Najlepszy transfer Pierścionka
22.09.2008
Myśliwy zaczął sezon na ławce rezerwowych . W inauguracyjnym meczu z Jarotą Jarocin pojawił się na
boisku w drugiej połowie i zapewnił swojej nowej drużynie jednobramkowe zwycięstwo. Na kolejne bramki czekał do sobotniego meczu z Unią Janikowo. W międzyczasie bramek wprawdzie nie strzelał, ale zaliczył aż pięć asyst i był bezsprzecznie największym zagrożeniem pod bramką rywali. O tym, że strzelać też potrafi przypomniał w sobotę.
Hat-trick byłego gracza Naprzodu Jędrzejów poprowadził Zaglębie do trzeciego z rzędu zwycięstwa w lidze. – Trochę się na te bramki naczekałem. Okazji w międzyczasie było sporo, ale jakoś piłka nie wpadała. Na szczęście po moich podaniach koledzy dość często pakowali piłkę do siatki rywali – uśmiecha się Myśliwy, bez którego trudno sobie obecnie wyobrazić wyjściowy skład Zagłębia.
Bardziej złośliwy kibice jedenastki z Sosnowca podkreślają, że jedyne dobro, które zostawił po sobie Piotr Pierścionek, były szkoleniowiec Zagłębia, to właśnie Myśliwy, przetransferowany na wyraźne życzenie byłego trenera. – Czuję się w Sosnowcu bardzo dobrze. Po w miarę niezłym początku wpadliśmy w dołek. Na szczęście powoli z niego wychodzimy. U trenera Pierścionka zaczynałem na ławce rezerwowych, trener Copjak w pierwszym meczu też zostawił mnie w rezerwie. Pokazałem chyba, że jednak warto na mnie stawić. Jestem już za stary żeby się obrażać gdy ktoś posadzi mnie na rezerwie. Po prostu robię swoje i już. Na razie liczby przemawiają za mną. Najważniejsze jest jednak dobro drużyny. Celem drużyny jest awans i mimo małej zadyszki, która nas dopadła nadal mamy duże szanse na promocję do wyższej ligi – podkreśla Myśliwy.
boisku w drugiej połowie i zapewnił swojej nowej drużynie jednobramkowe zwycięstwo. Na kolejne bramki czekał do sobotniego meczu z Unią Janikowo. W międzyczasie bramek wprawdzie nie strzelał, ale zaliczył aż pięć asyst i był bezsprzecznie największym zagrożeniem pod bramką rywali. O tym, że strzelać też potrafi przypomniał w sobotę.
Hat-trick byłego gracza Naprzodu Jędrzejów poprowadził Zaglębie do trzeciego z rzędu zwycięstwa w lidze. – Trochę się na te bramki naczekałem. Okazji w międzyczasie było sporo, ale jakoś piłka nie wpadała. Na szczęście po moich podaniach koledzy dość często pakowali piłkę do siatki rywali – uśmiecha się Myśliwy, bez którego trudno sobie obecnie wyobrazić wyjściowy skład Zagłębia.
Bardziej złośliwy kibice jedenastki z Sosnowca podkreślają, że jedyne dobro, które zostawił po sobie Piotr Pierścionek, były szkoleniowiec Zagłębia, to właśnie Myśliwy, przetransferowany na wyraźne życzenie byłego trenera. – Czuję się w Sosnowcu bardzo dobrze. Po w miarę niezłym początku wpadliśmy w dołek. Na szczęście powoli z niego wychodzimy. U trenera Pierścionka zaczynałem na ławce rezerwowych, trener Copjak w pierwszym meczu też zostawił mnie w rezerwie. Pokazałem chyba, że jednak warto na mnie stawić. Jestem już za stary żeby się obrażać gdy ktoś posadzi mnie na rezerwie. Po prostu robię swoje i już. Na razie liczby przemawiają za mną. Najważniejsze jest jednak dobro drużyny. Celem drużyny jest awans i mimo małej zadyszki, która nas dopadła nadal mamy duże szanse na promocję do wyższej ligi – podkreśla Myśliwy.
Polecane
II liga