Odmłodzona Odra już bez dwóch strzelb, ale z udanym startem. "Cieszymy się z tego, co jest"

02.09.2021

Po wyczekiwanym awansie i powrocie do III Ligi po siedmiu latach przerwy, Odra Wodzisław na nowym poziomie rozgrywkowym zaliczyła dość miękkie lądowanie. Beniaminek stara się bowiem nie tracić kontaktu z czołówką, zachowuje stuprocentową skuteczność w meczach wyjazdowych, a przy okazji stara się promować licznie zgromadzoną w kadrze młodzież.

Odra Wodzisław

Satysfakcja połączona z… niedosytem

Po pięciu dotychczasowych kolejkach sezonu 2021/2022, podopieczni Damiana Nowaka zajmują ósme miejsce w tabeli, zgromadzili na swoim koncie osiem oczek i jako jedyni byli do tej pory w stanie odebrać punkty aktualnemu liderowi - LKS-owi Goczałkowice Zdrój. Czy więc przed startem sezonu przedstawiciele klubu z Bogumińskiej wzięliby taki dorobek w ciemno? 

- Oczywiście cieszymy się z tego, co jest. Szczególnie może nas satysfakcjonować dotychczasowy dorobek na wyjazdach - tym bardziej, że były to dla nas naprawdę dalekie wyprawy. Odczuwamy jednak przy okazji mały niedosyt w związku z meczami z Piastem Żmigród, ale i z pojedynku z Goczałkowicami. W obu spotkaniach mieliśmy bowiem sytuacje ku temu, by rozstrzygnąć pojedynki na własną korzyść, choć postawę w meczu ze Żmigrodem uargumentowałbym tym, że wielu naszych piłkarzy dopiero debiutowało na poziomie III Ligi. Jakiś stres u nich na pewno musiał się pojawić i zrobił swoje. Z LKS-em długo mieliśmy korzystny wynik w garści, ale zdobyty punkt i tak szanujemy. W końcu dla mnie to właśnie Goczałkowice są faworytem do awansu wyżej - przyznaje opiekun III-ligowca w rozmowie z naszym portalem.

Ciekawostką jest jednak fakt, że aż sześć z ośmiu dotychczas zgromadzonych punktów, wodzisławianie zdobyli na obcych stadionach. Na razie beniaminek jest bezbłędny na wyjazdach i choć trzeba przyznać, że z jednej strony przed dotychczasowymi meczami w delegacji Odra była raczej uznawana za pewnych faworytów, ale z drugiej taka Carina Gubin była w już stanie sprawić sensacje poprzez zwycięstwo z Polonią Bytom. - Akurat dla mnie nie była to wielka sensacja, że Polonia poniosła tam porażkę. Patrzę na to przez pryzmat naszego pojedynku, gdyż Carina to zespół dobrze poukładany i również nam napsuł sporo krwi. Jestem przekonany, że przede wszystkim u siebie niejednej ekipie będą w stanie odebrać punkty. Przy okazji też wspomnę, że oglądałem mecz z Polonią i wcale nie wygrali oni przez jakąś przypadkową bramkę, tylko dodatkowo stworzyli sobie więcej groźnych sytuacji - zapewnia w wywiadzie Damian Nowak. 

Wspomniany wcześniej mecz w Gubinie tylko potwierdził, z jak bardzo wyrównaną stawką mamy do czynienia w obecnym sezonie III Ligi. Po wywalczonym w imponującym stylu awansie Ruchu Chorzów na szczebel centralny, wielu mogło się spodziewać, że tym razem drogą „Niebieskich” pójdzie Polonia Bytom. Start sezonu zweryfikował jednak „Królową Śląska” i wiele wskazuje na to, że kibice w obecnych rozgrywkach mogą być świadkami naprawdę wielu zwrotów akcji. - Chłopakom w szatni wspominam, że III Liga to naprawdę nieprzewidywalny poziom rozgrywkowy. Tu każdy z każdym może wygrać, a nawet jeżeli są na tym poziomie jacyś faworyci, im też zdarza się zgubić punkty. Musimy być zatem cały czas skoncentrowani i nastawieni na to, by dawać z siebie nawet 120 procent i osiągnąć założony cel. W naszym przypadku wszystko idzie w dobrym kierunku, może poza meczem z rezerwami Miedzi Legnica, bo zespół ten znacząco przewyższył nas stricte piłkarskimi aspektami - wspomina nasz rozmówca o meczu, który zakończył się jedyną do tej pory porażką Odry w obecnych rozgrywkach.

