Nbit - Rekord 0-6. Derbowy „gwałt”

16.10.2015
Jakby na to nie patrzeć dzisiejsze spotkanie w Nbitu z Rekordem było potyczką derbową. Gliwice kontra Bielsko, czyli dwa miasta ze śląskiego województwa naprzeciwko siebie. Bratobójcza rywalizacja zakończyła się tym razem masakrą na niewinnym beniaminku, który zupełnie nie potrafił przeciwstawić się zespołowi Andrzeja Szłapy.
Michał Duśko / Nbit
W początkowych minutach potyczki obydwa zespoły grały dość nerwowo. Sporo było nieprzemyślanych do końca akcji i niepotrzebnych strat piłek. Najlepszą okazję na zdobycie bramki mieli już w 2 minucie goście, lecz Łukasz Groszak był gdzie być powinien. 4 minuty później ponownie interweniował golkiper Nbitu, uprzedzając wychodzącego na świetną pozycję rywala. Po raz trzeci Groszak uratował gliwiczan przed stratą gola w minucie 10, gdy instynktownie wybronił niezwykle mocne uderzenie z dystansu.

Z każdą minuta przewaga Rekordu jednak rosła i w końcu, najpierw w 12 minucie bliski zdobycia bramki był Popławski, a kilkanaście sekund później mieliśmy już 1-0 dla graczy w zielonych strojach. Błąd Dewuckiego wykorzystał bezlitośnie Paweł Machura i w sytuacji sam na sam nie dał szans bramkarzowi pomarańczowo-srebrnych.

Niestety nie był to koniec fatalnego okresu gry Nbitu, który wkrótce stracił drugiego, trzeciego i... czwartego gola. Zdobywcami tych trafień byli Polasek (dwukrotnie) oraz Rafał Franz. Dopiero po stracie ostatniej z wymienionych bramek, nad swoimi zawodnikami zlitował się trener Szymon Maksym, prosząc o czas dla zespołu.

Wkrótce pierwsza połowa dobiegła końca, a miejscowych dodatkowo pognębił fakt, iż skręcenia kolana doznał Dominik Śmiałkowski, w wyniku czego nie mógł już kontynuować gry. Pozostaje mieć nadzieję, że powołany tuż przed meczem do reprezentacji zawodnik wyleczy się na czas i w poniedziałek pojedzie na zgrupowanie do Jelcza.

Druga odsłona spotkania w Gliwicach nie odmieniła beniaminka. Już po nieco ponad dwóch minutach goście zdobyli piątego gola (hat-trick Polaska), a wkrótce „gwałt” na drużynie Szymona Maksyma stał się faktem gdy Artur Popławski zaaplikował Groszakowi szóste trafienie.

Mniej więcej od 28 minuty szkoleniowiec gości, widząc co się dzieje na parkiecie, zaczął wprowadzać na boisko rezerwowych graczy, aby i oni mogli zaliczyć nieco minut, zyskując na ograniu w doborowym towarzystwie swoich doświadczonych kolegów z Bielska. W bramce Rekordu stał już wówczas nominalny zmiennik – Kałuża.

Tak naprawdę dopiero po około pół godzinie gry Nbit przeprowadził pierwszą akcję, po której naprawdę „zapachniało” bramką dla pomarańczowo-srebrnych. Starowicz trafił jednak w słupek i skończyło się tylko na chwilowej nadziei licznie zgromadzonych fanów gliwiczan. Ten sam zawodnik zaliczył jeszcze nieco później uderzenie w poprzeczkę.

Końcowe minuty derbowej konfrontacji nie były już zbyt pasjonującym widowiskiem. Goście mieli w planie spokojnie dograć ten rozstrzygnięty mecz, a z gospodarzy najzwyczajniej w świecie uszło powietrze. Nam pozostaje pogratulować bielszczanom zasłużonej wygranej i pokrzepić na duchu piłkarzy Nbitu – Panowie, głowy do góry, za tydzień po prostu musi być lepiej.

Nbit – Rekord 0-6 (0-4)

0-1 – Machura, 12 min.
0-2 – Polasek, 14 min.
0-3 – Polasek, 18 min.
0-4 – Franz, 20 min.
0-5 – Polasek, 23 min.
0-6 – Popławski, 24 min.

Nbit: Groszak, Hajduk – Wojtas, Cygnarowski, Dewucki, Włodarek, Starowicz, Musiał, Śmiałkowski, Tarasowicz, Czech, Jagiełło.

Trener: Szymon Maksym

Rekord: Kałuża, Nawrat – Ferreira, Machura, Szymura, Kmiecik, Popławski, Franz, Łysoń, Polasek, Mentel, Janowski, Marek, Vakhula.

Trener: Andrzej Szłapa

Żółte kartki: Musiał, Groszak

Sędziowali: Frąk - Jaruchiewicz
źródło: SportSlaski.pl/Nbit
autor: Miłosz Karski

Przeczytaj również