Piast ruszył z kopyta i wciąż jest na fali. "Zrzuciliśmy z siebie presje"

10.11.2018

Powoli kończąca się runda jesienna jest dla piłkarzy Piasta bardzo udana. Zespół notuje jedynie pojedyncze wpadki, cały czas utrzymuje się w ligowej czołówce, a na dodatek zbudował on przy Okrzei prawdziwą twierdzę. Według obrońcy zespołu z Gliwic, Jakuba Czerwińskiego, kluczowe było wyczyszczenie głów po ostatnich, fatalnych rozgrywkach, a obecnie jego drużyna znajduje się w znakomitym położeniu przed dalszą częścią rozgrywek. 

Łukasz Laskowski/PressFocus

Choć piłkarzom Piasta Gliwice pozostało jeszcze jedno spotkanie do zakończenia pierwszej części sezonu, to można już pokusić się o pierwsze podsumowanie rundy w ich wykonaniu. Postawa Piasta jest do tej pory jedną z największych niespodzianek tego sezonu, bo mało kto się spodziewał, że klub, który w ostatnich rozgrywkach bił się do końca o utrzymanie, teraz po 14. kolejkach będzie zajmował wysokie, czwarte miejsce w tabeli. - Ciężko przed sezonem zakładać sobie jakiekolwiek cele, zważywszy na to, to co się działo w minionych rozgrywkach. Wyczyściliśmy jednak głowy, m.in. dzięki efektownej wygranej z Termaliką i tym utrzymaniem, o które desperacko walczyliśmy, zrzuciliśmy z siebie nadmiar presji. Ten spokój umożliwił nam dobre przygotowanie się do sezonu, ale mieliśmy głównie na uwadze, że każdy zaczyna rozgrywki od poziomu zero. Zamierzaliśmy więc od początku ruszyć w nowych rozgrywkach „z kopyta” i jak widać, to się nam udało – przyznaje w rozmowie z nami obrońca Piasta, Jakub Czerwiński.

Na razie obecne rozgrywki układają się dla Piasta naprawdę dobrze, bo z jednej strony ich strata do lidera jest niewielka, a z drugiej zaś zespół z Gliwic ma 8-punktową przewagę nad pierwszą drużyną z dolnej ósemki. Sytuacja podopiecznych Waldemara Fornalika mogła być jednak jeszcze lepsza, gdyby w meczach z Jagiellonią i Wisłą Płock nie stracili oni bramek w ostatnich sekundach. Szczególnie pechowe dla naszego rozmówcy było drugie z wymienionych spotkań, gdyż jego gol samobójczy w 92. minucie uniemożliwił wywiezienie kompletu punktów z Mazowsza. - Skupiamy się przede wszystkim na każdym kolejnym meczu i nie patrzymy w tabelę. Uważam również, że w tym momencie mogliśmy już mieć więcej punktów zgromadzonych na swoim koncie, ale piłka bywa brutalna i my już zdążyliśmy się o tym przekonać. Mimo tego znajdujemy się w dobrym punkcie wyjściowym i jesteśmy z obecnej pozycji bardzo zadowoleni. Podnieśliśmy się po tych niepowodzeniach, czyli meczach, w których traciliśmy punkty zbyt łatwo. Staramy się jednak o nich zapomnieć, a to że cały czas się rozwijamy i eliminujemy swoje błędy, pokazał ostatni mecz z krakowską Wisłą – dodaje defensor.

Czy właśnie pojedynek z zespołem „Białej Gwiazdy” był według Czerwińskiego najlepszym spotkaniem Piasta w tym sezonie? - Nie wiem, czy do tej pory był to nasz najlepszy mecz. Niemniej wszyscy zagraliśmy na bardzo wysokim poziomie i w dobrym stylu zakończyliśmy bardzo intensywny tydzień. Trzeba pamiętać, że w ciągu 6 dni rozegraliśmy trzy spotkania, ale przez to potwierdziliśmy, że czujemy się dobrze pod względem fizycznym i jesteśmy gotowi na takie częste granie. Zwycięstwo to było jednak równie ważne pod kątem mentalnym, psychologicznym – przyznaje piłkarz.

