Obecny skład już przeszedł do historii Piasta! Komu udało się to wcześniej?

16.05.2019

Zaledwie jeden zwycięski mecz dzieli piłkarzy Piasta od zdobycia pierwszego mistrzostwa Polski. Podopieczni Waldemara Fornalika są już bardzo bliscy przebicia największych sukcesów klubu, czyli czwartego i drugiego miejsca w Ekstraklasie. Z tej okazji warto przypomnieć sobie drużyny, które do tej pory słusznie były uznawane za najlepsze w historii Piasta i osiągnęły ponadprzeciętne wyniki w 2013 i 2016 roku.  

Łukasz Laskowski/PressFocus

Beniaminek bez kompleksów

Po wywalczeniu przez drużynę Marcina Brosza tytułu mistrzów 1. Ligi, trener postanowił nie dokonywać rewolucji w składzie i w Ekstraklasie głównie dawał szanse zawodnikom, którzy chwilę wcześniej wymiernie przyczynili się do awansu. W porównaniu do ostatniego meczu z sezonu 2011/2012 (Piast pokonał u siebie Zawiszę 3:0 i przypieczętował swój awans z pierwszego miejsca), a inauguracyjnym spotkaniem w Ekstraklasie, w wyjściowej jedenastce doszło jedynie do dwóch roszad - Mateusza Bodziocha i Łukasza Krzyckiego zastąpili Paweł Oleksy i Damian Zbozień, którzy właśnie przy Okrzei wypromowali się i wypłynęli później na szersze wody. 

Oprócz wspomnianej dwójki obrońców, w letnim okienku transferowym Piast postanowił głównie wzmocnić się szerzej nieznanymi zawodnikami z zagranicy, którzy albo dopiero później zaczęli decydować o sile ekstraklasowicza (Matej Izvolt), albo odegrali w klubie znacznie mniejszą rolę (np. Marokańczyk El Mehdi Sidqy). Mieszanka doświadczenia z młodością, na którą składało się m.in. 10 obcokrajowców, zaliczyła na najwyższym szczeblu rozgrywkowym twarde lądowanie. Dopiero po dwóch porażkach w dwóch pierwszych kolejkach, podopiecznym trenera Brosza udało się złapać wiatr w żagle, osiągając serię czterech zwycięstw z rzędu (mecze z Pogonią, Lechią, Jagiellonią i Wisłą Kraków). Można jednak powiedzieć, że jesienią gliwiczanie popadali ze skrajności w skrajność, bo po zdobyciu kompletu punktów w kolejkach 3-6, w kolejnych czterech meczach nie byli w stanie osiągnąć choćby remisu.

Rundę jesienną zespół zakończył na solidnej siódmej pozycji, a w 2013 roku zdołał wykorzystać słabość rywali z czołówki i wskoczył do strefy, premiowanej udziałem w eliminacjach do Ligi Europy. Beniaminkowi udało się zająć piąte miejsce w tabeli za wiosenne zmagania, posiadając gorszy dorobek punktowy jedynie od Legii i Lecha (ówczesnego mistrza i wicemistrza Polski) oraz od Podbeskidzia i GKS-u Bełchatów, zasługujących wówczas na tytuł „rycerzy wiosny”.

Siłą ówczesnej drużyny była przede wszystkim względna solidność we wszystkich formacjach, zgrany kolektyw oraz bardzo dobra gra w delegacji. Pomimo tego, że zespół właśnie w wyjazdowych meczach zanotował najwyższe porażki w tamtym sezonie (m.in. przegrany 0:4 mecz w Kielcach, po którym śmiano się, że jako jedyny w zespole Piasta walczył Fernando Cuerda, ponieważ zjadł „całe wiaderko witamin”), i tak byli w stanie odnieść osiem zwycięstw na stadionach rywali.

Ostatecznie gliwiczanie zakończyli tamte rozgrywki na czwartej pozycji, a w nagrodę za znakomite wyniki, Marcin Brosz zajął trzecie miejsce w plebiscycie na najlepszego trenera Ekstraklasy. Klub na sukces podobnego kalibru musiał poczekać do sezonu 2015/2016 – po kadencji Angela Pereza Garcii, który przy Okrzei zasłynął jedynie pojedynczymi wynikami z gatunku „resultados historicios”, w Gliwicach nadszedł czas Radoslava Latala. 

Sezon 2012/2013:
30 meczów, 46 punktów, bilans bramkowy 41-41, 13 zwycięstw, 7 remisów, 10 porażek

Podstawowy skład: Trela – Polak, Klepczyński, Zbozień, Oleksy – Cicman, Matras, Izvolt, Podgórski – Ruben Jurado, Kędziora.

