Odra trzyma formę i kończy okienko z przytupem. "Drużyna niewątpliwie ma swoją moc"

02.04.2021

Piłkarze wodzisławskiej Odry nie zwalniają tempa i pomimo zaskakującej zmiany na stanowisku pierwszego trenera, czwartoligowiec w 2021 roku może na razie pochwalić się stuprocentową skutecznością. W kolejnych dniach zespół Arkadiusza Tracza stanie przed szansą powiększenia już i tak sporej przewagi nad grupą pościgową, a co jest równie istotne, drużynę w pojedynkach na szczycie wspomoże wracający po dwumiesięcznej przerwie rosyjski napastnik.

odra.wodzislaw.pl

Klub z Bogumińskiej postanowił jednak wczoraj całkowicie rozbić bank, gdyż na swoich profilach w mediach społecznościowych ogłosił pozyskanie Argentyńczyka… Sergio Aguero

Okienko zakończone wielkim powrotem 

32-latek słusznie jest uznawany za legendę Manchesteru City, a w trakcie swojej bogatej kariery miał on okazję m.in. czterokrotnie sięgnąć po mistrzostwo Anglii, wygrać rozgrywki Ligi Europy oraz zdobyć tytuł króla strzelców Premier League w sezonie 2014/2015. Po niedawnym opublikowaniu informacji, że doświadczony napastnik opuści Wyspy Brytyjskie po 10 latach, działacze czwartoligowego lidera postanowili nie czekać na rozwój wypadków i za sprawą wykorzystania swoich kontaktów, zaklepali usługi wicemistrza świata z reprezentacją „Albiceletes”.

Po tej informacji wodzisławskie środowisko wręcz zawrzało. A jak na ten niesamowicie zapowiadający się transfer zareagował opiekun IV-ligowca? - Bezwzględnie takie nazwisko brzmi dobrze, ale jeszcze nie miałem okazji przyjrzeć mu się na treningu. Nie wiem czy nie jest on trochę zbyt przechwalony i czy w ogóle będę miał okazję skorzystać z niego w najbliższej kolejce. Zresztą, już teraz mamy świetnie dysponowanego i nieprzewidywalnego Adriana Tabalę, który w parze z Marcinem Wodeckim robi świetną robotę z przodu - przyznał z przymrużeniem oka Arkadiusz Tracz w rozmowie z naszym portalem. 

Doniesienia o pozyskaniu najlepszego strzelca w historii „The Citizens” były oczywiście tylko primaaprilisowym żartem, niemniej w przypadku Odry i tak można zaryzykować stwierdzenie, że klub mocno zaskoczył swoich kibiców w ostatnim dniu okienka transferowego. Po blisko dwumiesięcznej przerwie na Bogumińską powrócił bowiem Niko Abuladze, który w lutym br. zdecydował się na rozwiązanie umowy z IV-ligowcem za porozumieniem stron. Rosjanin początkowo był zdecydowany na powrót do Hiszpanii (gdzie spędził niemal całą swoją dotychczasową karierę), jednak ostatecznie drogi 23-latka i Odry Wodzisław ponownie się skrzyżowały.

- Na pewno jego powrót był dla nas miłym zaskoczeniem, tym bardziej, że na lewym skrzydle pojawiła się u nas pewna wyrwa i okres przygotowawczy tylko to potwierdził. Oczywiście, na tej pozycji często się zdarzały niezłe mecze, ale w tym wszystkim brakowało odpowiedniej stabilności. Niko faktycznie bywał naszym najlepszym zawodnikiem w niektórych jesiennych spotkaniach i posiada on umiejętności, przewyższające ten poziom rozgrywkowy. Potrafi zrobić różnicę i jeżeli będzie grał jeszcze bardziej zespołowo, powinien nam bardzo pomóc - tak szkoleniowiec opisuje zawodnika, który jesienią zdobył 10 goli w 20 oficjalnych spotkaniach. 

Drużyna ma swoją moc

Analizując słowa naszego rozmówcy można stwierdzić, że Abuladze stanowi dla trenera Arkadiusza Tracza pewne brakujące ogniwo w już i tak dobrze dysponowanej linii ofensywnej. - Zdecydowanie się z tym zgadzam. Na razie odbył on jednak z nami około półtorej jednostki treningowej i jeszcze nie wiem, w jakiej dokładnie jest on dyspozycji. Otrzymałem co prawda informacje, że Niko cały czas był w regularnym treningu, ale też na ile go znam, powinien to być właściwy człowiek na właściwym miejscu. Poza tym wiosną powinno mu się grać o tyle łatwiej, że w porównaniu do poprzedniej rundy, obecnie mamy do dyspozycji mocniejszy środek pola - mówi Tracz, zaznaczając przy okazji, że Rosjanin będzie brany pod uwagę w kontekście zajęcia miejsca w kadrze meczowej na spotkanie ze Spójnią. 

