Obrońca wszedł do ligi z... Hukiem? "W Gliwicach mam większą szanse na powołania do reprezentacji"

27.08.2019

Piłkarzom gliwickiego Piasta udało się już przezwyciężyć kryzys z początku sezonu i w ostatnich czterech ligowych spotkaniach zdobyli aż 10 punktów. Dodatkowo obrońcy mistrzowskiego tytułu nie stracili przy tym choćby gola, co jest sporą zasługą bloku defensywnego, w którym coraz ważniejszą rolę odgrywa pozyskany latem Tomas Huk. W rozmowie z naszym portalem Słowak przyznaje m.in. dlaczego przystał na ofertę Piasta, czemu Ekstraklasa jest dobrym miejscem do rozwoju dla jego rodaków oraz jak odnajduje w wprowadzonej przez trenera Fornalika nowej formacji.

Łukasz Laskowski/PressFocus

Czeka na spełnienie snu

Pozyskany przez Piasta latem obrońca Tomas Huk z pewnością może uznać ostatnie tygodnie do bardzo udanych. Poza wywalczeniem sobie miejsca w wyjściowym składzie mistrza Polski oraz coraz lepszymi wynikami uzyskiwanymi przez drużynę, środkowy obrońca w minionym tygodniu otrzymał powołanie do szerokiej kadry reprezentacji swojego kraju. Ostatecznie 24-latek nie znalazł się w pierwszym zespole, prowadzonym aktualnie przez byłego szkoleniowca Zagłębia Lubin - Pavla Hapala, jednak samo zwrócenie na siebie uwagi selekcjonera można uznać za pewne wyróżnienie. Co ciekawe, w trakcie swojej kariery Huk miał już okazję do debiutu w seniorskiej kadrze. W styczniu 2017 roku zawodnik wystąpił w dwóch meczach towarzyskich z Ugandą i Szwecją, łącznie spędzając na placu gry 110 minut. 

Na razie Huk będzie musiał poczekać na występ w meczu reprezentacji „o stawkę”, które niewątpliwie wiążą się z innym ciężarem gatunkowym, niż spotkania rozgrywane poza wyznaczonymi przez FIFĘ terminami. - Moje mecze w reprezentacji Słowacji miały do tej pory charakter nieoficjalny. Wówczas na zgrupowanie zostali powołani przede wszystkim gracze z ligi krajowej. Chciałbym jednak doczekać się powołania na spotkania eliminacyjne. To byłoby piękne, tzw. spełnienie małego snu dla mnie. Oczywiście będę w Gliwicach mocno pracować i jeżeli dalej będzie nam dobrze iść jako całej drużynie i będziemy wygrywać, to mam nadzieję że ta szansa przyjdzie - przyznaje Huk w rozmowie z naszym portalem.

Analizując skład powołanej przez Hapala szerokiej reprezentacji można stwierdzić, że w dużej mierze była ona oparta na zawodnikach z polskiej Ekstraklasy. W zespole znalazło się bowiem aż 11 zawodników z naszej ligi, ale już w ścisłej kadrze udało się zachować miejsce jedynie Lukasowi Haraslinowi z Lechii Gdańsk oraz Lubomirowi Satce z poznańskiego Lecha. - Dużo zawodników ze Słowacji gra na poziomie Ekstraklasy. Liga jest naprawdę bardzo dobra, gra tu się fajną piłkę oraz rozgrywki mają już pewną renomę. Dodatkowo bariera językowa nie stanowi dla nas większego problemu. Dla wielu Słowaków Ekstraklasa jest możliwością pójścia do przodu i wybicia się, tak jak to miało miejsce w przypadku Dusana Kuciaka oraz Ondreja Dudy z warszawskiej Legii - dodaje Słowak.

Czy zatem, według naszego rozmówcy, dzięki regularnym występom w Piaście może mieć więcej szans na powołanie do reprezentacji Słowacji niż w swojej byłej już drużynie, Dunajskiej Stredzie? - Tutaj w Polsce rozgrywa się cięższe mecze, a to daje zawodnikom lepszą możliwość do rozwoju i budowania swojej pozycji. W przeciwieństwie do ligi słowackiej, w polskiej Ekstraklasie występuje aż 16 zespołów, a każde spotkanie ma swój poziom. Także myślę, że tutaj w Gliwicach mam większą szanse na otrzymywanie powołań do reprezentacji. 

Chce nawiązać do sukcesów z zeszłego sezonu

Huk trafił na stadion przy Okrzei w czerwcu bieżącego roku, tuż po jednym z największych sukcesów Dunajskiej Stredy w rozgrywkach ligowych. Klubowi z miasta, znajdującego się niedaleko węgierskiej granicy, udało się bowiem sięgnąć po wicemistrzostwo kraju, ulegając jedynie stołecznej ekipie Slovanu. Dlaczego w takiej sytuacji 24-latek zdecydował się na transfer? - Chciałem spróbować czegoś innego i postawić kolejny krok w mojej karierze. Byłem przygotowany na grę zagranicą i na odejście ze Słowacji. Piast odezwał się do mnie jako pierwszy, postawił bardzo konkretną ofertę, a kluby dość szybko doszły do porozumienia - mówi 24-latek, nie ukrywając radości z trafienia na stadion przy Okrzei. 

