Która to już młodość? Weteran ciągnie lidera za uszy!

09.11.2018

- Na tą chwilę, odpukać, jestem zdrowy. Kocham to robić i dopóki czerpię z grania satysfakcję nie będę przestawał - mówi Marcin Lachowski. Doświadczony pomocnik przeżywa w Bytomiu kolejną młodość właśnie wciągnął "niebiesko-czerwony" wózek na fotel lidera IV-ligowej tabeli.

Łukasz Sobala/Press Focus

- Tyle goli to dawno mi nie wpadało. Nic tylko się cieszyć. W końcu od tego tu jestem - uśmiecha się Marcin Lachowski. Kapitan Polonii w tej rundzie strzela jak na zawołanie. Jesienią uzbierał na koncie już 9 trafień, co jest wyczynem tym większym,  że sezon zaczynał jako... stoper. - Boisko wszystko zweryfikowało. Plan na początku faktycznie był trochę inny. Nie buntowałem się, bo w tym wszystkim chodzi przecież o to, by zespół szedł do przodu. W moim wieku wielkiej kariery już się nie robi, a ja chcę po prostu pomagać klubowi w takiej roli, w jakiej jestem potrzebny. Trener szukał jednak rozwiązań w środku pola i po czasie uznał że większa korzyść będzie ze mnie w tym miejscu - mówi Lachowski, który strzelanie w tym sezonie zaczął właśnie z pozycji środkowego obrońcy.

Po 13 kolejkach więcej od niego strzelali tylko lider klasyfikacji strzelców - Kamil Zalewski (13 bramek dla RKS Grodziec), oraz Marcin Kowalski z Poraja i Adrian Lesik ze Śląska Świętochłowice, którzy dotychczas zgromadzili po 10 goli. Poza tym, że 37-latek zaczynał sezon "daleko" od bramki przeciwnika to i okazji do grania miał mniej od ligowej konkurencji. Nie odbył się przecież inauguracyjny mecz Polonii z Sarmacją Będzin, a z Unią Kosztowy pomocnik bytomian pauzował za obejrzane wcześniej cztery żółte kartki.

9 goli nie tylko ładnie prezentowało się w meczowych protokołach, ale też miało przełożenie na punktowy dorobek bytomian. Praktycznie każde z trafień kapitana było z punktu widzenia całego zespołu istotne. Otwierał wyniki z rezerwami Rakowa, Górnikiem Piaski i MKS-em Myszków, dwa gole wpakował w zaciętym starciu z Przemszą w Siewierzu (skończyło się 3:2 dla Polonii), przy wyniku 1:1 w Kosztowach dał zespołowi prowadzenie, a później je poprawił. Wisienką na torcie było kapitalne uderzenie z rzutu wolnego sprzed tygodnia, dzięki któremu podopieczni trenera Marcina Domagały na kilka minut przed zakończeniem meczu z RKS-em w Grodźcu zapewnili sobie trzy punkty. - Z wiekiem traci się niektóre atuty, więc trzeba je nadrobić czymś innym. Ale te wolne to zawsze umiałem wykonać. Inna sprawa, że w tej rundzie znbowu mocno nad tym na treningach pracuję. Cieszę się, że to przynosi efekty. Okazuje się, że w każdym wieku można jakiś element doskonalić, albo przynajmniej podtrzymać go na dobrym poziomie - przyznaje Lachowski, który dzięki wspomnianemu trafieniu zapewnił ekipie fotel lidera tabeli.



A wdrapanie się na jej szczyt wcale nie przyszło bytomianom łatwo. Po szóstej kolejce faworyt spadł z pierwszego na trzecie miejsce w lidze. Po dziewiątej Polonia do lidera ze Świętochłowic traciła już 3 "oczka" i każda kolejna strata punktów powodowałaby przy Olimpijskiej dużą nerwówkę. W końcu w Bytomiu zmontowali ekipę, która - przynajmniej na papierze - w cuglach powinna rozbić ligową konkurencję. - Personalnie mamy bardzo mocny zespół, ale mamy jeszcze co poprawiać. Wcale nie jestem zaskoczony tym, że ktoś próbuje deptać nam po piętach. Graliśmy już w tej lidze, wiemy "z czym to się je". Nie jesteśmy pierwszym tego typu przypadkiem. W niższych ligach wszyscy na takie kluby jak nasz mocno się spinają. Każdy chce się pokazać. Polonia jadąca do mniejszych miejscowości z rzeszą kibiców i piękną historią wyzwala w przeciwnikach dodatkowe pokłady energii. Dlatego nie jest łatwo - analizuje Lachowski.

- Czy runda jest udana? Jeśli skończymy ją w roli lidera, uznamy ją za dobrą. W grze widzę jeszcze bardzo wiele mankamentów, choć pewnie gdybym jako kapitan ich nie widział, to dopiero byłoby źle. W końcu jesteśmy tylko w IV lidze, więc do mistrzów świata "trochę" nam brakuje. Od analizy są oczywiście trenerzy, ja po prostu zawsze jestem wobec siebie krytyczny - tłumaczy były piłkarz m.in. Zagłębia Sosnowiec i Odry Opole.

Kapitan Polonii w styczniu skończy 38 rok życia. Na teraz jego sportowym celem jest awans z zespołem do III ligi. Co będzie potem? Nie wiadomo. Niewiele jednak wskazuje na to, by pomocnik za kilka miesięcy miał piłkarskie buty zawiesić na kołku. - Gdzieś z tyłu głowy kołacze się myśl o kończeniu z graniem w piłkę, ale mi ciągle sprawia ono dużą frajdę i przyjemność. Na tą chwilę - odpukać - jestem zdrowy. Kocham to robić, dopóki czerpię z grania satysfakcję nie będę przestawał - przekonuje zawodnik, który na co dzień z powodzeniem prowadzi swoje biznesy, więc do przejścia na "drugą stronę rzeki" pod wieloma względami i tak jest już przygotowany.

autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również