Maciej Jankowski: Ekstraklasa to ewenement

17.02.2016
Jednym z czterech nowych zawodników, jacy zimą wzmocnili gliwickiego lidera Ekstraklasy jest były gracz chorzowskiego Ruchu, Maciej Jankowski. Postanowiliśmy porozmawiać z zawodnikiem, który choć ze Śląska nie pochodzi, właśnie z naszym regionem wydaje się być coraz bardziej związany.
Łukasz Laskowski/pressfocus.pl
Sportslaski.pl: Twoje przyjście, zimą na Okrzei, było raczej traktowane jako dość zaskakujące posunięcie transferowe lidera Ekstraklasy. Czy mógłbyś jakoś skomentować ten fakt?

Maciej Jankowski: Negocjacje z Piastem przebiegły bardzo szybko i sprawnie, warto jednakże wspomnieć w tym miejscu, że cała sytuacja związana z moim odejściem z Wisły była jakby nie końca klarowna. Przynajmniej dla mnie oraz mojego menadżera. Nie chciałbym jednak tutaj tego rozgrzebywać. Znalazłem się w Gliwicach, jestem z tego powodu bardzo zadowolony i mam nadzieję, że pomogę klubowi w osiągnięciu jak najlepszego wyniku.

Swój najlepszy okres w karierze zaliczyłeś na Śląsku. Tutaj mieszkasz na co dzień. Czy powyższe miało znaczenie przy podpisywaniu tak długiego kontraktu z niebiesko-czerwonymi („Jankesa” obowiązuje umowa do połowy 2018 roku, z opcją jej przedłużenia o kolejne 12 miesięcy)?

Cieszę się, że wróciłem na Górny Śląsk, gdyż ta decyzja niesie ze sobą wiele dodatkowych plusów. Nie mam tutaj problemów z aklimatyzacją, mam za to bardzo blisko na stadion. Choć nie można powiedzieć żeby dotychczasowe dojazdy do Krakowa były aż tak bardzo męczące. Jeździliśmy przecież we dwójkę, z Maćkiem Sadlokiem, jeden mógł więc zawsze sobie odpocząć, także w czasie drogi.

Debiutowałeś w Ekstraklasie przywdziewając koszulkę chorzowskiego Ruchu, teraz jesteś w Piaście. Mógłbyś jakoś porównać dwa śląskie kluby?

To zawsze nie jest łatwe zadanie – zestawić ze sobą zupełnie inne zespoły. Może skupię się na plusach, zarówno jednych, jak i drugich <śmiech>.
W Ruchu na pewno wielkim atutem jest piłkarska akademia. To dzięki niej do zespołu trafia aż tylu utalentowanych wychowanków. „Niebiescy” dysponują także nieco lepszym zapleczem treningowym. Wiem, że w Piaście pracuje się nad poprawą powyższej kwestii i to na pewno cieszy.
Poza tym „Piastunki” mają oczywiście dużo nowocześniejszy stadion. Na tą chwile klub jest też w stabilniejszej sytuacji organizacyjno-finansowej, co nie ukrywajmy, przecież także ma dla piłkarza znaczenie.

Przejdźmy niejako do „tu i teraz” – mecz w Łęcznej. Chyba zgodzisz się z tezą, że nie tak miało to wyglądać.

Każdy widział jak było i każdy musi sobie teraz wyciągnąć z tej ciężkiej lekcji właściwe wnioski. Swoje wnioski wyciągnie oczywiście również nasz trener. Jedynym plusem jest fakt, iż nie straciliśmy gola, ale już to że równocześnie nie potrafiliśmy sobie stworzyć ani jednej 100% okazji do zdobycia bramki, musi martwić. Tak zdecydowanie być nie może, choć nie zapominajmy również, że Łęczna postawiła nam trudne warunki, rozgrywając bardzo dobry mecz.

Czy wynik meczu z Górnikiem, bądź co bądź remis lidera z ligowym średniakiem, należy traktować w kategoriach niespodzianki?

Rozgrywki Ekstraklasy to według mnie taki ewenement na skalę europejską. Nie ma chyba drugiej takiej ligi, w której obecna jest aż tak duża doza nieprzewidywalności. Tutaj naprawdę każdy może wygrać z każdym i niekoniecznie musi to być od razu traktowane jako sensacja czy też niespodzianka.

Dla Ciebie dodatkowym minusem pierwszej wiosennej potyczki jest czwarta żółta kartka, która eliminuje Cię teraz z kolejnego występu.

Złapałem ją, czego na pewno po części żałuję, bo każdy piłkarz chce grać jak najwięcej, a ja będę musiał teraz, przeciwko Pogoni, pauzować. Z drugiej strony wydaje mi się, że faul na Grześku Boninie, za który dostałem „żółtko”, nie był moim błędem – gdyby rywal skutecznie wystartował wówczas do kontry, mogło się zrobić pod naszą bramka naprawdę gorąco.

Jakie są Twoje przewidywania, dotyczące wyjściowego zestawienia linii ataku podczas nadchodzących spotkań Piasta?

O tym zadecyduje szkoleniowiec. On obserwuje nas na treningach i dokonuje wyborów. Dobrze, że mamy szeroką kadrę. Dzięki temu... jest w kim wybierać. Ma to spore znaczenie, tym bardziej, że trener Latal lubi zmieniać ustawienie całego zespołu, w zależności od przyjętych założeń taktycznych.

Życzę Ci w takim razie abyś to ty został jednym z „wyborów” Radoslava Latala, jak tylko będziesz mógł ponownie wybiec na boisko w gliwickich barwach.

Dziękuję bardzo.

Rozmawiał: Miłosz Karski
źródło: SportSlaski.pl
autor: Miłosz Karski

Przeczytaj również