Obrońca przebywa już w Gliwicach blisko dwa miesiące i jak przyznaje w rozmowie z nami, z dotychczasowego pobytu na Śląsku jest bardzo zadowolony, a proces aklimatyzacji w nowym klubie przebiegł właściwie bezboleśnie. - Na wszystko patrzę tylko z pozytywnej strony. W klubie panuje przyjacielska atmosfera, a kibice cały czas bardzo nas wspierają. Z każdym dniem, miesiącem coraz lepiej idzie mi również nauka polskiego, w szatni przede wszystkim mówimy właśnie w tym języku. Czuję się tu spokojny i zadowolony, ale przede wszystkim przyszedłem do klubu, aby pomóc drużynie i osiągnąć podobne sukcesy, jakie miały miejsce w poprzednim sezonie ligowym - dodaje obrońca.

Po przyjściu Słowaka na stadion przy Okrzei sporo mówiło się o tym, że głównym zadaniem obrońcy będzie zastąpienie odchodzącego do Mallorki na zasadzie wolnego transferu Aleksandara Sedlara. Zawodnik zaliczył jednak niezbyt udane wejście do naszej ligi, gdyż najpierw nie uchronił swojej nowej drużyny przed porażką w Superpucharze Polski, a następnie zobaczył czerwoną kartkę w inauguracyjnym spotkaniu rozgrywek PKO BP Ekstraklasy. Defensor nie wszedł zatem do polskiej piłki z, nomen omen, hukiem, ale na samym wstępie zaliczył on swoisty zimny prysznic.

- Nie było to łatwe, bo słyszałem i wiem, jakiej klasy Aleksandar był zawodnikiem. W końcu w minionym sezonie uzyskał tytuł dla najlepszego obrońcy w całej lidze. ale przyszedłem tutaj, aby pokazać swoje umiejętności i udowodnić moje możliwości. A jeśli chodzi o mecz z Lechem Poznan, to do 70. minuty wszystko wówczas wyglądało okej i ja też czułem się na boisku naprawdę dobrze. Póżniej przyszła jednak sytuacja, gdy napastnik Lecha wychodził do sytuacji sam na sam. Wówczas powiedziałem sobie, że nie mogę do tego dopuścić i muszę go powstrzymać, choćbym miał otrzymać czerwoną kartkę. Wiedziałem, że mieliśmy szansę utrzymać trzy punkty, ale niestety to się nam nie udało. Następnie otrzymałem szansę gry w spotkaniu z Pogonią, ale także w kolejnych spotkaniach, w których zachowywaliśmy czyste konta. Notujemy teraz piękną serię - zaznacza zawodnik.

Tomas Huk nie mógł zapisać swojego ekstraklasowego debiutu do udanych (fot: Łukasz Laskowski/PressFocus)

Zmiana formacji zrobiła swoje

Obecnie Huk ma jednak pewne miejsce w składzie gliwickiej ekipy, a do tej pory łącznie rozegrał sześć spotkań we wszystkich rozgrywkach. Co warte podkreślenia, w czterech ostatnich meczach Ekstraklasy gliwiczanom udało się zachować czyste konta, a dzięki dobrym wynikom przesunęli się oni do górnej połowy tabeli. Dobrą formę linii defensywnej można powiązać m.in. ze zmianą formacji, na jaką zdecydował się w trakcie sezonu trener Waldemar Fornalik. Z ustawienia 4-2-3-1, w którym gliwiczanie występowali przez niemal cały sezon mistrzowski, szkoleniowiec postanowił z niego zrezygnować na rzecz formacji 5-3-2. Tym samym Huk ma do współpracy na środku obrony nie jednego, a dwóch partnerów - obecnie są nimi Mikkel Kirkeskov i Uros Korun. A jak 24-latek odnajduje się w nowym systemie? - Grałem w tym ustawieniu już w barwach Dunajskiej Stredy, bodajże rok temu. Nie mam z tym żadnego problemu i z każdym kolejnym meczem czuję się coraz lepiej i pewniej. Wiemy jak należy grać w takim ustawieniu i nie można go uznać za całkowicie defensywne. Co prawda w jednym momencie występujemy w jednej linii w pięciu zawodników, ale później w dalszych momentach zostajemy trójką z tyłu i gramy na dwóch wahadłowych. To dobry system i przynosi odpowiedni skutek, skoro mamy z tego punkty.

W najbliższych miesiącach piłkarzy Piasta czeka jednak spory orzech do zgryzienia. Z powodu kontaktowego urazu kolana i konieczności przejścia zabiegu chirurgicznego, czołowy defensor Jakub Czerwiński najprawdopodobniej nie pojawi się już na murawie w trakcie rundy jesiennej. Lider linii obronnej nabawił się kontuzji na jednym z treningów, a jego rozbrat od futbolu ma potrwać około cztery miesiące. - Kuba to bardzo dobry zawodnik i jeden z kapitanów naszej drużyny. To poważna strata, bo do tej pory, do meczu z ŁKS-em grał on w niemal wszystkich dotychczasowych spotkaniach. Teraz musimy sobie jednak radzić bez niego, ale zrobimy wszystko, by notować dobre wyniki i czekamy, aż wróci do zdrowia i pełnej dyspozycji. Teraz robota w defensywie skupiona jest na mnie, Urosu, Bartoszu Rymaniaku i innych obrońcach, a dodatkowo ostatnio dołączył do nas nowy zawodnik, Piotrek Malarczyk. Jesteśmy zatem przygotowani na powstałą stratę - kończy Huk.

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również