Mateusz Małek: „Nie ma ludzi niezastąpionych” Część 2
22.07.2015
Pierwszą część wywiadu znajdziecie w TYM miejscu, a teraz do rzeczy.
Sportslaski.pl: Skoro mowa o dyrektorze Kręcinie – swego czasu przebojem w sieci stał się jego udział w słynnej akcji Ice Bucket Challenge, ale w ostatnich latach Piast przeprowadził wiele tego typu eventów.
Mateusz Małek: Dokładnie, udało nam się dołączyć do akcji promującej zbiórkę pieniędzy dla chorych ze stwardnieniem zanikowym bocznym, w czym spory udział miał oczywiście również Zdzisław Kręcina. Ilość odsłon tego filmu robi na wszystkich wrażenie. Oczywiście były również inne akcje, które udało się nam wcielić z sukcesem w życie – Niebiesko-czerwone indeksy, Akademia Młodego Kibica, Przedszkolaki na Okrzei czy też całkiem niedawno inicjatywa #Przyśpiesz, która gdy tylko dzieciaki wrócą do szkół, będzie kontynuowana przez klub i innych nominowanych. To tylko przykłady, a takich akcji było naprawdę sporo.
Z czegoś jeszcze, w czym miałeś ostatnio swój niezaprzeczalny udział, jesteś jakoś szczególnie zadowolony?
Sporo jest takich rzeczy. Udało się nam rozwinąć biuro prasowe, które pracuje dzisiaj w oparciu o naprawdę wysokie standardy, świetnie funkcjonują media społecznościowe klubu, wzrosło znaczenie macierzystej strony Piasta, która w wyszukiwarce Google pojawia się na pierwszej pozycji. Cieszy mnie również wyróżnienie, jakie otrzymał Piast w ramach The Champ Awards 2013/14. Wówczas naszą stronę internetową uznano za jedną z trzech najlepszych w kraju, a trzeba dodać, że nie brano wtedy pod uwagę jedynie stron klubów piłkarskich. Oczywiście nie zapominamy przy tym także o współpracy z innymi klubowymi stronami, ze stroną kibicowską, czy też z tą prowadzoną przez Pana Grzegorza Muzię, który służył nam swą olbrzymią wiedzą historyczną na temat niebiesko-czerwonych.
A jak to współdziałanie wyglądało na linii media klubowe – zarząd?
W czasie swojej zawodowej kariery miałem okazję pracować z kilkunastoma prezesami różnych klubów sportowych. Tylko w Piaście było ich w tym czasie trzech. Zawsze jednak obowiązywała ta sama nadrzędna zasada współpracy – wzajemne zaufanie. Jeżeli ta część zależności funkcjonuje bez zarzutu, reszta na pewno będzie OK.
Parę lat temu odchodziłeś z Wisły na własne życzenie, teraz podobnie żegnasz się z Piastem – jak to skomentujesz?
Zawsze chciałem być kojarzony jako profesjonalny i w pełni wiarygodny pracownik, który jest rozliczany za to co robi oraz jak to robi. Dlatego starałem się nie być łączony z żadnym konkretnym klubem, odbierany jako fan któregoś z zespołów. Oczywiście jak myślę o Wiśle, czy teraz Piaście, to mocno identyfikuję się z tymi zespołami, jestem zadowolony, że mogłem być ich niewielką częścią. Dzisiaj jednak moje miejsce jest tutaj, a jutro mogę być przecież zupełnie gdzie indziej. Nie ma ludzi niezastąpionych, ale i wcześniej z Krakowa, i teraz z Gliwic odchodzę z podniesioną głową. Zostawiam klub o pozytywnym wizerunku i mocnej marce w rękach ludzi, którzy mają odpowiednie doświadczenie aby pociągnąć to dalej. Zawsze będę też służył pomocą, o ile zajdzie taka potrzeba. Ocenę mojej osoby pozostawiam innym.
