O dwa mecze od finału. Piast wraca z awansem w Ząbkach

03.12.2019

Już po raz trzeci w obecnej edycji Pucharu Polski, piłkarze gliwickiego Piasta zdołali wyeliminować niżej notowanego przeciwnika. Tym razem podopieczni Waldemara Fornalika zasłużenie ograli na wyjeździe trzecioligowe rezerwy Legii Warszawa, a dublet na swoim koncie zapisał Gerard Badia.

Adam Starszyński/PressFocus

Podczas losowania par 1/8 finału Pucharu Polski, drużynie mistrza kraju dopisało sporo szczęścia. Rywalem gliwiczan zostały bowiem rezerwy warszawskiej Legii - jedyny zespół spoza szczebla centralnego, który pozostał w rozgrywkach. Podopiecznych Piotra Kobiereckiego trzeba jednak uznać za miano największej sensacji obecnej edycji PP. Zespół złożony w dużej mierze z młodzieżowców zdołał już wyeliminować dwóch przedstawicieli Fortuna 1. Ligi (Wigry Suwałki i Odrę Opole), nie tracąc w tych meczach choćby jednego gola. 

Mimo że mecz Piasta z drużyną z gr. I trzeciej ligi określano mianem pojedynku Dawida z Goliatem, szkoleniowiec Piasta nie zamierzał zlekceważyć niżej notowanego rywala. - Bardzo poważnie traktujemy te rozgrywki. W Siedlcach wystąpili zawodnicy, którzy nie grali często w lidze, ale mimo to, był to mocny zespół. Teraz będzie podobnie, ale zagrają również ci, którzy wystąpili w sobotę. Jakościowo będzie to silna drużyna - zapewnił Waldemar Fornalik na poniedziałkowym spotkaniu z dziennikarzami. Słowa te zostały potwierdzone za sprawą wystawionego przez trenera wyjściowego składu. W porównaniu do ostatniego ligowego pojedynku z Śląskiem, Fornalik dokonał aż dziewięciu zmian, a swoje miejsce w „11” zachowali jedynie Tom Hateley i Tomas Huk. 

Wtorkowy mecz, poza możliwością wywalczenia awansu do ćwierćfinału PP, miał dla Piasta jeszcze jeden wymiar. Śląski zespół zamierzał bowiem odbić sobie ostatnie niepowodzenia ligowe, czyli dwa przegrane spotkania z rzędu w stosunku 0:3. Powtórka takiego wyniku w Ząbkach byłaby uznana za gigantyczną sensację, ale w już pierwszym kwadransie Piastowi udało się potwierdzić przypiętą mu łatkę faworyta. W 15. minucie Gerard Badia wykorzystał dalekie podanie z głębi pola oraz fatalny kiks jednego z interweniujących piłkarzy Legii. 16-letniemu Arielowi Mosórowi, który stał tuż przed szesnastką, piłka przeszła pomiędzy nogami i trafiła tuż pod nogi kapitana przyjezdnych. Hiszpan zwieńczył tą dość przypadkową akcję celnym strzałem przy prawym słupku.

Początkowo mecz stał pod znakiem wyraźnej dominacji mistrza Polski. Piast stworzył sobie więcej groźniejszych okazji, częściej przebywał na połowie rywala i było widać, że posiada od niego znacznie więcej doświadczenia. Szczególną ochotę na zdobycie gola i udokumentowanie wspomnianej przewagi miał zawodnik, który ostatni raz na boisku pojawił się w poprzedniej fazie Pucharu Polski. Mowa o rekonwalescencie Danim Aquino, zmagającym się przez większą część sezonu z urazem pachwiny. Najbliżej zdobycia gola Hiszpan był w 31. minucie, ale nie zdołał on wykorzystać dobrego zagrania Tomasza Mokwy i oddał niecelny strzał z ok. 7 metra. 

Taki obraz gry utrzymał się do końca pierwszej połowy, choć trzeba przyznać, że Legia od czasu do czasu próbowała swoich sił w ofensywie. Młodzi „Legioniści” sprawiali największe zagrożenie po akcjach z kontry, a przed drugą połową, mimo niekorzystnego wyniku, wcale nie tracili rezonu. - Spodziewaliśmy się, że Piast może nas zdominować. Co prawda prezentuje on większą jakość w swojej grze, ale przy większym szczęściu możemy jeszcze powalczyć o zwycięstwo - przyznawał w przerwie napastnik rezerw, Maciej Rosołek.

Nadzieję gospodarzy mogły jednak zostać szybko rozwiane, gdy w 47. minucie bliski podwyższenia wyniku był Sebastian Milewski. Środkowy pomocnik najlepiej odnalazł się w zamieszaniu podbramkowym, ale jego mocne uderzenie po ziemi zatrzymało się tylko na słupku. Niedługo później świetną okazję na ustrzelenie dubletu miał Badia - Hiszpan zdecydował się podejść do jedenastki, podyktowanej za zagranie ręką Kamila Orlika w polu karnym. Golkiper Legii wyczuł jednak intencje strzelającego skrzydłowego i sparował futbolówkę na rzut rożny. 

Przez dłuższą część drugiej połowy Legia, choć nie brakowało jej determinacji i ambicji, nie miała argumentów na to, jak sforsować defensywę swojego rywala. Z kolei gra Piasta opierała się na spokojnym rozgrywaniu piłki, bez nadmiernego forsowania tempa. Gliwiczanie byli jednak w stanie przycisnąć w odpowiednim momencie, a w 85. minucie zdołali nawet dobić swojego rywala. Wówczas do świetnego prostopadłego podania od Toma Hateleya dopadł Jorge Felix, którego wejście na boisko dodało sporo ożywienia w grze „niebiesko-czerwonych”. Hiszpan nie zdołał jednak zwieńczyć stworzonej akcji strzałem, gdyż został powalony w polu karnym przez Cezarego Misztę. Do podyktowanej jedenastki podszedł szukający przełamania Gerard Badia i tym razem Hiszpan pokonał bramkarza pewnym strzałem w lewy górny róg.

Ostatecznie mecz w Ząbkach zakończył się zasłużoną, dwubramkową wygraną gliwiczan. Podopieczni Waldemara Fornalika wrócili zatem na zwycięską ścieżkę i znaleźli się w ćwierćfinale Pucharu Polski po raz pierwszy od 2015 roku. Tym samym Piasta dzielą ich tylko dwa mecze od finału na Stadionie Narodowym. 

Legia II Warszawa - Piast Gliwice 0:2 (0:1)

0:1 - Gerard Badia 15’

0:2 - Gerard Badia 85’ (k.)

Składy:

Legia II: Miszta - Obradović, Mosór, Pruchnik, Grudziński - Philipps, Łakomy (66’ Wełniak) - Orlik (73’ Cielemęcki), Waniek, Cichocki (85’ Niski) - Rosołek. Trener: Piotr Kobierecki

Piast: Szmatuła - Holubek, Huk, Malarczyk, Mokwa - Aquino (63’ Felix), Hateley, Milewski (75’ Steczyk), Pietrowski, Badia (88’ Konczkowski) - Tuszyński. Trener: Waldemar Fornalik

Sędzia: Paweł Pskit (Łódź)

Żółte kartki: Grudziński, Rosołek (Legia II)

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również