Wypromować siebie oraz klub

Analizując z kolei ruchy, do jakich doszło przy Bogumińskiej w trakcie zakończonego już letniego okienka transferowego, nie sposób nie dojść do wniosku, że beniaminek z Wodzisławia przystąpił do gry jako drużyna zrewolucjonizowana oraz odmłodzona. Pierwsze mecze pokazały jednak, że sztab szkoleniowy Odry na nowych nabytkach (z uwzględnieniem takich graczy jak Wojciech Wenglorz, Jan Borek czy świetnie dysponowany na starcie sezonu Mateusz Mielczarek) może budować trwały trzon zespołu. W końcu do tej pory wszystkie sześć bramek, strzelonych przez „niebiesko-czerwonych” w dotychczasowych kolejkach, strzeliły właśnie nowe nabytki.

- Na pewno nasze transfery na razie się sprawdzają i jestem przekonany, że z kolejnymi meczami wszystko będzie wyglądało jeszcze lepiej. Potrzebujemy czasu, by cały zespół mógł się całkowicie zgrać, bo letnie okienko w naszym klubie faktycznie było dość burzliwe. Mamy odmłodzoną drużynę, bo chyba poza Marcinem Wodeckim i Arkadiuszem Lalko, którzy mają tą przysłowiową trójkę z przodu, mamy w składzie niemal samą młodzież. Zależy nam zatem na tym, by te młode chłopaki wypromowały się poprzez Odrę, ale także pomogli nam w realizacji określonych celów. Nie chcieliśmy zatem brać piłkarzy, odcinających kupony od sławy, tylko takich, dla których klub będzie wartościowym przystankiem. Najważniejszy jest oczywiście klub - mówi 33-letni trener. 

Co ciekawe, latem na Bogumińską trafili także Radosław Dzierbicki oraz Kamil Chiliński (król strzelców gr. I czwartej ligi), czyli dwaj zawodnicy z barażowego rywala Odry - rezerw Rakowa Częstochowa. Czy zatem, mówiąc pół żartem pół serio, wspomniana dwójka tak mocno rzuciła się włodarzom zespołu w oczy podczas finałowego dwumeczu, czy też znajomość częstochowskiego rynku przez trenera Nowaka zrobiła swoje? - Temat Kamila pilotowałem właściwie od początku okresu przygotowawczego, choć w pewnym momencie on upadł, bo na horyzoncie pojawiły się propozycje z pierwszej oraz drugiej ligi. Koniec końców Kamil trafił jednak do nas, co tym bardziej cieszy, bo szukaliśmy do klubu młodzieżowca oraz typowej klasycznej „9”. Kolejna sprawa jest taka, że Kamil zwrócił naszą uwagę podczas całej wiosny, a szczególnie jej początek, bo bywały mecze, w których aż czterokrotnie pakował piłkę do siatki. A co do Radka mogę śmiało powiedzieć, że szczególnie rzucił nam się w oczy podczas barażowego dwumeczu, bo narobił nam sporo problemów. Grając na wahadle sprawiał zagrożenie m.in. w grze jeden na jeden, a przy okazji również dobrze bronił - tak wspomniane wcześniej nowe nabytki charakteryzuje Damian Nowak.