Jeszcze bez 23-letniego ofensywnego piłkarza na pokładzie, wodzisławianie zaliczyli naprawdę udane wejście w rundę wiosenną. Potwierdzają to bowiem nie tylko dwa osiągnięte zwycięstwa (3:1 z GKS-em II Tychy oraz 5:1 z Drzewiarzem Jasienica), ale i styl w jakim zostały one odniesione. Widać zatem, że pozytywne sportowe wkurzenie, o którym opiekun zespołu wspominał między innymi na łamach katowickiego „Sportu”, dalej w Odrze kiełkuje. - Drużyna niewątpliwie ma swoją moc i zawodnicy są tego świadomi. Nikt z nas nie chce tego zepsuć i poprzez wynik sportowy chcemy pokazać, że zasługujemy na wsparcie. Zespół w stoi w ważnych momentach na wysokości zadania. Zresztą powiedzieliśmy sobie w szatni, że mamy 12 tygodni, które mogą być dla nas świetną przygodą, ale może to również pójść w drugą stronę. Cieszę się zatem, że zespół obrał ten odpowiedni kierunek - przyznaje szkoleniowiec, zdając sobie jednak sprawę, że zima wcale nie była dla Odry okresem pozbawionym zawirowań. 

Czas na rewanż i dwa mecze „na szczycie”

Skupiając się jednak tylko na boiskowych aspektach, już jutro na zespół Odry czeka prawdziwe spotkanie „o 6 punktów”. Patrząc na obecną formę „niebiesko-czerwonych” oraz na niezwykły rozpęd w grze Spójni Landek (dziewięć odniesionych wygranych z rzędu), nie będzie zatem przesadą stwierdzenie, że na Stadionie Aleja dojdzie do absolutnego hitu rundy wiosennej w gr. II czwartej ligi. - Myślę, że tak można to określić. Przed rozpoczęciem rundy stwierdzaliśmy zgodnie w klubie, że to właśnie Landek będzie naszym głównym konkurentem w walce o czołowe miejsca. Mieliśmy bowiem na uwadze powstałe problemy organizacyjne w Unii Książenice i fakt, że niewiele brakowało, by w ogóle nie przystąpiła do rundy wiosennej. Na pewno czekaliśmy na tą rywalizację, bo zamierzamy zrewanżować się Spójni za porażkę 0:3 z jesieni, która była naszym najsłabszym spotkaniem w trakcie tych rozgrywek - mówi Tracz. 

- W tamtym meczu nie mieliśmy zbyt wiele do powiedzenia, więc tym razem musimy zaprezentować się znacznie lepiej. Cały czas pracujemy nad tym, by wypracowywać pewne automatyzmy w naszej grze i widać, że to cały czas idzie do przodu. Muszę zresztą zwrócić uwagę na to, że drużyna poczyniła największy progres w kontekście świadomości oraz dojrzałości piłkarskiej. Pamiętam jeszcze początek sezonu, gdy zespołowi ciężej przychodziło przyswajanie pewnych taktycznych elementów. Zawodnicy chcieli grać na pewnej fantazji bądź improwizacji, która oczywiście jest wskazana, ale trzeba w tym wszystkim zachować odpowiednie proporcje. Dzisiaj piłkarze nabrali pewnego zaufania i choć niektóre elementy taktyczne przynoszą efekt bramkowy zazwyczaj po kilku tygodniach, to pewne aspekty widać już niemal od momentu ich wprowadzenia - dodaje opiekun Odry, nie ukrywając również satysfakcji z tego, że jego podopieczni posiadają sporą łatwość w dochodzeniu do sytuacji bramkowych. 

Zaledwie tydzień po hitowo zapowiadającym się starciu z Landkiem, zawodnicy z Bogumińskiej będą mieli okazje rozegrać kolejny mecz na szczycie. Tak się bowiem terminarz ułożył, że po rywalizacji z trzecią Spójnią, w kolejnej serii gier na Odrę czekać będzie pojedynek z Unią Książenice, która co prawda zmagała się zimą ze sporymi zawirowaniami na tle finansowym czy organizacyjnym, ale wciąż piastuje w gr. II pozycje wicelidera. Czy zatem przedstawiciele Odry mają poczucie, że ewentualne zwycięstwa w tych spotkaniach mocno przybliżą ich do realizacji powszechnie znanego celu? - Chcemy bezwzględnie dalej twardo stąpać po ziemi. W końcu jaką radością będzie dla nas wywalczenie awansu do barażu, jeżeli później nie będziemy odpowiednio przygotowani do jego rozegrania. Cały czas musimy pracować i stawać się lepszym zespołem, bo nawet jeżeli wygramy rozgrywki ligowe, nie oznacza to dla nas końca zmagań. Zdajemy sobie sprawę ze sporej wagi najbliższych spotkań, ale z naszego punktu widzenia, mecze te będą miały jeszcze większy ciężar gatunkowy dla rywali. Walczymy zawsze o zwycięstwo, ale ewentualne potknięcia nie spowodują, że wypadniemy z gry o pierwszą lokatę - przyznał opiekun aktualnego lidera.

