Nie taki diabeł straszny...
Ekipa z Kluczborka zgromadziła w dwóch pierwszych kolejkach sezonu komplet punktów. Mało tego, piłkarze MKS mają na rozkładzie Zawiszę Bydgoszcz i GKS Tychy - kluby, które w opinii wielu powinny w lidze sporo namieszać. Sytuacja przypomina tę, jaka miała miejsce dokładnie rok temu, gdy zespół zainaugurował rozgrywki III ligi jako beniaminek, a ukończył je na świetnym 4. miejscu. Czy scenariusz może się powtórzyć także w II lidze? - Nie spodziewaliśmy się aż tak imponującego startu - przyznaje Marcin Adamczyk, pomocnik Kluczborka. - O celach na ten sezon porozmawiamy na jego półmetku. Na razie myślimy tylko o tym, by jak najlepiej wykorzystać to, że cztery pierwsze kolejki gramy na własnym terenie. Przy wsparciu naszych kibiców chcemy zgromadzić w nich 12 punktów - deklaruje Adamczyk, który był swego czasu na testach w Widzewie Łódź.
Zawodnik MKS podkreśla, że przeskok z II ligi do tej o szczebel wyższej przebiegł bezboleśnie. - Po dwóch zwycięstwach można powiedzieć, że... nie taki diabeł straszny, jak go malują - śmieje się gracz, który w sobotę będzie obchodził 27. urodziny.
Styl MKS nie uległ w przerwie między rozgrywkami poważnej zmianie, mimo, że drużyna rozpoczęła rozgrywki pod wodzą nowego szkoleniowca, Andrzeja Polaka. - Nowy trener doskonali to, co udało się wypracować poprzedniemu sztabowi szkoleniowemu - uważa Adamczyk.
Porównując podstawowy skład zespołu z tym, jaki grał w poprzednim sezonie, jedyna zmiana zaszła na pozycji prawego obrońcy. W dwóch pierwszych meczach zagrał tam Tomasz Cieślak. - Drużyna gra praktycznie w tym samym ustawieniu - mówi Ryszard Okaj, który prowadził MKS w minionych rozgrywkach, a obecnie opiekuje się w klubie zespołem juniorów starszych. - Czy jestem zdziwiony tak udanym początkiem? Asolutnie nie! Ci chłopcy potrafią naprawdę wiele. Na pewno stać ich na miejsce w środku tabeli. O wyższych celach na razie nie mówmy - tonuje nastroje były szkoleniowiec II-ligowca.