Końcówka (znowu) do zapomnienia. Piast mógł wrócić na podium

27.10.2018

Debiutancki gol Piotra Parzyszka nie zapewnił Piastowi Gliwice zwycięstwa z Wisłą Płock oraz awansu na ligowe podium. Gospodarze, rzutem na taśmę, uratowali remis 1:1, choć w zdobyciu bramki musiał wyręczyć ich... jeden z defensorów Piasta. 

Rafał Rusek/PressFocus

Osiem meczów i 142 rozegrane minuty – dotychczasowy bilans meczów Piotra Parzyszka w Ekstraklasie wyglądał bardzo blado. Napastnik, który do Polski trafił przed tym sezonem, do dzisiejszego meczu nie zapisał na swoim koncie ani jednej bramki i wyraźnie przegrał rywalizację o plac z Michalem Papadopulosem. Mimo tego trener Fornalik postanowił dokonać roszady w ofensywie, dzięki czemu Polak pojawił się w wyjściowym składzie po raz pierwszy w Ekstraklasie. Napastnik długo nie odwdzięczał się za okazane zaufanie, bo w pierwszej połowie nie zagroził golkiperowi Wisły w większym stopniu. Najgroźniejszą sytuację dla Piasta stworzył za to w 17. minucie Mateusz Mak, który był bliski wykończenia kontry gliwiczan. Skrzydłowy wpadł w pole karne i oddał strzał, ale jego intencje wyczuł Thomas Dahne. 

Paryszek długo czekał na odpowiedni moment, ale w 61. minucie w końcu udało mu się znaleźć w odpowiednim miejscu i czasie. Wówczas zagraną z prawej strony piłkę przejął Hateley, następnie Anglik oddał mierzony strzał, a tor lotu piłki przeciął wspomniany wcześniej napastnik. Zawodnik poradził sobie z kryjącym go Urygą, dołożył nogę w odpowiednim momencie i tym samym otworzył swój bramkowy dorobek w tym sezonie. 

Piast tym samym objął zasłużone prowadzenie, gdyż na początku drugiej połowy dominował nad przebiegiem rywalizacji, a i w pierwszych 45 minutach był uznawany za drużynę lepszą. Po strzeleniu bramki gliwiczanie nie forsowali już tempa, natomiast gospodarze szukali swoich szans w ataku pozycyjnym. Taka gra mogła przynieść wyrównanie Wiśle w 74. minucie, gdy kapitalną akcją popisał się Cezary Stefańczyk. Defensor najpierw wymanewrował kilku obrońców i oddał strzał z boku pola karnego. Szmatuła co prawda sparował piłkę, ale ta trafiła prosto pod nogi Karola Angielskiego, który choć stał trzy metry od bramki, "popisał" się koszmarnym pudłem.

Wiele wskazywało na to, że podopiecznym Kibu Vicuny nie uda się wyrównać stanu rywalizacji. Wszystko jednak zmieniło się w doliczonym czasie gry, gdy Jakub Czerwiński niefortunnie zainterweniował we własnym polu karnym i ustalił wynik rywalizacji na 1:1. Choć sędzia Przybył użył jeszcze VAR-u by sprawdzić, czy obrońca nie był faulowany przez Angielskiego, wynik nie uległ już zmianie. Tym samym zawodnicy z Gliwic nie wykorzystali szansy, by zrównać się punktami z aktualnym liderem z Białegostoku. 

Wisła Płock – Piast Gliwice 1:1 (0:0)
0:1 – Piotr Parzyszek 61’
1:1 – Jakub Czerwiński 90+3’ (s.)

Wisła: Dahne – Warcholak, Uryga, Dźwigała, Stefańczyk – Furman, Rasak – Merebashvili (77’ Stilić), Szymański, Varela (65’ Angielski) – Ricardinho. Trener: Kibu Vicuna
Piast: Szmatuła – Kirkeskov, Czerwiński, Sedlar, Konczkowski – Hateley, Jodłowiec – Mak (87’ Pietrowski), Valencia, Jagiełło (66’ Felix) – Paryszek (72’ Papadopulos). Trener: Waldemar Fornalik

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)
Żółte kartki: Merebashvili, Furman (Wisła) – Papadopulos (Piast)

Widzów: 2412
 

źródło: własne/piast-gliwice.pl
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również