowych i będziemy walczyć o jak najwyższe cele. Teraz mamy dopiero początek sezonu i właściwie wszystko może się jeszcze wydarzyć. Nie ma co jeszcze skupiać się na tabeli, pozostaje nam jedynie wyciągać wnioski z naszych błędów. A tabela zapewne będzie jeszcze wyglądała zupełnie inaczej. 

Przed trafieniem do Piasta postawiłeś przed sobą jakieś indywidualne cele? Poza regularną grą?

Na początku plan był taki, aby po Mistrzostwach Świata U-20 zostać w Niemczech i podpisać kontrakt z Norymbergą. To się udało, a następnie trafiłem na wypożyczenie tutaj. Swoje cele oczywiście mam, aczkolwiek nie są nimi może np. zdobycie określonej liczby goli. Nie ukrywam, że spędzony okres w Piaście będzie dla mnie pierwszym pełnym sezonem w profesjonalnej piłce, także chce złapać jak najwięcej minut, pokazać się z jak najlepszej strony oraz zobaczyć, jak wszystko działa na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Po raz pierwszy znajduje się bowiem w kadrze pierwszego zespołu, grającego na najwyższym szczeblu w Polsce. Po tym okresie chciałbym wrócić do Niemiec i być już gotowym na grę w Bundeslidze. 

A za jeden z celów uznajesz również zwrócenie na siebie uwagi selekcjonera reprezentacji do lat 21?

To wszystko idzie już za sobą. Występy w reprezentacji są dla każdego zawodnika największym wyróżnieniem, a ja miałem to szczęście, że byłem podstawowym piłkarzem kadry do lat 20. Teraz chcę, aby podobnie było już w kadrze u-21. Będę walczył, pracował i dawał z siebie wszystko, aby udało mi się to osiągnąć. 

Analizując twoją dotychczasową karierę, w czasach juniorskich reprezentowałeś barwy Ruchu Chorzów i katowickiej GieKSy. Starałeś bądź starasz się śledzić losy tych drużyn? Nie da się ukryć, latem w obu klubach działo się naprawdę sporo.

Losy GKS-u staram się śledzić na co dzień, bo jestem wychowankiem tego klubu, a sam też urodziłem się w Katowicach. To mój rodzinny zespół i wiem właściwie wszystko, co tam się dzieje, kto gra w drużynie, kiedy gra swoje mecze i jakie notuje wyniki. Ruch śledzę może troszkę mniej, niemniej szkoda, że w takim klubie doszło do tak niefajnego okresu.

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również