Piłkarze Piasta, świętujący czwarte miejsce ze swoimi kibicami (fot: Łukasz Laskowski/PressFocus)

Czechosłowacki sposób na sukces

Trzy lata temu Piast zdołał przebić osiągnięcie z 2013 roku i zakończył ligowe zmagania na podium. Ba, podopieczni Radoslava Latala do końca walczyli z Legią Warszawa o historyczne mistrzostwo Polski, a ostatecznie stracili do stołecznej ekipy zaledwie trzy punkty. Często mówi się jednak, że „nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej”. Co prawda gliwiczanie osiągnęli wówczas największy sukces w blisko 70-letniej historii klubu, to w pewnym momencie Piast był zdecydowanym liderem tabeli, a po zakończeniu pierwszej rundy spotkań miał na swoim koncie aż 34 zdobyte punkty (na 45 możliwych). 

Trener Latal zbudował drużynę według własnego pomysłu, przeprowadzając przed wicemistrzowskim sezonem prawdziwą rewolucję kadrową. O sile Piasta zaczęli decydować przede wszystkim obcokrajowcy, na czele z dwoma Czechami – Kamilem Vackiem i Martinem Nesporem oraz Słowakiem Patrikiem Mrazem. Swoją postawą zaskakiwał szczególnie ostatni z zawodników, a jego dośrodkowania w pole karne budziły postrach wśród wszystkich ligowych rywali. Podczas jednego sezonu w Piaście, Mraz zaliczył więcej asyst niż w trakcie pobytu w Śląsku Wrocław i Górniku Łęczna, z którego lewy defensor trafił na Okrzei. Wielu zawodników podkreślało już po czasie, że to właśnie zagrania Słowaka były kluczowym elementem w grze wicemistrza, a napastnicy drużyny żyli właśnie przede wszystkim z jego dokładnych zagrań.

W układance czeskiego szkoleniowca tylko kilku Polaków odgrywało kluczową rolę, a jednym z nich był ówczesny kapitan Piasta, Radosław Murawski. Mimo młodego wieku, filar środka pomocy pełnił funkcje kapitana drużyny i wydaje się, że z całego wicemistrzowskiego składu zrobił największą karierę. W 2017 roku Murawski za blisko pół miliona euro trafił do włoskiego Palermo i do tej pory rozegrał na zapleczu Serie A 67 spotkań. Wydaje się jednak, że pobyt 25-latka na Sycylii dobiega właśnie końca – zamiast walczyć o awans, Palermo zostało bowiem zdegradowane do trzeciego poziomu rozgrywkowego z powodu nieprawidłowości finansowych. 

Ważnymi elementami w zaskakującej swoją konsekwencją i skutecznością drużynie byli również m.in. Jakub Szmatuła (jedyny piłkarz, spinający klamrą najlepsze zespoły w historii Piasta) oraz Hebert. Brazylijskiego obrońcę często określano mianem lidera gliwickiej defensywy, gdyż wygrywał on sporo pojedynków główkowych i imponował swoją wytrzymałością. Wydaje się jednak, że obecny zawodnik japońskiego JEF United mógł wycisnąć ze swojej kariery więcej, podobnie jak większość piłkarzy tamtej drużyny. 

Sezon 2015/2016 był dla klubu oraz wielu jego zawodników kampanią życia, po której powrócono do poziomu średniaka Ekstraklasy. Piast nie wykorzystał potencjału tamtego sukcesu i latem 2016 roku nie sprzedał za gotówkę żadnego kluczowego piłkarza. Dodatkowo gliwiczanie bardzo szybko pożegnali się z udziałem w el. Ligi Europy, a współpraca klubu z trenerem Latalem zakończyła się w sporej niesławie. Czeski szkoleniowiec oczekiwał od włodarzy wzmocnień składu oraz wykupu Kamila Vacka i Martina Nespora ze Sparty Praga. Jego prośby nie zostały spełnione i po przegranym w fatalnym stylu meczu z IFK Goteborg (0:3), trener zrezygnował ze swojej posady. Co prawda Czech powrócił jeszcze do klubu we wrześniu 2016 roku, ale jego druga kadencja przy Okrzei była już zupełnym nieporozumieniem. 

Drugi pobyt trenera w Gliwicach trwał zaledwie kilka miesięcy, a jego odejście wywołało duży spór pomiędzy dwoma podmiotami. Sprawa musiała zostać przekazana do Piłkarskiego Sądu Polubownego – szkoleniowiec oczekiwał bowiem sporego odszkodowania za przedwcześnie zerwany kontrakt. Piast z kolei nie chciał go wypłacić, argumentując to niespełnieniem jednego z punktów umowy, wymagającego posiadanie ważnej polskiej licencji trenerskiej. Ostatecznie obie strony doszło do kompromisu, jednak pewien niesmak pozostał.

Sezon 2015/2016:
Bilans po fazie zasadniczej: 2. pozycja - 58 punktów, bilans bramkowy 49-36
Na zakończenie sezonu: 2. pozycja - 37 meczów, 40 punktów (po podziale), bilans bramkowy 60-45, 20 zwycięstw, 9 remisów, 8 porażek

Podstawowy skład: Szmatuła – Pietrowski, Korun, Hebert, Mraz – Badia, Murawski, Vacek, Żivec – Nespor, Barisić.

