Pierwsze trafienie marnym pocieszeniem. Piast pozostaje na ekstraklasowym dnie

28.09.2020

Tylko przez kilkadziesiąt sekund piłkarze Piasta Gliwice znajdowali się na prowadzeniu w wyjazdowym pojedynku ze Stalą Mielec. Ostatecznie spotkanie, stojące na wysokim poziomie i obfitujące w wiele zwrotów akcji, zakończyło się wygraną gospodarzy 3:2, którzy tym samym wygrali pierwsze spotkanie w nowym sezonie. 

Krzysztof Porębski/PressFocus

Po wypunktowaniu przez zespół FC Kopenhagi i pożegnaniu się z rozgrywkami Ligi Europy, piłkarze Piasta Gliwice wrócili na ligowe boiska z postanowieniem zanotowania upragnionego przełamania i opuszczenia ostatniej pozycji w tabeli. Dodatkowo podopieczni trenera Tomasza Fornalika, wciąż prowadzącego zespół w zastępstwie za przebywającego na kwarantannie swojego brata, zamierzali w poniedziałkowy wieczór w końcu zdobyć pierwszego gola. W końcu po ostatnim wygranym meczu przez Wartę Poznań, gliwiczanie pozostali jedynym zespołem w stawce, który nie otworzył jeszcze swojego bramkowego dorobku w tym sezonie. 

W poszukiwaniu pierwszej bramki oraz zwycięstwa w nowym sezonie, medaliści poprzedniego sezonu Ekstraklasy udali się do Mielca na mecz ze Stalą, która do poniedziałku również nie sięgnęła po komplet punktów, a w tabeli znajdowała się tylko dwie pozycje nad „niebiesko-czerwonymi”. Do pierwszego w historii meczu obu drużyn na poziomie Ekstraklasy, Piast musiał jednak przystąpić nie tylko bez swojego pierwszego trenera, ale także bez swojego czołowego snajpera. Już w miniony weekend Piotr Parzyszek udał się na testy medyczne do Włoch i wydaje się, że podpisanie przez niego kontraktu z Frosinone Calcio jest już tylko kwestią godzin.

Mimo to sztab szkoleniowy klubu z Okrzei nie zrezygnował z ustawienia z dwoma napastnikami, a na murawę stadionu w Mielcu wybiegł duet Michał Żyro - Dominik Steczyk. Ofensywni piłkarze Piasta długo nie byli jednak w stanie zmusić bramkarza Stali do podjęcia jakiejkolwiek interwencji, oddając pierwszy celny strzał dopiero po upływie dwóch kwadransów gry. Skuteczność ataków przyjezdnych wciąż pozostawiała mnóstwo do życzenia, natomiast pierwsza i właściwie jedyna groźna okazja po stronie gospodarzy zakończyło się… otwarciem wyniku.

Początkowo sędzia Jarosław Przybył nie zauważył faulu Mikkela Kirkeskova na Macieju Urbańczyku na skraju szesnastki, ale po upływie kilkudziesięciu sekund postanowił skorzystać z systemu VAR i ostatecznie zmienił swoją decyzję. Podyktowany rzut karny bardzo pewnie wykorzystał Maciej Domański, gospodarze już po raz czwarty w tym sezonie zdołali wyjść na prowadzenie w spotkaniu Ekstraklasy.

W kolejnych minutach na placu gry zarysowała się optyczna przewaga Piasta, z której poza kilkoma zrywami Michała Żyry oraz jego niecelnymi główkami, nie wyniknęło właściwie nic. Dość powiedzieć, że w pierwszej połowie przyjezdni oddali aż jedenaście strzałów w kierunku bramki, ale ostatecznie tylko dwa z nich można było zakwalifikować jako celne próby. Tym samym to mielczanie schodzili na przerwę w znacznie lepszych nastrojach, bo dzięki swojemu wyrachowaniu i spokojnej obronie korzystnego wyniku znacząco przybliżyli się do pierwszego zwycięstwa od powrotu do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Pierwsze dziesięć minut drugiej połowy przyniosło jednak kibicom prawdziwy rollercoaster, w trakcie którego wynik poniedziałkowego spotkania zmienił się aż trzykrotnie. Najpierw piłkarze Piasta w końcu zdołali otworzyć swój bramkowy dorobek, a na listę strzelców wpisał się zawodnik, którego można było jeszcze wyróżnić za aktywną grę w pierwszej części. Mowa o Michale Żyrze, który w 49. minucie wykorzystał dokładne dośrodkowanie Jakuba Holubka z rzutu rożnego i popisał się celną główką. Upragnione trafienie wyraźnie pobudziło zawodników gości do pójścia za ciosem i udowodnienia, że zła seria jest już całkowicie za nimi. 