Wygrana z rywalem z Krakowa miała również w pewnym sensie charakter symboliczny. W miniony piątek Piast odniósł bowiem 100 zwycięstwo w historii swoich występów w Ekstraklasie. - W ogóle nie myśleliśmy o tym przed wejściem na boisko, ale fakty są jednak takie, że rzeczywiście było to setne zwycięstwo tej drużyny w najwyższej klasie rozgrywkowej. Bardzo się cieszyliśmy, że wywalczyliśmy je w takich okolicznościach, w dodatku z bardzo mocnym przeciwnikiem i to na naszym stadionie przy Okrzei – mówi 27-latek.

W celu podtrzymania swojej dobrej passy, gliwiczanie zmierzą się w niedzielę na wyjeździe z Koroną Kielce. Jest to rywal wyjątkowo nieprzewidywalny, którego postawę można uznać za pewien ewenement. Zespół ten już wielokrotnie był skazywany na walkę o utrzymanie, a tymczasem już w kolejnym sezonie zameldował się w czołówce i w razie ewentualnej wygranej, zrówna się punktami z gliwickim Piastem. - Przede wszystkim drużyna Korony świetnie organizuje się po stracie piłki i dobrze podchodzi do pressingu. Widać, że to jest zgrany zespół, który wie co ma robić w danym momencie, gdzie ma biec, itp. Oczywiście, jak każdy, ma on swoje słabe strony, ale my będziemy chcieli się skupić głównie na sobie. Jesteśmy podbudowani po ostatniej wygranej i zrobimy wszystko, by podtrzymać swoją zwyżkową formę. Rzeczywiście tak się dzieje, że wiele osób, znających się na piłce, skazuje przed sezonem Koronę na spadek. Oni jednak za każdym razem pokazują, że w tej drużynie tkwi potencjał. Chwała tym chłopakom za to, że zakłamują te prognozy i według mnie robią naprawdę dobrą robotę – przyznaje Czerwiński.

Choć postawa Piasta także nadaje się do historii „ku pokrzepieniu serc”, na tym coraz ładniejszym obrazie można znaleźć pewną rysę. Jest nią niedawne odpadnięcie z Pucharu Polski, mimo że gliwiczanom brakowało naprawdę niewiele, by wyeliminować obrońcę tytułu i aktualnego mistrza kraju. Tamten mecz z Legią Warszawa z pewnością miał wyjątkowy charakter dla Czerwińskiego, gdyż przed transferem do Piasta reprezentował właśnie barwy „Wojskowych”. Czy defensor miał zatem coś do udowodnienia swojemu byłemu pracodawcy? - Nie miałem takiego zamiaru – nic nikomu nie chciałem udowadniać. Bolało nas to, że odpadliśmy z Pucharu Polski, bo teraz ta droga jest naprawdę krótka, by znaleźć się w finale i zagrać na Stadionie Narodowym. Graliśmy z Legią jak równy z równym, a np. w drugiej połowie to my narzuciliśmy tempo gry i w miarę kontrolowaliśmy przebieg gry. Doszło jednak do dogrywki i serii karnych, która jednak nie przyniosła nam szczęścia. Głównie boli to, że odpadliśmy, choć przez 120 minut ciężko biegaliśmy i walczyliśmy do upadłego. Wyeliminowanie Legii świadczyło by o tym, że mierzymy wysoko i będziemy mogli być stawiani w gronie faworytów do wygranej, ale mówi się trudno. Teraz pozostaje nam jedynie skupić się na rozgrywkach ligowych – powiedział zawodnik w rozmowie z naszym portalem.

W meczu z Legią doszło do kilku spornych sytuacji, bo sędzia Tomasz Musiał kilkukrotnie musiał skorzystać z powtórek wideo, m.in. przy rzucie wolnym Carlitosa czy rzekomym faulu Frantiska Placha w polu karnym. Drobne zamieszanie wynikło również przy wyrównującej bramce dla Piasta (która przyczyniła się do tego, że przy Okrzei trzeba było rozegrać serię karnych), bo wiele osób nie wiedziało, kto ją faktycznie strzelił. Choć niektóre portale przypisały owego gola właśnie Czerwińskiemu, obrońca ten ma jednak inne zdanie na ten temat. - Ja zdecydowanie przypisałbym tego gola Patrykowi Sokołowskiemu. W końcu to on strzelał na bramkę, a piłka dość niespodziewanie odbiła się od mojej stopy i wpadła do siatki. Zrobiło się z tego małe zamieszanie, ale wydaje mi się, że to jego należałoby uznawać za strzelca tej wyrównującej bramki. Niech ma swoje 5 minut – kończy defensor śląskiej drużyny.

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również