Wicemistrzostwo Polski to na razie największy sukces w dotychczasowej historii Piasta (fot: Łukasz Laskowski/PressFocus)

Trzymają już jedną rękę na tytule 

W ciągu dwóch lat od zdobycia wicemistrzostwa Polski, sytuacja w Piaście zmieniła się o 180 stopni. Dość powiedzieć, że przed ostatnią kolejką sezonu 2017/2018 gliwiczanie znaleźli się nad przepaścią, a strata punktów z Bruk-Betem Termaliką oznaczałby dla nich pożegnanie z najwyższą klasą rozgrywkową. - Chcemy utrzymać Ekstraklasę. Ja i moi koledzy z drużyny z pewnością damy z siebie wszystko, by to się udało. Niektórzy nam niby zarzucają, że nie mamy ambicji i nie zależy nam na losie klubu. To jest absolutna nieprawda. Nie chce nawet myśleć o sytuacji klubu po ewentualnym spadku – przyznawał niegdyś na łamach naszej strony kapitan Piasta, Gerard Badia. 

Ostatecznie „Piastunkom” udało się uciec spod topora, a wszystkie osoby związane z klubem mogły poczuć westchnienie ulgi. Wydawało się jednak, że Waldemar Fornalik, zatrudniony we wrześniu 2017 roku w miejsce Dariusza Wdowczyka, długo nie zagrzeje miejsca. W końcu jego wejście do drużyny nie należało do udanych (odpadnięcie z Pucharu Polski, dwa zwycięstwa w pierwszych czternastu spotkaniach), a utrzymania nie traktowano w Gliwicach w kategorii sukcesu, tylko spełnionej konieczności.

Szkoleniowcowi udało się zachować swoją posadę, a w śląskim klubie postawiono na ewolucje, a nie rewolucje. Skład Piasta nie różni się przecież zbyt wiele od tego, który zaledwie kilkanaście miesięcy wcześniej rozpaczliwie walczył o ligowy byt. Obecna sytuacja Piasta w ligowej tabeli dobitnie pokazuje, że podjęte wówczas decyzje okazały się słuszne. 

Podopieczni trenera Fornalika są uznawani od początku rozgrywek za rewelację sezonu, ale na absolutnie najwyższy poziom weszli oni wraz z nadejściem 2019 roku. Wiosną gliwiczanie zdobyli 38 na 48 możliwych punktów, posiadają najskuteczniejszy atak oraz najlepszą obronę, a ze swojego stadionu uczynili prawdziwą twierdzę. W obecnej kampanii gra drużyny opiera się głównie na konsekwencji, wymienności pozycji oraz dobremu przygotowaniu fizycznemu. Wielu już teraz stwierdza, że Piast prezentuje najlepszą piłkę w całej Ekstraklasie, a zdobyte przez niego mistrzostwo będzie całkowicie zasłużone.

Trener Fornalik ma w swoim posiadaniu szeroką i wyrównaną kadrę, dzięki czemu pomiędzy zawodnikami z pierwszej jedenastki a rezerwowymi nie widać właściwie żadnej różnicy (przykład Gerarda Badii). Na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy wielu zawodników zaliczyło szczególny skok formy - na specjalistę od bronienia rzutów karnych wyrósł Frantisek Plach, Duńczyk Mikkel Kirkeskov zatarł złe wrażenie z wiosny 2018 roku i stał się czołowym lewym obrońcą w Ekstraklasie, a duet środkowych obrońców Aleksandar Sedlar – Jakub Czerwiński sprawia wrażenie nie do przejścia. Ta mieszanka, wspierana jeszcze przez lidera ofensywy, Joela Valencię, obecnie znajduje się o krok od największego sukcesu w historii całej gliwickiej piłki. 

Obecnie Piast ma wszystko w swoich rękach i jeżeli pokona w niedzielę poznańskiego Lecha, sięgnie po tytuł i potwierdzi przypisywaną mu już łatkę „polskiego Leicester”. Patrząc na ostatnie mecze można stwierdzić, że znacznie większą sensacją będzie niezdobycie mistrza przez podopiecznych Waldemara Fornalika, niż ich ostateczny triumf w Ekstraklasie.

Sezon 2018/2019:
Bilans po fazie zasadniczej:
3. pozycja – 53 punkty, bilans bramkowy 47-31
Obecna sytuacja w tabeli: 1. pozycja - 36 meczów, 69 punktów, bilans bramkowy 56-33, 20 zwycięstw, 9 remisów i 7 porażek

Podstawowy skład: Plach – Kirkeskov, Czerwiński, Sedlar, Pietrowski – Dziczek, Hateley – Felix, Valencia, Konczkowski – Parzyszek.

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również