Obostrzenia, które okazały się szansą. „Młodzi się pokazali”

16.12.2020

Ze względu na pandemię i związane z tym obostrzenia, ostatnie miesiące w futbolu były dość niecodzienne. Jednym z przykładów, który z pewnością odbiegał od wcześniejszych norm, było sztywne trzymanie się drużyn i brak migracji pomiędzy poszczególnymi grupami. - Na pewno była to inna runda – mówi trener pracujący z młodzieżą Górnika, Radosław Osadnik.

Marcin Bulanda/ PressFocus

Rezerwy klubowe ta sytuacja dotknęła chyba najmocniej. Do tej pory były one takim „łącznikiem” pomiędzy drużyną juniorów, a pierwszym zespołem, również w ramach meczów w drugiej drużynie często podstawowi zawodnicy wracali do zdrowia po kontuzji lub też po słabszym okresie. Teraz na to nie było możliwości.

Nauka w meczu z Ruchem

W czterech grupach trzeciej ligi łącznie występuje osiem zespołów rezerw klubów ekstraklasowych i pierwszoligowych. Najwięcej, bo trzy, w grupie „śląskiej” - Zagłębie, Miedź i Górnik. Przed sezonem w niektórych klubach mówiono śmiało, że celem jest powtórzenie wyniku Lecha Poznań i Śląska Wrocław, które awansowały już na szczebel centralny, a pomóc w tym mają między innymi szerokie kadry pierwszej drużyny, które dają możliwość rotacji.

Jesienią takich możliwości jednak nie było. W Zabrzu druga drużyna musiała sobie radzić nie tylko bez doświadczonych graczy, którzy zapewne w „normalnej” sytuacji mogliby wspomóc młodzież, ale także bez kilku najzdolniejszych młodzieżowców, których do swojej dyspozycji miał trener Marcin Brosz. - Nasze rezerwy w takiej sytuacji opierały się w bardzo dużym stopniu na ekipie, która grała w poprzednim sezonie w Centralnej Lidze Juniorów – mówi Osadnik i przywołuje ostatni mecz zabrzan, derbowy z Ruchem Chorzów. W tym spotkaniu zagrało sześciu zawodników z mistrzowskiej drużyny. - Patrząc na wynik, to trudno być zadowolonym po jakiejkolwiek porażce, ale trzeba pamiętać, że dla tych młodych chłopaków mecz z Ruchem to ogromne przeżycie. Derby na głównym boisku. Rywalizowali z dużo bardziej doświadczonym przeciwnikiem, w szeregach którego grali zawodnicy mający kilkaset meczów w lidze na koncie. Pod tym względem z występów młodych graczy można być zadowolonym, pokazali się – mówi trener o drużynie, która ostatecznie po jesieni w tabeli trzeciej ligi zajmuje trzynaste miejsce.

Bez wsparcia doświadczonych

Dzisiaj trudno polemizować z faktami, bo kluby dostały sygnał z Polskiego Związku Piłki Nożnej, by z racji na pandemię piłkarze nie migrowali pomiędzy poszczególnymi drużynami. Tyczyło się to właśnie między innymi rezerw, które w poprzednich latach były wspomagane przez piłkarzy z pierwszej drużyny. - Dzisiaj można to dwojako odbierać. Młodzi jesienią mieli szansę sami się ogrywać, ale rywalizacja zawsze jest lepsza – mówi członek sztabu szkoleniowego Górnika Zabrze, który w normalnej sytuacji zapewne w rezerwach miałby do dyspozycji chociażby wracającego do zdrowia po kontuzji Łukasza Wolsztyńskiego.

Z racji jednak na obostrzenia doświadczony zawodnik trenuje z pierwszą drużyną i liczy na grę w zespole trenera Marcina Brosza. - Młodzi uczą się w trudnych meczach ligowych. To co jesienią doświadczyli, to z pewnością bardzo cenna nauka, ale trzeba też pamiętać, że wsparcie z pierwszej drużyny tak doświadczonego zawodnika, to nie tylko rywalizacja i odebranie miejsca w drużynie, jak niektórzy to traktują. To przede wszystkim również wsparcie dla tych młodych zawodników w treningu i w samym meczu. Same podpowiedzi od starszego zawodnika na boisku są bardzo cenne – zauważa Osadnik.

Młodzi dali radę

Drużynę rezerw Górnika w tym sezonie tworzą najczęściej 18-20 latkowie, chociaż jesienią nie brakowało w zespole także chłopaków, którzy grę w seniorach łączyli z występami w Centralnej Lidze Juniorów. - Na pewno to był dla nich sprawdzian. Możliwości i wytrzymałości, bo tego grania w niektórych przypadkach trochę było...– dodaje. Jednym z takich zawodników był 18-letni Thomas Pranica, który trafiał do siatki zarówno w rozgrywkach juniorskich, jak i w trzeciej lidze. Najlepszym strzelcem wśród seniorów był natomiast 18-letni Bartłomiej Korbecki, który bramkarzy rywali pokonywał siedmiokrotnie, jednego gola zdobył też w CLJ. Dla tych chłopaków jesienne ograniczenia, paradoksalnie, okazały się szansą, z której młodzi skrzętnie korzystali. Być może już wkrótce – trzymając się dalej terminologii o migracji pomiędzy poszczególnymi drużynami – powalczą o bilet... w jedną stronę.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również