Zespół z głodem gry i wysoką skutecznością

Najbliższe dni na Odry zapowiadają się jeszcze o tyle ciekawie, że pomiędzy pojedynkami na piątym poziomie rozgrywkowym, „niebiesko-czerwoni” rozegrają 7 kwietnia finał Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Rybnik. Rywalem wodzisławian będzie ROW 1964 Rybnik, a starcie odbędzie się na domowym obiekcie III-ligowca przy ulicy Gliwickiej. - Wszystkie te najbliższe spotkania mają zatem pewien ciężar emocjonalny, choć jeżeli jest się trenerem czy zawodnikiem, na mecze o takiej stawce tylko się czeka - mówi pochodzący właśnie z Rybnika szkoleniowiec, dla którego trwająca runda wiosenna jest w pewnym sensie wyjątkowa. W końcu pod koniec lutego Arkadiusz Tracz zadebiutował jako pierwszy trener zespołu z Bogumińskiej, zastępując na tym stanowisku Adama Burka. Czy zatem nasz rozmówca, mający w swoim CV pobyt w takich klubach jak LKS Bełk, Rymer Rybnik czy MKS Radziejów, odczuwał przed pierwszym meczem dodatkowe napięcie?

- Przed pierwszym gwizdkiem na pewno był lekki stres, chociaż powiem szczerze, że nieco większy był w okresie tygodnia od momentu dokonania wiadomych zmian. Przejąłem zespół w trudnej sytuacji, powstało w tamtym czasie trochę zamieszania, ale mecz to jest mecz. Posiadam dyplom UEFA A od 2004 roku, jestem szkoleniowcem od blisko 18 lat – w tym spędziłem pewien czas na Wyspach jako trener młodzieży, a pracę przy seniorskiej piłce zaczynałem w wieku 26 lat. Człowiek jednak po to pracuje, by doczekać takiej szansy jak ta. Mieliśmy już zimą sporo sparingów i pomimo dużego ich natężenia było widać, że drużyna ma głód gry, a mecze wyzwalają w nich dodatkowe pokłady energii - zaznacza szkoleniowiec, dodając przy okazji, że pierwszą w 2021 roku oficjalną rywalizację trzeba było uznać za lekką niewiadomą.  

- Patrząc na przebieg meczu, gdyby wygralibyśmy go wyżej i wykorzystali nadarzające się kontry, pewnie wszyscy od razu by odrzekli, że było to łatwe zwycięstwo. Muszę jednak podkreślić, że GKS Tychy grał wówczas naprawdę dobrą piłkę, jednak drużynie tej zabrakło odpowiedniej skuteczności. Wygrana po tak zaciętej rywalizacji naprawdę mogła nas satysfakcjonować - dodaje Tracz.

Zdobyte punkty i stabilna forma znalazły również odzwierciedlenie w czwartoligowej tabeli. Aktualnie wodzisławianie mają bowiem siedem oczek przewagi nad wiceliderem z Książenic oraz dwa więcej nad swoim jutrzejszym rywalem. Dodatkowo Odra może się również pochwalić nie tylko najlepszą skutecznością w przodzie, ale także drugą najszczelniejszą defensywą. Dobra dyspozycja jest, zatem czego można życzyć całej drużynie Odry z okazji trwających już Świąt Wielkanocnych? - Na pewno życzymy sobie zdrowia i normalności, a poza tym chciałbym, by już za niedługo na stadiony mogli wrócić kibice. Bez nich piłka nożna jest jednak nieco innym sportem. Poza tym chciałbym życzyć zespołowi odwagi, by z jeszcze większym optymizmem patrzeć w przyszłość i wierzyć w to, że uda nam się zrealizować zamierzony cel - zakończył szkoleniowiec, trzymając przy okazji kciuki za to, by ewentualne pogłoski o zawieszeniu rozgrywek IV Ligi ponownie nie przybrały na sile. 

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również