Jeżeli futbol kiedyś upomni się o Ciebie, a na pewno będzie ciągnęło „wilka do lasu”, w jakiej roli widziałbyś wówczas najchętniej Mateusza Małka?
Na pewno nie jako piłkarza lub trenera <śmiech>. A tak na poważnie – dla mnie funkcja nie ma aż takiego znaczenia. Ukończyłem dziennikarstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim, pisałem o marketingu sportowym, ale także np. o bezpieczeństwie stadionów. Pełniłem w sporcie różne role i sądzę, że jeśli chodzi organizację, to odnalazłbym się naprawdę w wielu różnych aspektach. Najważniejsze, aby robić to co się kocha i starać się robić to jak najlepiej.
Może chciałbyś dodać coś jeszcze od siebie na zakończenie naszej rozmowy?
Tak, chciałbym zwrócić uwagę na szereg akcji charytatywnych, które przeprowadziliśmy razem z innymi pracownikami Piasta w ostatnich latach. Piłka nożna, a zwłaszcza sami piłkarze, są w tej chwili bardzo opiniotwórczym środowiskiem. Kiedy ci ludzie wychodzą do swoich fanów, szczególnie do tych, których w jakiś sposób gorzej potraktował los, czynią w ten sposób wiele dobra. Dlatego organizowaliśmy w klubie wszelakie wyjścia do szpitali, wizytowaliśmy chore dzieci, wspieraliśmy akcję „Świecimy na niebiesko”, byliśmy także w zakładach karnych. To są bardzo ważne gesty, gdyż jeżeli tylko ma się możliwość czynienia dobra, trzeba ją jak najlepiej wykorzystać. I z tego jestem naprawdę dumny.
Bardzo dziękuję Ci za całą rozmowę i życzę powodzenia w realizacji kolejnych planów. A także do zobaczenia jeszcze kiedyś w futbolowym świecie.
Również dziękuję. Na pewno nie omieszkam pojawiać się teraz na piłkarskich stadionach. Szczególnie tych przy Okrzei oraz Reymonta.
Rozmawiał Miłosz Karski
Sportslaski.pl: Skoro mowa o dyrektorze Kręcinie – swego czasu przebojem w sieci stał się jego udział w słynnej akcji Ice Bucket Challenge, ale w ostatnich latach Piast przeprowadził wiele tego typu eventów.
Mateusz Małek: Dokładnie, udało nam się dołączyć do akcji promującej zbiórkę pieniędzy dla chorych ze stwardnieniem zanikowym bocznym, w czym spory udział miał oczywiście również Zdzisław Kręcina. Ilość odsłon tego filmu robi na wszystkich wrażenie. Oczywiście były również inne akcje, które udało się nam wcielić z sukcesem w życie – Niebiesko-czerwone indeksy, Akademia Młodego Kibica, Przedszkolaki na Okrzei czy też całkiem niedawno inicjatywa #Przyśpiesz, która gdy tylko dzieciaki wrócą do szkół, będzie kontynuowana przez klub i innych nominowanych. To tylko przykłady, a takich akcji było naprawdę sporo.
Z czegoś jeszcze, w czym miałeś ostatnio swój niezaprzeczalny udział, jesteś jakoś szczególnie zadowolony?
Sporo jest takich rzeczy. Udało się nam rozwinąć biuro prasowe, które pracuje dzisiaj w oparciu o naprawdę wysokie standardy, świetnie funkcjonują media społecznościowe klubu, wzrosło znaczenie macierzystej strony Piasta, która w wyszukiwarce Google pojawia się na pierwszej pozycji. Cieszy mnie również wyróżnienie, jakie otrzymał Piast w ramach The Champ Awards 2013/14. Wówczas naszą stronę internetową uznano za jedną z trzech najlepszych w kraju, a trzeba dodać, że nie brano wtedy pod uwagę jedynie stron klubów piłkarskich. Oczywiście nie zapominamy przy tym także o współpracy z innymi klubowymi stronami, ze stroną kibicowską, czy też z tą prowadzoną przez Pana Grzegorza Muzię, który służył nam swą olbrzymią wiedzą historyczną na temat niebiesko-czerwonych.