Liczy się to, co tu i teraz

W kontekście lata warto jednak jeszcze wspomnieć o tych, którzy zdecydowali się opuścić Wodzisław po awansie do III Ligi. W kontekście największych osłabień jednokrotnego medalisty mistrzostw Polski, bezwzględnie trzeba wspomnieć o dwóch zawodnikach z linii ofensywy - Niko Abuladze oraz Adrianie Tabali. O ile pierwszy z wymienionych piłkarzy rozstał się z zespołem w dość przyjaznych okolicznościach, tak wokół odejścia króla strzelców poprzedniego sezonu urosło wiele spekulacji. 

Pod koniec sierpnia wodzisławski klub poinformował bowiem na swojej stronie internetowej, że 28-latek pozostaje częścią Odry Wodzisław i nie jest on wolnym zawodnikiem. Hiszpan wciąż ma w klubie ważny kontrakt, obowiązujący do 2022 roku, ale nie pojawił się w Polsce po zakończeniu urlopu. Tego samego dnia Tabala pożegnał się jednak z kibicami Odry za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych. Autor aż 35 trafień w poprzednim sezonie wspomniał, że jego kontrakt z III-ligowcem wygasł z uzasadnionej przyczyny z powodu niewykonania zobowiązań i innych naruszeń umowy. Nieważne jednak, jakie są ostateczne powody rozstania piłkarza z polskim klubem, jego odejście trzeba uznać za dość spore osłabienie.

- W przypadku Niko wiedzieliśmy, że nasza umowa już nie zostanie przedłużona. Wielki szacunek dla niego, bo odegrał on ogromną rolę w barażach, strzelając Rakowowi aż trzy gole w dwóch meczach. Ostatecznie nasze drogi się rozeszły, ale oczywiście życzę mu powodzenia w dalszej karierze zawodowej. W przypadku Adriana sytuacja jest bardziej skomplikowana, choć ja podchodzę do tego w ten sposób, że interesuje mnie stan rzeczywisty, a nie to, co było lub mogło być. Nie wnikam w sprawy pomiędzy Adrianem a klubem, a najważniejsze jest dla mnie trenowanie. Niemniej jemu również dziękuję za wszystko, bo jest to solidny zawodnik oraz dobry człowiek. Szkoda, że już go nie ma z nami, ale taka jest piłka i musimy się skupić na aktualnym stanie posiadania - przyznaje nasz rozmówca, kilkukrotnie zaznaczając, że dla klubu liczą się tylko najbliższe wyzwania. 

A już w najbliższą sobotę na wodzisławian czekać będzie jeden z ciekawszych testów po wywalczonym awansie. Podopieczni Damiana Nowaka zmierzą się u siebie z rezerwami ekstraklasowego Górnika Zabrze, które z racji przerwy na reprezentacje, być może zostaną wzmocnione kilkoma graczami z szerokiej kadry pierwszej drużyny.

- Zawsze jest ciężko przygotować na mecze rezerw, bo właściwie nie wiadomo, jak to wszystko może się potoczyć. Są drugie zespoły, które w ogóle nie bazują na zawodnikach z pierwszej drużyny i mają swoje odrębne kadry. Tu za przykład akurat może posłużyć Raków, nieszachujący zawodnikami pomiędzy drużynami. Na pewno Górnik będzie dla nas ciężkim orzechem do zgryzienia, ale jeszcze nie wiemy, czy niektórzy zawodnicy z racji przerwy reprezentacyjnej zaprezentują się na poziomie III Ligi. Wszystko się okaże w sobotę około godziny 16. Ktokolwiek tam jednak nie zejdzie, będzie to z pewnością trudny mecz z dodatkowymi smaczkami. W końcu Marcin Wodecki dużą część swojej kariery spędził właśnie w Zabrzu, czy jest Jasiu Borek, który grał i trenował w młodzieżowych grupach Górnika. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, by w końcu odnieść zwycięstwo u siebie i zadowolić kibiców, przychodzących na nasz stadion. To jest sprawa priorytetowa - zakończył 33-latek. 

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również