Gliwiczanie cały czas starali się wprawić swoich kibiców w jeszcze lepszy nastrój, a efektem przejętej przez nich dominacji była sytuacja z 54. minuty. Wówczas gościom udało się odebrać futbolówkę na połowie Stali i przeprowadzić szybką kontrę, a całą akcję strzałem z linii pola karnego zwieńczył Dominik Steczyk. Tym samym młodzieżowy napastnik w końcu zdobył bramkę na poziomie PKO Ekstraklasy, na którą czekał prawie rok od momentu transferu na Okrzei. 

Steczyk nie miał jednak okazji długo nacieszyć się debiutancką bramką w najwyższej klasie rozgrywkowej, bo zaledwie kilkanaście sekund po golu na 1:2, gospodarze doprowadzili do wyrównania. Błyskawicznie przeprowadzona akcja bramkowa rozpoczęła się od świetnego zachowania Macieja Domańskiego, który posłał dokładną piłkę za plecy defensorów rywala. Z tej okazji nie omieszkał skorzystać Mateusz Mak - skrzydłowy uciekł spod opieki środkowym obrońcom i będąc już w sytuacji sam na sam z Frantiskiem Plachem, posłał futbolówkę pomiędzy nogami interweniującego bramkarza.

Dalsze fragmenty poniedziałkowego spotkania także stały na bardzo wysokim poziomie, a oba zespoły wcale nie zamierzały ustawać w poszukiwaniu zwycięskiego gola. Świetną szansę na ustrzelenie dubletu miał rozpędzający się Steczyk, ale napastnik nie wykończył prostopadłego podania Patryka Sokołowskiego i trafił tylko w słupek. Z dobrej strony mógł także pokazać się rezerwowy Arkadiusz Pyrka, gdyż jego pierwszy kontakt z piłką zakończył się celnym uderzeniem z ostrego kąta. Próbie młodzieżowca zabrakło jednak odpowiedniej precyzji i siły, dzięki czemu Strączek nie miał problemu z wyłapaniem tej próby.

Ostatnie, decydujące słowo w poniedziałkowym meczu należało jednak do podopiecznych Dariusza Skrzypczaka. Jeżeli akcje Stali przy bramce na 2:2 można było uznać za efektowną, to trzecia bramka była już prawdziwym popisem technicznych umiejętności gospodarzy. Po rewelacyjnej wymianie piłki na jeden kontakt, Krystian Getinger wystawił futbolówkę Mateuszowi Makowi jak na tacy, a ten dopełnił formalności strzałem z najbliższej odległości. Od tego momentu gospodarze spokojnie kontrolowali przebieg rywalizacji, umiejętnie wybijali przeciwnika z rytmu i ostatecznie dowieźli jednobramkową wygraną do ostatniego gwizdka. 

Tym samym Stal odniosła pierwszą wygraną w Ekstraklasie od 24 lat i znacząco odskoczyła strefie spadkowej. W niej wciąż pozostaje gliwicki Piast, który co prawda zdobył swoje pierwsze bramki w tym sezonie, ale na komplet punktów będzie musiał poczekać przynajmniej do kolejnej kolejki. 

Stal Mielec - Piast Gliwice 3:2 (1:0)

1:0 - Maciej Domański 21’ (k.)

1:1 - Michał Żyro 49’

1:2 - Dominik Steczyk 54’

2:2 - Mateusz Mak 55’

3:2 - Mateusz Mak 80’

Składy:

Stal: Strączek - Getinger, Żyro (41’ Błyszko), Kościelny, Flis (73’ Sus) - Urbańczyk, Matras - Domański (81’ Dadok), Tomasiewicz (81’ Pawłowski), Mak - Prokić (73’ Tomczyk). Trener: Dariusz Skrzypczak

Piast: Plach - Kirkeskov, Czerwiński, Huk - Holubek (84’ Alves), Jodłowiec (35’ Sokołowski), Vida, Lipski, Konczkowski (84’ Rymaniak) - Żyro, Steczyk (77’ Pyrka). Trener: Tomasz Fornalik (w zastępstwie za Waldemara Fornalika)

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)

Żółte kartki: Konczkowski, Sokołowski, Czerwiński (Piast)

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również