A jak to współdziałanie wyglądało na linii media klubowe – zarząd?
W czasie swojej zawodowej kariery miałem okazję pracować z kilkunastoma prezesami różnych klubów sportowych. Tylko w Piaście było ich w tym czasie trzech. Zawsze jednak obowiązywała ta sama nadrzędna zasada współpracy – wzajemne zaufanie. Jeżeli ta część zależności funkcjonuje bez zarzutu, reszta na pewno będzie OK.
Parę lat temu odchodziłeś z Wisły na własne życzenie, teraz podobnie żegnasz się z Piastem – jak to skomentujesz?
Zawsze chciałem być kojarzony jako profesjonalny i w pełni wiarygodny pracownik, który jest rozliczany za to co robi oraz jak to robi. Dlatego starałem się nie być łączony z żadnym konkretnym klubem, odbierany jako fan któregoś z zespołów. Oczywiście jak myślę o Wiśle, czy teraz Piaście, to mocno identyfikuję się z tymi zespołami, jestem zadowolony, że mogłem być ich niewielką częścią. Dzisiaj jednak moje miejsce jest tutaj, a jutro mogę być przecież zupełnie gdzie indziej. Nie ma ludzi niezastąpionych, ale i wcześniej z Krakowa, i teraz z Gliwic odchodzę z podniesioną głową. Zostawiam klub o pozytywnym wizerunku i mocnej marce w rękach ludzi, którzy mają odpowiednie doświadczenie aby pociągnąć to dalej. Zawsze będę też służył pomocą, o ile zajdzie taka potrzeba. Ocenę mojej osoby pozostawiam innym.
Jeżeli futbol kiedyś upomni się o Ciebie, a na pewno będzie ciągnęło „wilka do lasu”, w jakiej roli widziałbyś wówczas najchętniej Mateusza Małka?
Na pewno nie jako piłkarza lub trenera <śmiech>. A tak na poważnie – dla mnie funkcja nie ma aż takiego znaczenia. Ukończyłem dziennikarstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim, pisałem o marketingu sportowym, ale także np. o bezpieczeństwie stadionów. Pełniłem w sporcie różne role i sądzę, że jeśli chodzi organizację, to odnalazłbym się naprawdę w wielu różnych aspektach. Najważniejsze, aby robić to co się kocha i starać się robić to jak najlepiej.
Może chciałbyś dodać coś jeszcze od siebie na zakończenie naszej rozmowy?
Tak, chciałbym zwrócić uwagę na szereg akcji charytatywnych, które przeprowadziliśmy razem z innymi pracownikami Piasta w ostatnich latach. Piłka nożna, a zwłaszcza sami piłkarze, są w tej chwili bardzo opiniotwórczym środowiskiem. Kiedy ci ludzie wychodzą do swoich fanów, szczególnie do tych, których w jakiś sposób gorzej potraktował los, czynią w ten sposób wiele dobra. Dlatego organizowaliśmy w klubie wszelakie wyjścia do szpitali, wizytowaliśmy chore dzieci, wspieraliśmy akcję „Świecimy na niebiesko”, byliśmy także w zakładach karnych. To są bardzo ważne gesty, gdyż jeżeli tylko ma się możliwość czynienia dobra, trzeba ją jak najlepiej wykorzystać. I z tego jestem naprawdę dumny.
Bardzo dziękuję Ci za całą rozmowę i życzę powodzenia w realizacji kolejnych planów. A także do zobaczenia jeszcze kiedyś w futbolowym świecie.
Również dziękuję. Na pewno nie omieszkam pojawiać się teraz na piłkarskich stadionach. Szczególnie tych przy Okrzei oraz Reymonta.
Rozmawiał Miłosz Karski
Polecane
Ekstraklasa
Przeczytaj również
05.08.2022
05.08.2022
Bez gola, bez błysku, bez punktów