Piast wygrywa po dramatycznej końcówce. „Najważniejsze są trzy punkty”

14.08.2021

To miała być łatwa przeprawa dla zawodników Piasta Gliwice, po której mieli oni dopisać komplet punktów na swoje konto. I do pewnego momentu tak właśnie było, jednak w drugiej połowie meczu przeciwko Wiśle Płock coś jakby się zacięło.

Tomasz Kudala/PressFocus

Dwie szybko strzelone bramki, a do tego uderzający gorąc, nieco za bardzo rozluźniły defensorów Piasta. Nawet ostoja ostatniej linii drużyny Waldemara Fornalika Jakub Czerwiński skierował jedno z podań wprost pod nogi rywala, co poskutkowało groźną sytuacją dla Wisły Płock. Z biegiem czasu zespół dokonał korekty, cofając się głębiej na własną połowę. Niedokładne zagrania ze strony płocczan, przejmowane przez gospodarzy, dawały tylko pozorną kontrolę nad spotkaniem. Próby kontrataków kończyły się fiaskiem, ze względu na brak zawodników dostępnych do gry na połowie gości. Czerwiński zgubił następnie krycie przy bramce kontaktowej, zostawiając Antona Kryvotsiuka na czystej pozycji. – Można by powiedzieć, że najważniejsze są trzy punkty. Zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę, mogliśmy w niej zamknąć ten mecz. Straciliśmy w prosty sposób bramkę na 2:1. Po przerwie mecz był w miarę wyrównany, ale straciliśmy po stałych fragmentach dwie bramki, gdzie drużyna Wisły Płock grała w osłabieniu – mówił po meczu Waldemar Fornalik, szkoleniowiec Piasta Gliwice.

W pierwszym składzie drużyny z Gliwic zadomowił się już na dobre Arkadiusz Pyrka. 18-letni zawodnik po raz kolejny zwracał na siebie uwagę, choć duża w tym zasługa jego kolegów z drużyny. Operujący bliżej środka Toril, Alves czy Vida absorbowali rywali, co pozwalało Pyrce oraz Konczkowskiemu szaleć bliżej prawej linii boiska. – To zawodnik młody, o dobrych umiejętnościach, mocno pracuje na treningach i ma przed sobą wielką przyszłość – w taki sposób wypowiadał się o graczu Alberto Toril, napastnik Piasta. Sam młodzieżowiec na boisku emanował pewnością siebie oraz piłkarską dojrzałością – często potrafił zastawić się w taki sposób, aby sprowokować faul. Już po kilkunastu minutach miał na koncie swoją pierwszą asystę w tym sezonie. Umiejętnym zwodem ograł rywala i dośrodkował piłkę na głowę Kristophera Vidy. Z kolejnej doskonałej asysty 18-latka okradł Tiago Alves. Po fantastycznej wymianie piłek z Martinem Konczkowskim Polak dograł piłkę do partnera, a ten chybił w sytuacji jeden na jednego z golkiperem Wisły.

Przez jakiś czas można było narzekać na fakt, że mało eksploatowana jest lewa flanka gliwickiego Piasta. W końcu gospodarze kilkukrotnie spróbowali przedrzeć się pod bramkę płocczan lewą stroną boiska. Tam znalazł się Michał Chrapek, który w jednej z sytuacji posłał idealną piłkę na nos Alberto Torila. Hiszpan w swoim czwartym występie – a pierwszym w podstawowej jedenastce – umieścił piłkę w siatce i tuż przed przerwą wbił kolejny gwóźdź do trumny drużyny przyjezdnej. Fanom było jednak zdecydowanie za mało.

Więcej działo się jednak bliżej bramki Piasta. Jak się okazało, na podmęczonych, cofniętych głębiej, a także nieco rozkojarzonych obrońców Piasta wystarczyło wysłać Damiana Warchoła, a przy tym zrobić małe zamieszanie w polu karnym. Piłka ewidentnie go szukała. Po wejściu na boisku dwukrotnie ugodził gliwiczan – najpierw po rzucie rożnym i pięknym uderzeniu z woleja, a później po rzucie wolnym oraz typowej „wkładce” z kilku metrów, gdzie wydawało się, że znalazł się na pozycji spalonej. Linię złamał jednak Martin Konczkowski. 

Jakub Czerwiński nie rozegrał najlepszego spotkania w swojej karierze. Choć to pod jego presją piłkę do własnej siatki wpakował Jakub Rzeźniczak, popełnił kilka błędów czy to w defensywie, czy rozegraniu piłki. To jednak kapitan drużyny dał jej tego popołudnia zwycięstwo. Strzały głową z bliskiej odległości okazały się najlepszym sposobem na pokonanie Wisły i przygarnięcie trzech punktów. – Potrafiliśmy jeszcze ruszyć i ten zryw dał nam w końcówce trzy bardzo ważne punkty. Mecz wydawał się być pod kontrolą, nie powinno nam się nic złego wydarzyć, więc musimy wyciągnąć z tego spotkania wnioski, aby w przyszłości nie doprowadzić do takiej nerwówki – skwitował szkoleniowiec zespołu gospodarzy.

Przymusową przerwę od futbolu powinien sobie zrobić Dominik Furman. Pomocnik Wisły bardzo ostro potraktował Arkadiusza Pyrkę, atakując rywala wślizgiem na wyprostowanej nodze, za co został ukarany czerwoną kartką. Szczęśliwie dla młodzieżowca tym razem skończyło się bez urazu, choć powtórki pokazały, że równie dobrze Furman mógł wykluczyć piłkarza Piasta z gry na dobrych kilkanaście tygodni.

Choć obiektywnie Piast zagrał naprawdę przyzwoity mecz, niewiele brakowało, aby gliwiczanie zgubili kolejne punkty. Gdy pech uderza w każdym meczu, winy trzeba zacząć szukać w tym, co zespół prezentuje na boisku. W spotkaniu z Rakowem zabrakło egzekucji rzutu karnego, przeciwko Pogoni fatalnie pomylił się Michał Żyro. Teraz podobnie w piłkę nie trafiał Patryk Lipski, a gliwiczanie gubili krycie w prostych sytuacjach po stałych fragmentach gry. Sporo do poprawy ma drużyna Waldemara Fornalika, choć widać, że drużyna robi małe kroki w dobrą stronę.

Na meczu oraz konferencji pojawił się także Gerard Badia. Były już zawodnik Piasta w charakterystyczny dla siebie sposób zagadywał Alberto Torila. Napastnik, który tego popołudnia zdobył swoją pierwszą bramkę dla nowego klubu wpadł w tarapaty – będzie musiał postawić Hiszpanowi oraz całej ekipie, która wraz z nim przyjechała do Polski, kolację. Jest jednak co świętować, bo w Gliwicach zobaczyliśmy wspaniały mecz, a bez gola Alberto nie byłoby mowy o wygranej.

autor: Antoni Majewski

Przeczytaj również