Odra na żółto

03.08.2008
Aż osiem żółtych kartek w dwóch meczach uzbierali zawodnicy opolskiej Odry!
Nadmiar "żółtek" dał się Odrze odczuć już w ubiegłym sezonie. Historia znów się powtarza. Opolscy piłkarze w momentach bezradności zaczynają dyskutować z arbitrem bądź faulować w środku pola.
- Zdecydowanie za dużo tych kartek... I znowu jedną z nich zobaczył Marek Tracz - bił się w pierś pomocnik Odry, schodząc z boiska po przegranym meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała. 33-latek został ukarany za ostry wślizg w środkowej strefie. - Na boisku człowiek nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji. Nie myśli, tylko podejmuje szybką decyzję - wyjaśnia Tracz.

Swoją teorię spiskową na temat żółtych kartoników ma Andrzej Prawda. - PZPN chyba nakazał sędziom upomnieć zawodników określoną liczbą kartek. Bo przecież wiadomo, że potem za takie indywidualne kary trzeba płacić. I to nie mało, bo 300 zł od zawodnika - mówi szkoleniowiec Odry. Jak zamierza on jednak walczyć z "głupimi" upomnieniami za zaczepki słowne i złośliwe faule? - Życie uczy, że najlepszym sposobem są kary finansowe - odpowiada Prawda i przytacza przykład Wojciecha Musuły ze Świtu Nowy Dwór Mazowiecki. Piłkarz na finiszu jesieni został po raz dziesiąty ukarany "żółtkiem". Po tym fakcie władze klubu zapowiedziały, że za następne zapłaci tysiąc złotych kary. - Całą wiosnę trzymał nerwy na wodzy i nie został ukarany ani razu! - wspomina obecny trener Odry.

Żółtą koszulkę lidera w zdobywaniu kartek dzierżył dotąd na Oleskiej Tomasz Copik, który w ubiegłym sezonie, łącznie z Pucharem Polski, został napomniany 11-krotnie (plus dwie czerwone)! - Ale proszę bardzo. Akurat on z Podbeskidziem kartki nie dostał. Niech inni biorą przykład - dodaje Andrzej Prawda, który przyznał na konferencji pomeczowej, że gdyby mógł wystawić skład jeszcze raz, to na ławce zasiedliby Mateusz Jaskólski i Pape Samba Ba.
autor: Krzysztof Kubicki

Przeczytaj również